Wiem, że część z Was wpada tu tylko sporadzicznie po praktyczne informacje przed podróżą (wiem, bo mówią mi to statystyki). Wiem też jednak, że bardzo duże grono moich czytelników na bieżąco śledzi co się dzieje w moim pojechanym życiu. Dzielę z Wami smutki i radości, opowiadam o spełnianiu marzeń i podejmowaniu trudnych decyzji. Niezależnie od tego, o czym piszę, staram się byście z moich osobistych historii mogli wyciągnąć dla siebie jakąś naukę, by zarówno moje sukcesy, jak i porażki dawały pozytywnego kopniaka w Wasze leniwe zadki. I to pewnie dlatego tak dużo czasu zabrało mi ułożenie sobie w głowie jak Was poinformować o tym, że jestem (znów!) tam da da dam tam tam: SINGIELKĄ. Uff… powiedziałam to! W końcu!
Ci z Was, którzy znają moją historię miłosną Jak z filmu, pewnie rozdziawili właśnie buzię… Ja zaskoczona nie byłam, gdyż zajęło nam długie miesiące kłótni i rozczarowań dojście do wniosku, że happy endu nie będzie i że powinniśmy pójść każde swoją drogą, zanim zniszczymy radość z ponad dwóch wspaniałych, pełnych przygód lat, jakie razem przeżyliśmy. Szansę, że taki szalony związek dwojga zupełnie obcych ludzi, wyrwanych z dwóch zupełnie innych światów sprawdzi się na dłuższę metę, pewnie mieliśmy jedną na milion, ale… i tak bardzo wierzę, że warto było spróbować. Chociażby po to, żeby nie żałować, że się nie… spróbowało. Różnice w naszym podejściu do życia i do związku ujawniały się powoli, aż do momentu, gdy zabrakło codziennej dawki przygód i adrenaliny- wtedy posypały się prawdziwym gradem, a do mnie zaczęło docierać, że w imię miłości toleruję zachowania, jakich nigdy tolerować nie chciałam. Może dałoby się nad tymi różnicami pracować, gdyby była wola, dojrzałość i pewność, że się tego chce z obu stron, ale… tego zabrakło. Dokładnie pamiętam ten dzień, gdy pomyślałam sobie „on mnie już nie kocha”, a potem była już równia pochyła i długie tygodnie zastanawiania się co dalej, aż w końcu padło to sakramentalne „myślę, że powinniśmy się rozstać”. Jako, że wypowiedziałam te słowa już kilka razy w przeciągu kilku miesięcy, gdy je usłyszałam, nie miałam wątpliwości, że tak właśnie powinniśmy zrobić.
Wiedzieć, że coś jest słuszne, a chcieć tego, nie zawsze idzie w parze, dlatego początkowo nie było mi łatwo. Nauczona doświadczeniem pozwoliłam sobie na rozpacz i bezsilność. Płakałam, nie jadłam, nie myłam się i nie spałam, aż w końcu wyjechałam na Prowansję, gdzie z kieliszkiem wina w dłoni godzinami bezmyślnie gapiłam się na gaj oliwny. Bezmyślnie, bo to nie był jeszcze czas na podejmowanie kolejnych decyzji- rozumiałam to i starałam się do tego nie zmuszać, choć oszołomiony umysł podpowiadał plan ucieczki: powrót do Polski. Tam gdzie czekają na mnie wieloletni przyjaciele i rodzina, mieszkanie, praca- wszystko. Tylko, czy ja na pewno chcę uciekać? Czy jest przed czym?
W połowie marca mieliśmy się przeprowadzić razem do mieszkania w Annecy- przepięknego miasteczka nad jeziorem, otoczonego ośnieżonymi szczytami, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Tak bardzo chciałam w nim zamieszkać, dlaczego miałabym sobie to odebrać? Przeprowadziłam się więc sama. Bałam się tego jak diabli, bo od lat zawsze dzieliłam z kimś swój dom. A tu jeszcze nowe miasto, brak znajomych, brak znajomości języka (ciągle mi brakuje czasu na naukę francuskiego, a język ten jeszcze dodatkowo dość opornie wchodzi mi do głowy). A jednak przekraczając jego próg, ogarnęło mnie przeczucie, że będzie mi tu dobrze, jakby jakaś pozytywna energia biła w tym miejscu. A może ona była ukryta gdzieś we mnie?
