Czas pędzi nieubłaganie, czasami mam wrażenie, że „mój czas” jeszcze szybciej niż ten „normalny” (mój normalny na pewno nie jest, nosi wszelkie znamiona szaleństwa) i żadne prośby ani groźby by zwolnił, nie działają. I prawdę mówiąc, dopiero gdy zaczęłam układać w głowie ten wpis, uświadomiłam sobie jak wiele wydarzyło się na przestrzeni minionych 365 dni. Bez…