Nie umiem powiedzieć kiedy złapałam podróżniczego bakcyla, czasami myślę, że się z nim urodziłam, bo ciekawość świata, łatwość odnajdywania się w nowych miejscach i potrzeba ciągłych zmian towarzyszyła mi odkąd pamiętam. W pamiętniku z dzieciństwa zachowałam fragment horoskopu wyciętego z jakiejś gazety, przepowiadał on bowiem, że podróżowanie będzie ważną częścią mojego życia. Podobało mi się to.
Moje podróże dojrzewały razem ze mną. Jeździłam nie tylko coraz dalej, ale i coraz wolniej i inaczej. Przestałam zwiedzać, zaczęłam być w podróży bliżej ludzi, więcej słuchać niż mówić (co dla takiej gaduły jak ja nie było prostą sprawą). Gdy odkryłam, że dzięki podróżom mam chęci, energię i tematy żeby pisać, z niebywałą lekkością zostawiłam za sobą wcześniejsze uporządkowane życie.
Gdy prawie 2 lata temu podjęłam decyzję o podróży dookoła świata, nie miałam pojęcia na kiedy wyznaczyć jej finalny koniec, na szczęście nie miałam również takiej potrzeby. Gdy 1,5 roku temu zostawiłam swoje chińskie życie, czułam mieszaninę ekscytacji, ciekawości i strachu. Gdy 13 miesięcy temu wsiadłam w samolot z biletem w jedną stronę, nie miałam pojęcia gdzie zaprowadzi mnie los i fantazja. Dziś, siedzę na plaży w Ekwadorze i czuję, że czas na nowy etap. I znów ta wybuchowa mieszanka ekscytacji, ciekawości i strachu gotuje mi w brzuchu i w głowie. Lubię ten koktajl uczuć.
Planem podróży A&A dookoła świata były moje i mojego Adriena marzenia, wspólnym celem znalezienie miejsca, w którym założymy swój dom. I wiecie co? Myślimy, że znaleźliśmy. A jeszcze bardziej niż myślimy, czujemy. Wiecie, że nasza miłość była uczuciem niemal od pierwszego wejrzenia (a jak nie wiecie to zaglądajcie TU). Więc jakbyśmy mogli nie zaufać naszym sercom, które mocniej zabiły właśnie do tego kraju? I to jednocześnie? Od pierwszego wejrzenia niemal właśnie? Przed nami jeszcze długie miesiące analiz, formalności, kreślenia biznes planu, nauki języka, szukania domu, planowania, pakowania. I wiecie co? Nie możemy się już doczekać! Bo wiemy, że szanse trzeba łapać za ogon, że życie trzeba wyciskać do ostatniej kropli, że trzeba próbować swoich sił, że nic się samo nie zrobi, a pomysły nie mają odroczonej na wieczność daty ważności. Dlatego, uwaga, uwaga, już za miesiąc kończymy naszą podróż i wracamy do Europy na kilka miesięcy wytężonej pracy nad nowym projektem „życie w…”. A właściwie tą podróż tylko zawieszamy, bo jak wszystko pójdzie zgodnie z kreślonym od jakiegoś już czasu na kolanie planem, największa przygoda naszego życia dopiero nadchodzi.
Dodam też, że jedną z wielu (choć zapewne jedną z najważniejszych) motywacji do wyjazdu w podróż dookoła świata, była dla mnie chęć napisania kolejnej książki (bo mojego „Laowaia” to już wszyscy przeczytali, co?). I kolejnej, i kolejnej. Kocham podróżować, ale jeszcze bardziej kocham pisać. Uważałam, że w drodze będę miała czas by pozwolić głowie puścić wodze fantazji, liczyłam również, że spotkam niebanalnych ludzi, którzy przy lokalnym bimbrze lub herbacie z liści koki opowiedzą mi niezwykłe historie- wszak nie od dziś wiadomo, że życie pisze najlepsze scenariusze. Nie pomyliłam się. W głowie kłębią mi się pomysły, w plecaku gniotą stosy notatek- tylko usiąść i zacząć pisać. Tylko tego biurka, tylko tego fotela brak… Jej, jak ja tęsknię za pisaniem! Poza tym… blog w podróży to jednak nie to samo. Blog w podróży to pocztówki z wakacji, a mi się chce drążyć głęboko, żyć w nowym miejscu i z nowymi ludźmi życie dzielić. I pytać, i dziwić się, i nie rozumieć, i szukać odpowiedzi, i Wam o tym wszystkim opowiadać. Dlatego nie chce mi się już jechać. Pisać chcę niezmiennie i podróżować, ale chcę z tych podróży wracać do domu.
