Lone Pine Sanctuary opuściliśmy jako ostatni zwiedzający, wsiedliśmy w nasz kosmiczny pojazd (spaceship wyraźnie napisane na przedniej masce, nie ma co dyskutować) i ruszyliśmy na południe, odrobinę oddalając się od wybrzeża. Malowany łąkami krajobraz urozmaicały stada krów i samotne wiatraki, przestrzenie były coraz większe, droga coraz bardziej pusta, wąska i kręta. Do Nimbin, które było…