Dałam sobie czas do końca czerwca na życiowe „ogarnięcie się”, powrót do pracy na pełnych obrotach, a przede wszystkim na rozeznanie się, czy jest mi tu, w tej Francji dobrze. Do tej pory byłam tak skupiona na ratowaniu swojego związku, że nie miałam czasu, okazji ani okoliczności, żeby przyjrzeć się swoim odczuciom w tym wciąż nowym dla mnie kraju. Początki były trudne- wpadałam w emocjonalne skrajności: od euforii z bycia singielką (imprezy, randki), po dołujące poczucie samotności (wieczory z pizzą i Bridget Jones). Ale taki okres też jest potrzebny i starałam się jak mogłam nie biczować za te słabości. Powoli zaczęłam odkrywać małe przyjemności dnia codziennego (szczególnie po tym jak kupiłam sobie rower- jaj!). Zaczęłam znowu trenować wspinaczkę, biegać i chodzić po górach, zdrowo się odżywiać (chyba Wam nie mówiłam, że kilka miesięcy temu pożegnałam się na dobre z mięsem?), znalazłam zajęcia z jogi po angielsku, na których poznałam świetne dziewczyny z Litwy, Włoch, Anglii i Dominikany. Mam coraz więcej znajomych, coraz więcej zajęć i zaczynam naprawdę lubić to miejsce i swoje tutejsze życie.
Codziennie rano chodzę z kubkiem kawy nad to turkusowe jezioro i uśmiecham się sama do siebie. Tak ładnie tu, tak przyjemnie. A ja, po jednym z fajniejszych okresów mojego życia, dostałam szansę na jeszcze lepszy. Czemu tak myślę? Bo jestem bogatsza o kolejne doświadczenia, jeszcze bardziej świadoma swoich potrzeb i zmotywowana by dbać o siebie i… swoje granice, które już dokładnie wiem gdzie leżą. Czy dalej wierzę w miłość? Jak najbardziej, ale myślę, że łatwiej będzie mi ją teraz odróżnić od pełnego namiętności i pięknych obietnic, ale jednak zauroczenia. A co z facetami? Pchają się drzwiami i oknami, bo czy jest coś atrakcyjniejszego niż zadowolona z wypchanego po brzegi życia, wolna a nie samotna, samodzielna kobieta, która niczego od nich nie chce? Tylko, że ja akurat jestem zajęta. Sobą.
Podoba Ci się? Daj lajka, podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Joanna Szymor-Kara
13 maja 2017Powodzenia!
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Dzięki :-)
Magdalena Kurtz
13 maja 2017Wszystko dzieje sie po cos, dzielna bardzo!
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017:-*
fruczak
15 maja 2017,glowa do gory i do przodu bedzie dobrze pozdrawiam serdecznie znajomy z wyprawy do Tajlandii i Kambodzy.
Małgorzata Ciechomska
13 maja 2017Brawo Ty!
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017:-D
Salty Air
13 maja 2017samotnośc czy wolność? odpowiedzieć brzmi: zawsze odwaga! buziaki :*
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Buziaki :-)
Jerzy Ostrowski
13 maja 2017Własnie opadła mi szczęka!!!!!!!!!!!Powiem jak ojciec do córki-Twoja decyzja,Twoje życie!Nikt go za Ciebie nie przeżyje.Najwazniejsze żebyś była szczęsliwa.
Tomasz Krassowski
13 maja 2017wszystko ma swój czas i miejsce. powodzenia!
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Dzięki!
