Chciałabym napisać, że góry zawsze były moją miłością, ale to nieprawda. Przez większość swojego życia o górach nie wiedziałam nic. Wiem, że ciężko może być w to uwierzyć, ale dopiero pięć lat temu po raz pierwszy poszłam na trekking- w Bieszczadach. I nabawiłam się (tak, w tych Bieszczadach) kontuzji kolana… Ale ziarno zostało zasiane i maszerowałam po górskich szlakach coraz więcej, wyżej i częściej, by w końcu spędzić 7 miesięcy w Andach i ponad rok we francuskich Alpach. Zapytałam ostatnio doświadczonego alpinistę, co jest jego zdaniem najważniejsze w uprawianiu górskich sportów. Pokora – odparł – żeby nigdy nie przeceniać swoich możliwości i czuć respekt wobec natury. Ja bym jeszcze dodała, że daleko w górach nie zajdziemy bez suchych skarpet- jak w życiu.
Wspinając się na Ishinkę, czyli ponad 5500 metrów, zmarznięta i skrajnie wykończona, dużo myślałam o tym, dlaczego właściwie to robię, po co się tak męczę, co mi daje chodzenie po górach. Poza oczywistymi kwestiami jak satysfakcja, sprawdzanie swoich możliwości, piękne widoki, czy rzadka możliwość bycia sam na sam ze swoimi myślami lub, w skrajnych przypadkach, niemyślenia w ogóle, zdałam sobie sprawę, że góry nauczyły mnie kilku ważnych prawd o życiu.
7 prawd o życiu, których nauczyły mnie góry
Żeby osiągnąć wartościowe efekty, trzeba się napracować
W górach im wyżej wejdziemy, tym lepszy mamy widok, a żeby wejść wyżej, trzeba się napocić. W życiu podobnie- to co mamy na wyciągnięcie ręki może być dobre, fajne, chwilowo satysfakcjonujące, ale gdzieś dalej, ileś wysiłku, ileś nieprzespanych nocy, ileś wyrzeczeń i ciężkiej pracy więcej, czeka coś piękniejszego, bardziej wartościowego, lepszego. Tylko żeby tam dojść, musimy się (dosłownie lub w przenośni) napocić.
Im większy wysiłek włożony w pracę, tym bardziej cieszy jej rezultat
Wjeżdżamy na szczyt góry kolejka linową- ładny widok, nikt nie zaprzeczy. Ale, gdy na tą samą górę wejdziemy pieszo, walcząc z płytkim oddechem i zalewając się potem przez kilka godzin, nasza radość z piękna otaczającego nas świata będzie stukrotnie większa. Tak samo w życiu, zawsze doceniamy bardziej to, co trudniej było nam osiągnąć. Znacie powiedzenie: „Łatwo przyszło, łatwo poszło”? No właśnie.
Doświadczenie jest niezbędną składową sukcesu
Zdolności, wiedza, predyspozycje, zaangażowanie- oczywiście, to wszystko jest bardzo, bardzo ważne, ale dopiero doświadczenie dopełnia niezbędnika sukcesu. A doświadczenie przychodzi z czasem, o czym mamy brzydki zwyczaj zapominać. I byśmy chcieli już, na huuuraaa, natychmiast, bo przecież tak się staramy, tak ciężko pracujemy, przecież jesteśmy w tym, co robimy, tacy dobrzy! Jakbyśmy nie wierzyli, że z czasem będziemy lepsi. A tymczasem, nikt nie zaczyna przygody z górami od zimowego wejścia na Mount Blanc.
