O kobietach w podróży napisano wiele. Głównie jednak chyba o tym czego powinny się bać i wystrzegać (przede wszystkim samodzielności i braku opiekuna i przewodnika w postaci mężczyzny, wiszenie na ramieniu którego ratuje podróżniczkę od zguby). O czyhających na nie niebezpieczeństwach i niewygodach, o tym, że nierozważnie jest chodzić samej ciemnymi uliczkami, że pieniędzy i…
„Czas przerwać milczenie” to hasło międzynarodowej akcji Million Women March, której finał odbędzie się 13 marca 2014 w dziesiątkach miast na świecie, a której celem jest zwrócenie uwagi opinii publicznej na ENDOMETRIOZĘ, na którą, według światowych statystyk, choruje co dziesiąta kobieta w wieku rozrodczym. Ja wpadłam na ten pomysł już jakiś czas temu, gdy pod jednym z wpisów…
Cześć. To będzie bardzo osobisty i ważny wpis. Usiądźcie wygodnie. Gotowi? Gdy upłynęło 10 miesięcy na obcym lądzie, zaczęłam rozglądać się za kliniką, w której mogłabym dokonać corocznego „babskiego przeglądu”- zawsze tego pilnowałam. Od kiedy na własnym ciele przekonałam się, że choroby kobiece to nie bajka, którą straszy się niegrzeczne dziewczynki, namawiam do tego swoje…
Obudziłaś się jakaś taka niespokojna. Głowa ciężka, oczy spuchnięte, lekko cię mdli. Nie możesz podnieść się z łóżka i jeszcze zanim postawisz stopę na podłodze myślisz o grymasie na twarzy szefa, który wpadnie na ciebie gdy spóźniona będziesz wchodzić do biura. Nie ma szans żeby ci się upiekło, czujesz, że dziś prześladuje cię pech. Nienawidzisz…
Pomysł na poruszenie tego tematu na blogu powstał, gdy pod jednym z wpisów na Pojechanej pojawił się komentarz: „Dla mnie ten blog to wiara, że mimo przeciwności można wiele”. Czytelniczka, która go zostawiła zna mnie z PSE- stowarzyszenia skupiającego kobiety chore na endometriozę. No i tak pomyślałam sobie, że może czas na chorobowy coming out…
– Czym się zajmujesz? – pytam sympatycznej Chinki, która bez najmniejszego skrępowania wypytała mnie o wiek, zawód, stan cywilny, a nawet metraż mieszkania. – Jestem gospodynią domową. – odpowiada z dumą. Gospodyni- mam wrażenie, że w Polsce niezmiernie rzadko używa się tego określenia, dużo popularniejsze jest „kura domowa”… Swoją drogą, czy „Desperate housewifes” były kurami…