Jest połowa sierpnia 2010, mamy za sobą (ja i mój życiowy współużytkownik Niemen) tygodniowy rejs po wyspach Dalmacji. Opaleni, naładowani pozytywną energią, wysmagani wiatrem, z posmakiem młodego wina na ustach, ruszamy lądem dalej na południe. Żal byłoby nie wykorzystać okazji, że jesteśmy w tej części Europy– tym bardziej, że organizatorzy rejsu zgodzili się zabrać nas z powrotem do…