Zdobycie Ishinki- mojej pierwszej góry pokrytej lodem i śniegiem- było dla mnie głównym celem przyjazdu do Cordillery Blanca. Po tygodniowej aklimatyzacji w Huaraz, wybraliśmy się więc z moim górskim partnerem Adrienem i jego młodszą siostrą Sarą do doliny Ishinki (jak dotrzeć do tego magicznego miejsca możecie przeczytać TU) skąd, po krótkiej nocy, mieliśmy wyruszyć na szczyt….
Peru niejednokrotnie zachwycało mnie widokami, odwiedziłam wszak Machu Picchu, widziałam tęczową Vinicunca i lodowiec Pastoruri, ale tylko w jedno miejsce wybrałam się dwa razy i już planuję kolejny. Tym miejscem jest położona w Cordillerze Blanca dolina Ishinki, nad którą górują ośnieżone szczyty pięcio i sześciotysięczników, którą przecina polodowcowy strumień. To wymarzone miejsce dla wielbicieli trekkingów, wspinaczki…
Zobaczyć Machu Picchu na własne oczy to marzenie większości podróżników. Owiane legendami i tajemnicami, kuszące malowniczym, niemal magicznym położeniem, jest na liście MUST SEE wszystkich odwiedzających Peru. Jednak jeśli podróżujemy budżetowo, to na widok kosztów zafundowania sobie takiej atrakcji, ogarnia nas, delikatnie mówiąc, smuteczek. Do tego dochodzi konieczność zaplanowania wielu elementów podróży z kilkumiesięcznym nawet…
Tęczowe góry chodziły za nami od dawna, od czasu kiedy planowaliśmy zobaczyć te niezwykłe formacje skalne w Chinach, w Zhangye Danxia Landform Geological Park, z wizyty w którym zrezygnowaliśmy jednak, gdy dowiedzieliśmy się, że zabroniony jest tam trekking. Patrzeć na góry jak na eksponaty w muzeum z wyznaczonych (i zapewne, jak to w Chinach, zatłoczonych)…
Sorata Na swój ostatni górski przystanek w Boliwii, wybraliśmy niewielkie miasteczko Sorata, leżące u podnóża ośnieżonych sześciotysięczników: Illampu i Ancohuma- dwóch gigantów Cordillery Real. Droga do położonej na wysokości jedynie 2700 metrów miejscowości (tak nisko w Boliwii jeszcze nie byliśmy!) zapewnia wrażania jak z rolerkostera (i to bez trzymanki)- kilometrami wije się stromo w dół ostrymi jak…
Od trzech dni stacjonowaliśmy pośrodku ciągnącego się kilometrami wzdłuż granicy boliwijsko- chilijskiej piaszczystego pustkowia (najbliższym nam miasteczkiem było graniczne Pisiga), które nieudolnie próbowało pełnić funkcję pola uprawnego dla podobno popularnego warzywa, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam, czyli quinoa (po polsku komosa ryżowa) i pastwiska dla lam, które raczej nie miały tu szansy nabawić się…