Daria Jedraszyk
13 maja 2017Niezmiennie zapraszam do Zurichu <3
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Przyjadę! Obiecuję :-)
Danuta Stawarz
13 maja 2017Jak zwykle jestes inspiracja:) powodzenia na nowej drodze zycia!
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Dziękuję kochana
Agnieszka Szka
13 maja 2017Będzie dobrze kochana, wytrwałości
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017:-*
Zofia Kotowska
13 maja 2017Powodzenia! Nie powiem, że nie jestem zaskoczona. Kibicowałam Wam bo fajnie jak bajki dobrze się kończą a Was to była taka moja ulubiona podróżnicza bajka. Trzymam kciuki za ciebie!
Ewa Luk
13 maja 2017Bardzo Cie lubie za ta szczerosc wobec samej siebie , … i za kilka innych rzeczy ….bo przecież przez wspolna pasje Cie poczytuje
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Ale miło :-)
Gabriela Kizoń
13 maja 2017Świetna decyzja ! Ja tez takowa podjelam jakis czas temu. Wykonczylabys sie psychicznie klotniami. To sie z celem mija . Najgorsze to wlasnie zapomniec o sobie w zwiazku a juz w ogole jak druga osoba jest pochlanieta bardziej soba to kaplica . Jestes swietna osoba z charakterem , sledze Twojego bloga caly czas . ✌❤ Nigdy sie nie poddawaj ✌
Sandra A. Bednarczyk
13 maja 2017Silna z Ciebie Babka, trzymaj sie mocno! Gdybys byla w Tajlandii, odezwij sie koniecznie! Powodzenia we Francji ☺
Magda Tomczyk
13 maja 2017Kurczę, jakie to dobre!
A co z facetami? Pchają się drzwiami i oknami, bo czy jest coś atrakcyjniejszego niż zadowolona z wypchanego po brzegi życia, wolna a nie samotna, samodzielna kobieta, która niczego od nich nie chce? Tylko, że ja akurat jestem zajęta. Sobą.
Magdalena Gauer
13 maja 2017Trzymaj się Kochana :) ! Cieszę się, że już ok i że jesteś szczęśliwa tam gdzie jesteś!
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017:-*
Monika Bronikowska
13 maja 2017Takie kobiety mają moc! Trzymam kciuki za Francję ;-) I w ogóle za wszystko!
Panna Kamajla
13 maja 2017Ściskam kciuki z całych sił za taką teraźniejszość i przyszłość o jakiej marzysz. A inwestycja czasu w siebie to najpiękniejsze co można zrobić. Brawo!
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Dziękuję :-)
LA
13 maja 2017fprzeczuwalam,4 wierze4 zycze4 aby ten brunet fota z Oz powrocił/
Ania solo.
Kinga Linowska Kobrzak
13 maja 2017Nie przestaniesz mnie zaskakiwać :) powodzenia na nowej drodze zycia :) i zapraszamy do Dubaju
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Ja sama siebie ciągle zaskakuję Kinia ;-)
blizejidalej.pl
13 maja 2017Twarda i dzielna z Ciebie kobieta! Powodzenia i oby się działo, tak jak sobie wymarzysz :) Piękny ten Twój kawałek Francji
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Oj piękny Dziękuję!
Zosia
13 maja 2017Trzymaj się Ola :) widocznie to nie był jeszcze ten właściwy. Chyba życie ma dla Ciebie coś innego w prezencie. Tylko już nie myśl o tym, co poza Tobą, idź do przodu! Życie jest piękne! Życzę powodzenia! i czekam na nowe wpisy i nowe książki :)
Karolina Chrzanowska
13 maja 2017Wow, odwaga na jaką wiele kobiet nie zdobywa się nigdy mimo zmarnowanych całych lat w bezsensownym związku, który jest tylko przysłowiowym „wzajmnym męczeniem dupy”. Od kogokolwiek ta ostateczna decyzja nie pochodziła podziwiać można za spokój, zniesienie z godnością i poukładanie sobie tego w głowie. Godne podziwu. Ale i charakterystyczne dla bardzo silnych i pewnych siebie kobiet.
