Pamiętacie moją polsko-francuską love story, dla której rzuciłam Chiny? Jeśli nie, zajrzyjcie do wpisu Jak z filmu. Ja tylko przypomnę, że w pewną październikową noc, wpatrzeni w siebie i iskrzącą światłami panoramę Hong Kongu, rozmawialiśmy z Adrienem o naszych marzeniach- ja, jako nałogowy marzyciel, bez żadnego namysłu potrafiłam wymienić ich ponad setkę. Wtedy też postanowiliśmy ruszyć…