Nie na wszystko mamy wpływ
To jest dla mnie chyba najtrudniejsza i najważniejsza lekcja- góry pokazały mi, że nie wszystko mogę kontrolować, że czasem choćbym doskonale się przygotowała, była w świetnej formie, niczego nie zapomniała, starała się jak umiem najlepiej i nie popełniła żadnego błędu, nie wejdę na szczyt, nie odniosę suksesu, bo zdarzyło się coś, nad czym nie mam kontroli, czemu nie mogłam zapobiec. Bo silny wiatr zniszczył namiot, bo kuchenka gazowa przestała działać, bo nagle zmieniła się pogoda, bo zeszła lawina. W życiu też przychodzą kataklizmy, które zmiatają z powierzchni ziemi nasze wysiłki. Wiele z nich jest od nas zupełnie niezależnych, no bo jaki mamy wpływ na zdrowie szefa, notowania na giełdzie, zmianę stawek podatkowych, zachowania innych ludzi? Wiem z własnego doświadczenia, że często przeceniamy swój wpływ. A los potrafi być jak śnieżna lawina, która swój początek bierze daleko, daleko ponad naszymi głowami i cała rzecz w tym, by po jej przejściu, zamiast obwiniać się o porażkę, otrzepać się ze śniegu i iść dalej, lub… zawrócić, póki nie straciliśmy wszystkiego.
Czasami sukcesem jest zawrócić w odpowiednim momencie
Doskonale wiem, jak trudno jest zawrócić, gdy jesteśmy już blisko celu, jednak czasem zdarza się tak, że jest to najmądrzejsza decyzja, że ryzyko pójścia dalej jest zbyt duże, że powiedzenie „stop” jest oznaką siły, odpowiedzialności i dojrzałości. Tak w górach, w życiu prywatnym, jak i w biznesie. W górach zawracamy, gdy dotarliśmy do lodowca zbyt późno i słońce zaczyna już go topić, gdy zabrakło nam wody, gdy przemoczyliśmy buty, gdy czujemy się bardzo słabo a przed nami techniczny lub siłowy odcinek. Choćby przed samym szczytem. W biznesie, gdy zainwestowaliśmy pieniądze w nieudany projekt i zamiast go reanimować kolejnymi zastrzykami finansowymi, zamykamy go, by ograniczyć straty. Takich decyzji nie trzeba się wstydzić, to są wybory, którymi możemy się chwalić.
Ciężką pracą możemy osiągnąć dużo więcej niż nam się wydaje
Mięśnie bolą, całe ciało krzyczy, że już nie możesz, a jednak idziesz dalej- tak jest w górach. Tak może być w życiu, jeśli się zaweźmiesz. Możesz zajść dalej, wyżej, osiągnąć więcej niż Ci się wydaje, ale bądź gotowy na to, że… może boleć. I że łatwo się zapędzić, stracić kontrolę i przeholować. Powiedzieć sobie „dość” to też wielka sztuka.
Najskuteczniej pniemy się w górę stawiając systematycznie małe kroki
Kiedy masz większe szanse dotarcia na Kasprowy Wierch: biegnąc, czy stawiając powoli małe, równe kroki? Biegnąc masz raczej szanse na zadyszkę, albo zawał, nie dotarcie na szczyt. Podobnie w życiu, wprowadzając zmiany, dążąc do celu małymi krokami, bez wielkich rewolucji, ucząc się powoli nowych sytuacji, przygotowując się, przyzwyczajając, oszczędzając sobie szoku i zadyszki, mamy większe szanse na odniesienie sukcesu.
To co, idziemy w góry?
Podoba Ci się? Daj lajka, podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy. Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Świetny tekst! Sama doszlam do podobnych wniosków:)
Dzięki Ola 🙂
Ola, tradycyjnie już super napisane, i ujęte w punkt. Szczególnie jest mi bliski fragment o pokorze, braku wpływu na wszystko, potrzebie kontroli – bo tego uczą tak góry jak i niegórskie podróżowanie. Pozdrawiam!
Nie łatwo sobie to uświadomić, że nie możemy wszystkiego kontrolować, ale jak już to do nas dotrze, to przynosi dużą ulgę. Wszak ciężko odpowiadać za cały świat! 😉
Świetny pomysł na post i do tego jeszcze dobrze napisany- dzięki za te kilka, mile spędzonych, minut:)
Jakie wspaniałe mądrości życiowe! Dziękuję:)Pozdrawiam wakacyjnie:)
w rzeczy samej…lepiej bym związku między życiem w szerokim tego słowa znaczeniu a górską wędrówką nie ujęła
Pokora. Jak w życiu. Najważniejsza. Szkoda, że tak wielu o niej zapomina.