Jeszcze raz gratuluję odwagi i szczęścia życzę! Powodzenia, samotności z wyboru to czasem nalepsze co może się trafić silnej kobiecie
Sylwia En
13 maja 2017pięknie napisane !!!
Karolina Chrzanowska
13 maja 2017Bo to cała prawda Hanysku Sylwia En. Ale dlaczego mnie śledzisz co piszę po internetach? :D :D
Sylwia En
13 maja 2017Karolina Chrzanowska bo ja jestem Twoja drugą prawdziwą połówką kitty ;p
Karolina Chrzanowska
13 maja 2017<3
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Dzięki dziewczyny :-)
Ewa Szolc
13 maja 2017Bardzo budujące!!! Bardzo potrzebne słowa. Trzymam kciuki za Ciebie!
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Dzięki Ewa :-*
Julita Rękawek
13 maja 2017Ściskam Cię <3 Znam z autopsji... Całusy i see u soon :*
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Buziaki kochana :-*
Daga Szostak
13 maja 2017Przejeżdżałam ostatnio koło Annecy i zastanawiałam się jak Ci się wiedzie, ponieważ śledzę Twojego bloga już od ponad 3 lat.
Cóż za siła bije z tego tekstu… Powodzenia we wszystkim i dzięki za „Pojechaną”!
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Dziękuję Oraz trzeba było wpaść na kawę jak byłaś w okolicy!
Life with a traveller
13 maja 2017Przeczytałam. Wow, mocno Ci kibicuję i mam nadzieję, że kiedyś nadarzy się okazja, żeby wpaść na kawę w Annecy!
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Wpadaj koniecznie!
Maria Magdalena Krychowska
13 maja 2017Cholera. A byłaś przykładem, że to jednak możliwe. Ostatni bastion runął. Powodzenia we Francji :)
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Może jeszcze kiedyś uda się zbudować nowy Dzięki!
OlkaFasolka
14 maja 2017Olu tak trzymaj. Kolejny Pociag z twoja miloscia odjezdza co 10/15 minut, wsiadz jak bedziesz gotowa, poki co ,zapraszam do Brukselii:) P.S. gratuluje odwagi I tego ze nie zrezygnowalas ze swoich marzen;) Francja cie jeszcze zaskoczy! CALUJE! OLA
Ewa Wr
13 maja 2017Ola wiem, że łatwo nie jest, wysyłam Ci trochę swej mocy <3 , dzielna jesteś i wiem, że za jakiś czas, będzie dobrze. Totalnie rozumiem, co mówisz w tym poście. Część swojej energii Ci daję i życzę Ci Kochana mega mocy, freedom state of mind <3 tego właśnie życzę-:) przytulam mocno <3 Francja-srancja, gdziekolwiek będziesz, żybyś tylko była szcześliwa
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Hahaha dziękuję ❤️
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Hahaha dziękuję
Carola Travels The World
13 maja 2017Będzie dobrze, poczułam to nieraz na własnym zadku i doszłam do wniosku, że lepiej być samej niż z byle kim…a na tych co pchają się drzwiami i oknami miej od razu kija..fajnie jest się ogrzać w świetle fajnej laski, która ma pasję i pomysł na siebie a oni mają jedynie spodnie rurki a w środku pustkę i zajmują więcej czasu przed lustrem niż my, kobietyfantastycznie byłoby Cię poznać bo kocham laski „z jajami”
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017No to wpadaj tu do mnie, na co czekasz?
Marta Sielatycka
14 maja 2017Chlopy to strata czasu.
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Hahaha
Edyta Butrym
14 maja 2017Dzięki za ten wpis i za szczerość! Powodzenia w nauce francuskiego! ;)
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Oj przyda się
Jan Tom
14 maja 2017Najlepsze przed Tobą. Powodzenia :).
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Dzięki!
marlena
14 maja 2017Ola, trzymam za Ciebie mocno kciuki. !
