Światowa pandemia, lockdown, kwarantanna, izolacja, zamrożenie gospodarki – tegoroczna wiosna zafundowała nam nową rzeczywistość, na którą nikt z nas ani nie był, ani nie mógł być przygotowany. W różnym wymiarze i w różnym stopniu, ale wszystkich nas dotknęły nowe, niechciane, niejasne zasady gry. W różnym wymiarze i w różnym stopniu, ale dla nas wszystkich, to trudny czas.
Być może straciłaś kogoś bliskiego lub otarłeś się o to o włos.
Być może straciłaś pracę. Być może odebrano Ci możliwość realizacji Twoich pasji. Być może nowa rzeczywistość oznacza dla Ciebie zupełną zmianę stylu życia. Być może straciłaś coś, czemu dużo poświęciłaś. Być może utknąłaś w miejscu, w którym nie chcesz być. Może to Twój własny dom, może drugi koniec świata. Może trudno Ci się z tym pogodzić. Może wcale nie chcesz.
Może martwisz się o swoje jutro. Może martwisz się o swoje lub czyjeś zdrowie. Może martwisz się o przyszłość świata. Może nie możesz znieść niepewności, niejasnych reguł i komunikatów. Może nie możesz znieść braku wolności. Może nie możesz znieść braku kontroli i bezcelowości snucia planów.
I choć coraz bardziej ufam wrażeniu, że małymi kroczkami wracamy do normalności, to znowu – dla każdego nadejdzie ona innym tempem, w innym momencie, w innym wymiarze. I nikt nie wie na pewno jak, kiedy i czy w ogóle.
Reagujesz. Każdy jakoś reaguje. Każdy inaczej – bo i z innych powodów i bo każdy z nas jest inną osobą, inną duszą, ciałem, charakterem, energią. Każdy z nas ma inne potrzeby, z innymi problemami, trudnościami i wyzwaniami się mierzy – każdy na swój sposób.
Dlatego chcę Cię wirtualnie przytulić i powiedzieć, że to ok, jeśli nie jesteś u szczytu swojej kreatywności w czasie światowej pandemii. To ok, jeśli nie „wykorzystujesz czasu kwarantanny jak najlepiej”, nie ćwiczysz, nie trzymasz diety, nie piszesz książek i nie uczysz się nowych języków. To ok, jeśli nie odkryłaś nowej pasji, nie malujesz, nie pleciesz makram, nie piszesz wierszy, nie remontujesz mieszkania, nie rozsadzasz kwiatków. To ok, jeśli nie masz na to wszystko, lub zupełnie na nic, chęci i siły, jeśli jedyne czego teraz pragniesz, to schować się pod kołdrą i przeczekać. To ok, jeśli płaczesz. To ok, jeśli nie wiesz co robić, jeśli się martwisz. To ok, jeśli się boisz.
To ok, jeśli podczas kwarantanny nie doznałaś objawienia i nie masz zamiaru przewartościowywać swojego życia i chcesz je z powrotem. To ok, jeśli nie chcesz innego. To ok, jeśli nie doszukałaś się w aktualnej sytuacji pozytywnych aspektów – nie wszystko musi mieć drugie dno, nie wszystko, nie zawsze ma sens.
To ok nie być ok, kiedy świat zatrzymała pandemia.
To bardzo ludzkie, zdrowe i normalne reagować na stres i każdy z nas ma prawo odreagowywać po swojemu. Nie dokładajmy sobie wyrzutów sumienia, że czegoś akurat teraz nie robimy. Nie porównujmy się z tymi, którzy reagują totalną mobilizacją (ich reakcja jest również ok). Nie wpędzajmy się w poczucie winy. Nie biczujmy. Dajmy sobie dyspensę od bycia superbohaterkami. Bądźmy dla siebie wyrozumiałe. Wystarczająco dużo mamy teraz zmartwień.
Mi jest różnie, z tendencją do ciężko. Są momenty, gdy czuję się jak dzikie zwierzę zamknięte w klatce. Tęsknota za utraconym życiem, za wolnością na którą postawiłam, której potrzebuję jak powietrza i której mnóstwo poświęciłam, wzbiera się we mnie i czasem przelewa smutkiem, strachem, demotywacją. Są dni, kiedy gapię się w ścianę tak długo, aż przemkną niezauważone. Są takie, gdy bardzo chcę o siebie dbać: ćwiczę jogę, medytuję, robię warzywne koktajle, oglądam pokrzepiające lub po prostu śmieszne filmy, czytam odprężającą literaturę, plotkuję z przyjaciółkami. Miewam też zrywy, kiedy postanawiam, że nie będę więcej karmić swojego serca żalem, że na przekór wszystkiemu obrócę zło w dobro, a w stracie odnajdę nowe szanse. Czasami udaje mi się popłynąć na tej fali dobrej energii i zrobić coś fajnego, pożytecznego, czasami zapał okazuje się słomiany. Daję sobie do tego prawo. Bardziej niż zwykle, bo to nie jest zwykły czas.
Ale nawet po najgorszej burzy w końcu wychodzi słońce. Pandemia przeminie. Jeszcze będziemy trzymać się za ręce i wybuchać głośnym śmiechem na dźwięk śmiechu naszych bliskich. Będziemy beztrosko tańczyć boso na trawie, a nasze włosy będą pachniały ogniskiem.
Chcesz mnie wspomóc w tym trudnym czasie? Możesz kupić moją książkę „Laowai w wielkim mieście. Zapiski z Chin” z imienną dedykacją.
Jej sprzedaż jest aktualnie moim jedynym źródłem przychodu.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Piotr
13 maja 2020Hej!
Ja akurat z racji zaistniałej sytuacji uprawiam „partyzantkę” czyli narażam się jedynie słusznemu modelowi spędzania wolnego czasu – rower, bieganie i od jakiegoś czasu „bawię” się w krawca – kaletnika..
Pozdrawiam i życzę Ci dużo siły i cierpliwości.
ps. z tego co widzę, moi znajomi pootwierali już sklepy turystyczne, więc możliwe, że niebawem ruszy cała branża.
Ada
27 maja 2020Niestety mi pandemia mocno pokrzyżowała wakacyjne plany. Miała być Islandia, a zostało duże miasto w Polsce..
Ola
28 maja 2020Ciężko przeżywam te pandemię. Nienawidzę być ograniczana, lubię podróżować, ale teraz, podobnie jak Ty, czuje się jakby ktoś zamknął mnie w klatce.
Marzena
1 czerwca 2020Zaraz po otwarciu granic zamierzam wyruszyć w mały citybreak!
Iza
1 czerwca 2020Mam podobnie, strasznie czuje się ograniczona taka sytuacją, ale mam nadzieje że zaraz wszystko wróci do normy
Anna
29 czerwca 2020Ah ja bardzo ciężko przetrwałam czas kwarantanny, ponieważ uwielbiam podróżować, tak jak Ty napisałaś czułam się jak dzikie zwierze zamknięte w klatce. Cieszę się, że obostrzenia już są łagodniejsze i można podróżować. Biuro podróży Itaka wznowiło swoją działalność, więc wybrałam coś z ich oferty.