Mamy już na Pojechanej zakładkę „życie w Chinach”, mamy „życie we Francji”, jak myślicie, jaką zakładkę mam nadzieję niedługo dorzucić?
Podoba Ci się? Daj lajka, podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Puszkowa
10 września 2016Kochana, czyżby Ekwador zauroczył Ciebie na zawsze? Trzymam kciuki aby wszystkie Twoje marzenia się spelniły. Bo właściwie po to je mamy aby sobie odhaczać na liście. I wpisywać nowe, Pozdrawiam ciepło :)
Puszkowa
Jerzy Ostrowski
10 września 2016PANI OLU POZDROWIENIA ZE SLONECZNEJ INDONEZJI.TU PANI BRAK.TU PANI LADUJE AKUMULAORY!
Monika Kulesza
10 września 2016Cudnie :D
Widzimy sie na grani ^^
Ola
10 września 2016Czy jak zawitasz do tej Europy – a mam nadzieję, że przy tym do Polski, to może zorganizujesz pogadankę w jakimś fajnym miejscu o Twoich podróżach?
Bardzo by było fajnie :D
Kasia R. Waka
10 września 2016Trzymam kciuki za dalsze plany :-) w podróż znów można kiedyś wyruszyć jak się kiedyś zachce. A gdzie zamieszkacie w Europie ?? We Francji???
Kamila Janus
10 września 2016Ekwador :-)
Aleksandra Jezierska
10 września 2016Oluś, powiedz że ta miłość to Ekwador
Gabriela Kizoń
10 września 2016Jak moze byc to Ekwador skoro wracaj do Europy….
Hrabina Weltmeister
10 września 2016Jak ja rozumiem te dwie pasje: podróżowanie i pisanie! Masz wielkie szczęście, że znalazłaś w Adrienie kogoś, kto jest do Ciebie pod tym względem tak dopasowany! Ciekawa jestem kiedy zdradzisz, który kraj ma być tym „docelowym”.
Iri Sunshine
11 września 2016W takim razie powodzenia!:)
Del_em
11 września 2016Kiedyś pisałaś, ze Wietnam… :) Tak czy siak, jestem bardzo ciekawa ;-)
wg108
12 września 2016Czy na koniec postanowiłaś spieprzyć blog wyskakującymi reklamami, okienkami z „kontekstem”? Za kilka euro sprzedać intymność naszej wspólnej z Tobą podróży? Powiedz, że to tylko przypadek.
Aleksandra Świstow
15 września 2016Nie wiem o jakie wyskakujące okienka chodzi, ale reklamy na Pojechanej są od 3 lat. Intymności naszej podróży do garnka nie włożę… Gdyby tak się czytelnicy zrzucili po euraczu na moje pisanie, to bym spała spokojnie, a tak, niestety, jakoś muszę zarabiać.
ANNA
12 września 2016Mam Twoją książkę, Am.Płd jest piękna podobnie jak inne miejsca, w których byłaś lub byliścve z A. Pamiętam jak pisałaś o domku wspólnym, ze nie bedzie to ani RP ani Fr. i dobrze, ok. A może skoro jesteś BARDZO TAK BARDZO PRZEKONANA DO Ad=PISANIA=PODRÓŻY, To jesli to możliwer, moze po powrocie z i do Europy, wyjedziecie do Peru, np to wynajem domku, na miesiąc podroze po Peru i wrcasz i piszesz, tak w skrócie. hmmm?
gal00
12 września 2016To się nazywa chwytliwy nagłówek :D
Niezłą mieszankę mi zafundowałaś tym tytułem, jak również treścią.
Gdzie byście nie zdecydowali się osiąść/ ruszyć dalej wysyłam ku Wam dobre intencje.
