Od trzech dni stacjonowaliśmy pośrodku ciągnącego się kilometrami wzdłuż granicy boliwijsko- chilijskiej piaszczystego pustkowia (najbliższym nam miasteczkiem było graniczne Pisiga), które nieudolnie próbowało pełnić funkcję pola uprawnego dla podobno popularnego warzywa, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam, czyli quinoa (po polsku komosa ryżowa) i pastwiska dla lam, które raczej nie miały tu szansy nabawić się…
Miejsca w Boliwii, na zobaczeniu których zależało mi najbardziej to Eduardo Avarora National Reserve z (między innymi) wulkanem Lincancabur, najwyżej położona na świecie stolica czyli La Paz, wulkan Sajama, jezioro Tikikaka i oczywiście największe na świecie solnisko: Salar de Uyuni. Zanim tu jednak przyjechaliśmy, nasłuchałam się i naczytałam opowieści o tym, że wjechać na Salar…
Stoisz w miejscu: wdech, krok do przodu: wydech. Zmuszasz się do każdego wydechu. I kroku. O niczym innym nie myślisz. Nie czujesz zimna, nie czujesz wiatru, który śniegiem z deszczem rzuca Ci w twarz, nie czujesz kamyka, który niespostrzeżenie wślizgnął się do buta, nie czujesz pragnienia. Czujesz twarde jak skała mięśnie nóg i kołatanie serca….
Od 5 dni jesteśmy na boliwijskiej Altiplano, a dokładnie w Eduardo Avaroa National Reserve. Co rano budzi nas lodowata woda kapiąca nam na twarze- to dach naszego namiotu odmarza w pierwszych promieniach słońca. Chciałabym napisać, że budzą nas flamingi, ale one wtedy jeszcze śpią na skutej lodem lagunie. Codziennie wieczorem powtarzam tu sobie, że śpiwory…