Life is too short to live without travels
14 maja 2017Hah tez jestem podrozujaca singielka. Rozstalismy sie z partnerem w zeszlym roku przez podroze. i jakis czas temu uslyszalam od kogos „Boze masz 27lat i jestes sama?! TRAGEDIA! Ja bym na Twoim miejscu miala depresje”. A ja jej nie mam i nie bede miala bo jestem obecnie sama z wyboru – jak to mowie „byle gó*na tykac nie bede” ;)
Pojechana - The Real Gone
14 maja 2017Ja w tym roku kończę 35 i wpadłabym w depresję na pewno, jakbym w tym wieku była z kimś, z kim nie byłabym szczęśliwa.
Life is too short to live without travels
14 maja 2017Doooookladnie!!!!
Ania K-a
14 maja 2017Powodzenia :)
Pojechana - The Real Gone
20 maja 2017Dzięki!
Milena Dąbrowska
14 maja 2017Ola, gratuluję Ci tego wpisu – tego, że zdobyłaś się na powiedzenie tego, co chciałaś powiedzieć. I trzymam mocno kciuki za Ciebie i za Twoją przygodę z Francją!!! Przesyłam dużo dobrej energii :-)
Pojechana - The Real Gone
20 maja 2017Dzięki Milena!
Dorota Grabińska
14 maja 2017Silna kobieta, oby tak dalej
Pojechana - The Real Gone
20 maja 2017Dzięki Doris
E.
15 maja 2017Trochę jakbym czytała o sobie. A nawet bardziej niż trochę…
Mam nadzieję, że ten post nie powstał jedynie pod wpływem chwilowej radości, a te pozytywne emocje towarzyszą Ci już na co dzień.
Trzymaj się, rób swoje, a reszta się sama ułoży. ;)
Joanna Szreder
15 maja 2017Brawo Ty! :)
Iza Dz
15 maja 2017Rozdziawiłam buzię i ja. Powodzenia w dalszej drodze Ola!
fruczak
15 maja 2017trzymam kciuki pozdrawiam
Van
15 maja 2017Wiesz,zawsze lepiej rozstać się za wcześnie niż za późno. Co przezyłas to Twoje, a skoro nie patrzycie w jednym kierunku to szkoda Twojego czasu. Trzymam kciuki za Twoje powodzenie we Francji. Jakbyś potrzebowala jakiegoś info co do prozy zycia w kraju nad Sekwana, urzedow, jezyka to napisz do mnie, zylam tam kilka, wiec chetnie pomogę. Wiem, jak ciężko jest na początku, a nawet po latach, ale skoro w Chinach dałas rade, to co to jest Francja;)
Pozdrawiam
Aga
15 maja 2017Teraz jesteś silniejsza, bardziej świadoma i to jest najistotniejsze. Powodzenia. :)
radamis
15 maja 2017Ważne w życiu jest, by wiedzieć czego się chce…jednak ważniejsze jeszcze, to wiedzieć czego się NIE CHCE, bo to ta wiedza pozwala nam pozostać w związku lub z niego zrezygnować, w pełni świadomie i z największą korzyścią na przyszłość.
A co do przyszłości… cóż życie nie znosi pustki…zapełni się szybciej niż myślisz. No i prawda stara jak świat, że znajduje się, gdy się nie szuka :)
Dagmara Saganowska
15 maja 2017Cześć Pojechana,
wspaniały wpis, dla wszystkich kobiet,że w życiu szcześliwe zakończenie to wybrać siebie.
Czasem należy ocenić koszt utraconych korzyści kompletnie inaczej.
Z nauki francuskiego-polecam Rosetta lub Duolingo!
Dobrze,że jesteś i piszesz szczerze o sobie, to pomaga kobietom.
Czytam Ciebie i pokazuję moim koleżankom,że trzeba przestać uwieszać się jak huba na mężczyznach.