Niby na codzień to sie wie, ale dopiero w górach na nowo to do człowieka dociera! W górach mozna przeżyć odnowe. Stoczyć walkę z samym sobą. Góry to magiczna moc! Trzymam za Ciebie/za Was kciuki, a sama szykuje sie w Tatry 🙂
Dzięki! My się szykujemy na wulkany Ekwadoru ☺️ A w Tatry muszę kiedyś zabrać Adriena.
Koniecznie 🙂
Strasznie Ci zazdroszczę tych podróży… Mnie na razie pozostaje zwiedzanie i poznawanie Podlasia, które skądinąd jest dla mnie jak bajka. Bardzo też przemawia do mnie Twój cytat: „Ciężką pracą możemy osiągnąć dużo więcej niż nam się wydaje”. Zgadzam się z nim w pełni i nie mam tylko na myśli wysiłku fizycznego.
Dokładnie tak! Góry układają wszystko w głowie 🙂
„Czasami sukcesem jest zawrócić w odpowiednim momencie” – Świetnie powiedziane! Sam chciałem napisać podobny tekst ale teraz już nie muszę brakowało mi czegoś takiego, powodzenia!
Pierwszy raz usłyszałam to pracując w korporacji, od bardzo doświadczonego menadżera, ale dopiero w górach zrozumiałam i doceniłam wartość tych słów. I pisz, nie świruj, pisz!
No i jak tu Cie nie kochac ????
No nie da się
piekny inspirujacy tekst.
Góry to nie nasza bajka (może jeszcze nie), ale piszesz o tym tak, że nie sposób się nie wkręcić… 😉
Ja pierwszy raz w górach byłam 5 lat temu- wszystko przed Wami Choć wciąż uważam, że w górach jest wszystko co kocham oprócz morza
Świetny tekst Alex, wisienka na torcie naszej rozmowy.
Buziaki
Wszystko to za co kocham góry, aczkolwiek wolę wybierać się w inne rejony. 😉
Ja też Cię pozdrawiam z francuskich Alp 🙂
A skąd dokładnie?
Pojechana – The Real Gone Annecy! 🙂
Jeju, jeju powiedz, że Ty tam na stałe!
Pojechana – The Real Gone tu mamy rodzinę. Ja bardziej na stałe w Genui Też jestem włoska Zapraszamy!
Chętnie wpadnę kiedyś do Genui 🙂 A Ty dawaj znać jak będziesz w Annecy następnym razem, bo ja teraz tu mieszkam (tylko dziś jestem w Chamonix akurat).
Pojechana – The Real Gone zostajemy do poniadzialku na pewno,moze do wtorku.Daj znac!
O! Ja w poniedziałek powinnam być 🙂 Będę się odzywać!
super!!!
Ten tekst to ja sobie chyba wydrukuję i powieszę na tablicy korkowej 😉
Kurde, ja chyba też! 😉 Za często o nim i zawartych w nim mądrościach (choć własnoręcznie napisanych) zapominam… Nauka sztuki szczęśliwego/pełnego życia, to jednak bardzo trudna dyscyplina.
A ja ciebie pozdrawiam z polskiego Pomorza;)
A ja z polskich gor ^^
Pozdrawiamy …z Warszawy:)
Tekst – strzał w dziesiątkę!
dobrych rzeczy te góry potrafią nauczyć 🙂
Podpisuję się pod wszystkim i cieszę się, że mogłam to sobie przypomnieć.
A kiedyś wbiegnę na ten Kasprowy 😉
Góry nauczyły mnie ostatnio by ostrożniej po nich stąpać 😉
Biedna… wracaj szybko do zdrowia!
Dzięki! A jak wrócę do formy to… wracam w góry 😉
Brawo za realizację marzeń o wytrwałości pzd
Annecy jest przecudowne!
Bardzo interesujący wpis 😉
Fakt, góry wiele potrafią nauczyć trzeba tylko te mądrości chcieć dostrzec P.S. Moja miłość do gór również zaczęła się w Bieszczadach 🙂
Bieszczady to wspaniałe miejsce na odpoczynek. Góry potrafią wiele nauczyć w krótkim czasie, Pozdrowienia 🙂