Stojąc na krawędzi krateru filipińskiego Taal pomyślałam: „mój pierwszy raz na wulkanie”. Szybko przyszło opamiętanie: „Nieprawda! To hiszpański Teide był moim pierwszym! Jak mogłam choćby na chwilę o nim zapomnieć?” Winę zrzuciłam szybko na unoszące się wokół opary siarki. Teneryfę odwiedziłam w 2010 roku, czyli jeszcze przed powstaniem Pojechanej. Informacjami praktycznymi nie sypnę tym razem…
Na Azji świat się nie kończy (ani nie zaczyna) a ja ostatnio nic tylko Chiny i Chiny w kółko! Niektórzy pewnie już żółkną od tego czytania, a przecież w Europie też mamy mnóstwo miejsc tak pięknych, że łza wzruszenia w gardle staje a kolana gną się by pokłon potędze natury oddać. Takim miejscem jest niewątpliwie…