Be choosy about chosing :)
Meggi
15 maja 2017Piękny tekst kochana – Pojechana….prawdziwy i z dobrą energią, pomimo niewesołej sytuacji. Żałuję, że mnie zajęło to duuużo dłużej, ale dzięki temu też wiem, że życie nie kończy się po 40 stce ;-). Pozdrawiam !
Teda
15 maja 2017Nie chcę, aby to zabrzmiało banalnie, ale jesteś tak pełna energii i radości zycia, że musi Ci się udać. Podziwiam odwagę w zakończeniu związku, który przestał być radosny, miły, budujący…To jest to, na co ja nigdy się nie zdobyłam.
Czy żałuję? już nie, już nie mam czasu na żal, teraz staram się wykorzystać jak najlepiej ( czytaj: najradośniej) każdy dzień, który mi jeszcze został do przeżycia.
Życzę powodzenia i myślę, że będę śledzić Twoje poczynania…
Pozdrawiam
Aga
16 maja 2017Brawo! I powodzenia :)
Justyna Pochmara
17 maja 2017Dzięki za ten wpis. Dla mnie bardzo ważny. Zapamiętam go na dłużej. Życzę szczęścia i wewnętrznego spokoju :)
Pojechana - The Real Gone
20 maja 2017Dzięki Justyna!
Karo
18 maja 2017Hej Ola,
Dzięki za ten wpis, 3 miesiące temu rozstalam się z chłopakiem I teraz walczę o siebie, choć nie bywa łatwo, dzięki temu wpisowi mam więcej siły do walki! Bądź silna! Całuję
The Flip flop Squad
18 maja 2017Kurde no, czuje sie, jakby ktos ze mna zerwal! ;) Glupie to, ale znalazlam tyyyyyle podobienstw miedzy Wasza para, Wasza historia, a moja, ze autentycznie mi przykro. Podziwiam, ze zdecydowalas sie zostac we Francji, mimo, ze to w sumie nowy dla Ciebie kraj i nie znasz dobrze jezyka. Tez bym pewnie tak zrobila, choc Francja to nie najlatwiejszy kraj dla ludzi, ktorzy nie znaja perfect fracuskiego. Ale dla tych, ktorzy nie boja sie zycia, wyzwan i ciesza sie tym zyciem, na pewno bedzie laskawa :) To cudowny kraj. ktory mam wrazenie bardzo „ubogaca” :) Trzymam za Ciebie kciuki <3 A Annecy uwielbiam <3
Pojechana - The Real Gone
20 maja 2017Ja też Dziękuję!
Mihu
18 maja 2017Ja wolę jednak brak samotności i wolność. Według mnie da się to połączyć jeśli się spotka odpowiednią osobę. :) Swoją drogą, niesamowite widoki.
Ula
19 maja 2017Mnie też, jak wielu, szczęka trochę opadła :O Zabawne, ale zbliża się moja i Benjamina rocznica i nawet kilka dni temu jak o tym pomyślałam, to przypomniało mi się, że Twoja chyba też! No to już nieaktualne, ale co tam, najważniejsze, to że bije z posta mnóstwo pozytywnej energii i siły na nowy rozdział życia. Ja nigdy nie wychodzę z negatywnych zdarzeń z takim optymizmem, dlatego pełen respekt za moc i pewność siebie!
Kasia & Victor przez świat
23 maja 2017Ola, przede wszystkim gratuluję odwagi, żeby tak szczerze i od serca napisać o uczuciach. O takich rzeczach trudno mówić, a co dopiero pisać. Masz cojones dziewczyno ;) A tak serio, to chyba większe wrażenie od rozstania zrobiła na mnie siła Twojego charakteru i decyzja o zostaniu we Francji. Większość ludzi wróciłaby pewnie z podkulonym ogonem, żeby wypłakiwać się w starych kątach. Super, że ścigasz marzenia, w końcu po to są!
Ściski, K.
Asia
24 maja 2017Nie wiem nawet co napisac, mam przeogromny uśmiech na twarzy. Mimo, że tekst zanosił się na smutny, wcale taki nie jest, bije od niego niesamowita energia! Podziwiam cię i mocno kibicuję!
Asia
25 maja 2017Zmiany są ważne! Najważniejsze jednak jest to, abyś to Ty czuła się szczęśliwa, a prawdziwa miłość jak nadejdzie to da o sobie znać. Życzę powodzenia i pogody ducha!
podroze-po-polsce
30 maja 2017Łał.. inaczej się nie da określić odwagi w podejmowaniu decyzji :) nagła zmiana lokalizacji i to samotnie.. nowe miejsce nowi ludzie itp. zazdroszczę i podziwiam. Fajnie, że potrafisz czerpać zycie całymi garściami i się z tego cieszyć.. porażki przekręcić w sukcesy.. super. :D
zyj dalej tak abys nie mogła żałować ani jednego dnia :)
Damian
30 maja 2017Skąd pomysł, że niejedzenie mięsa jest zdrowe?
Aleksandra Świstow
31 maja 2017Serio takie pytanie pod takim tekstem? Idealne na stronę „Czytam mięsożernych trolli dla beki”…
Giszka
2 czerwca 2017Najważniejsze, abyś to Ty była szczęśliwa!!
Wspaniałe!
Aleksandra Świstow
7 czerwca 2017Dziękuję :-*
lauren
8 czerwca 2017Życzę siły i powodzenia ;) Francja jest pięknym krajem i jeżeli masz okazję to jej nie odpuszczaj ;)
Aleksandra Świstow
9 czerwca 2017Dziękuję :-* Nie odpuszczam!
Ramona
20 sierpnia 2017i prawidłowo !
Gap-life
3 września 2017Olu, wszystkiego dobrego ! :) Czytając twój wpis odniosłam wrażenie jakbym przeżywała … siebie! :)
Chodź tym razem ja wróciłam z Nowej Zelandii do Polski z …. chłopakiem :) I teraz kombinujemy coś w Europie.
Wiem jak życie na obczyźnie trudne jest :) Dużo miłości i przyjaźni Ci zyczę!!!
Otylia
17 września 2017to jest dobry wpis i dobre pytanie, jedni strasznie mylą jedno z drugim
Oliwia
19 września 2017ja sobie dalej daje czas na to ogarnięcie
Maciej
30 września 2017Bardzo fajny wpis. Jak zawsze zresztą :)
Czekam z niecierpliwością na kolejne.
Pozdrawiam :)
Edytka Kurek
19 października 2017Najpierw trzeba się nauczyć żyć se samym sobą i się pokochać, aby pokochać drugą osobę. ;)
Basia
19 października 2017Jestem pod wrażeniem szaty graficznej tego bloga. Bardzo inspirujące są te wpisy. Świetne :)
wolnaa
20 listopada 2017Pierwszy raz jestem na Twoim blogu i coś czuję, że nie ostatni! Fajnie, że dzielisz się z nami swoimi emocjami i myślami! A te zdjęcia! Magiczne!! ;)
Jess
4 grudnia 2017Wspaniała silna kobieta! Jaki ten tekst jest potrzebny! Wszystkie kobiety, które się wahają powinny tu przyjsć i sobie poczytać!
Pisałam o tym przy temacie rozwodu, po ktorym ruszyłam podbijac w świat. Chciałabym napisać, że trzymam za Ciebie kciuki, ale wiem, ze dasz sobie radę! Swietny tekst! Uściski!
Aleksandra :)
3 lutego 2018Hej Kochana! Ale z Ciebie pozytywna osoba! :) Świetny charakter!
Zaczęło się od szukania informacji o Australii, a wiesz co? Jakoś nie chce mi się rozstawać z Twoim blogiem i przemyśleniami :) Zostaję! ;) Bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki! Pozdrawiam serdecznie :)
Piotr
17 marca 2018Nie ten to inny. Nos do góry. Na jednym facecie świat się nie kończy. :)
pzpr
Piotr
Szlajanko.com
14 maja 2018Niech ci los łaskawy będzie.