Do później :)
Podróże Zwykłych Ludzi
13 września 2016Podziwiamy!
I zazdrościmy… :)
Karolina / OOPS!sidedown
15 września 2016Olu, świetna wiadomość – powodzenia na nowej drodze życia :-) Swoją drogą, nie mogę się doczekać kiedy i my w końcu ogłosimy, że chce nam się jechać i jedziemy! <3
WebTurysta
20 września 2016Możesz określić co tak na prawdę Was przekonało oprócz emocji?
Urszula
28 września 2016Pani Aleksandro,czy planuje Pani powrót do Polski:)?
Fedynad Ludwik
30 września 2016Nooooo dooooobraaaaa!!!!!!! Niech Ci będzie. Czekanie to część naszego życia, więc czekać będziemy. Oby było ciekawie, lekko romantycznie i też merytorycznie. Tak jak do tej pory….
Pojechana - The Real Gone
30 września 2016W podróży to się dopiero człowiek naczeka :-P Na autobus, samolot, kolację, ciepłą wodę, porę suchą, przedłużenie wizy, pranie, dobre światło, ładną pogodę…
Fedynad Ludwik
30 września 2016A wiesz że to znam! I teraz siedząc i czekając na wyjazd tęsknię do tego czekania na prom, autobus albo przyjście poranka….tam w tropikach
Fedynad Ludwik
30 września 2016Kiedy Świat się dowie gdzie Wasze miejsce JEST?
Pojechana - The Real Gone
30 września 2016Jak będzie pewne na 100%, czyli za jakiś miesiąc (bo tu się poważne negocjacje, badania szans i możliwości rozgrywają).
Fedynad Ludwik
30 września 2016Rozumiem! Czekać umiem, spać idem, powodzenia życzem!
blizejidalej.pl
30 września 2016Powodzenia! :)
Pojechana - The Real Gone
30 września 2016Dzięki!
Jerzy Ostrowski
30 września 2016Pani Olu,kazdy statek ma swój port macierzysty i od czasu do czasu musi zawinąc na przegląd(PRS)Nasz Bałtyk tez szumi! Zamiast kondora są nasze niezwykłe mewy(na białe samochody srają na czarno,a na czarne na biało)To tak na wesoło.Ale trzeba czasami przystopowac,przemyslec,opisac co się wydarzyło.A nigdzie nie bedzie lepszego klimatu jak w domu,przy rodzinie.
Marta Cholewska
30 września 2016tak czy siak kanapa w californii czeka :-P albo i w innym stanie
Karolina
1 października 2016Cześć! Ciekawe, że akurat teraz czytam ten wpis. Za 10 godzin wsiadam do samolotu i kończę kolejną długą podróż. Ciężko będzie przywyknąć do krakowskiej codziennosci. Dziwne, ale czuję że tego chcę!
Ania Klimowska
1 października 2016Wszystko ma swoje miejsce i swój czas ;)
Pozdrowienia z Goa ;)
Zoe Adamovicz
1 października 2016Warszawa na stałe teraz? :)
Pojechana - The Real Gone
1 października 2016Serio mnie o to podejrzewasz?
Anna Nadia Bandura
1 października 2016Super! :) gdzie? Podziel się!
Anna Nadia Bandura
1 października 2016Dobra, poczekam :D
Pojechana - The Real Gone
1 października 2016Hahaha na razie chwila w Polsce i kilka miesięcy we Francji, a potem… to niedługo :-)
Karolina Słomska
2 października 2016Pojechana – The Real Gone Olu, jak już będziesz we Francji i nie znajdziesz czasu na kawę, to się oficjalnie bardzo mocno obrażę! ;)
Pojechana - The Real Gone
2 października 2016Będę kilka miesięcy więc się obrażę jak nie znajdziesz czasu na wino Gdzie dokładnie urzędujesz?
Karolina Słomska
2 października 2016Vaison-la-Romaine :)
Pojechana - The Real Gone
2 października 2016Cool! Na pewno będę w Apt a to już niedaleko :-)
Karolina Słomska
2 października 2016To się zgadamy jak już będziesz. ;) Pokój gościnny powinien być wolny, lodówka prawie zawsze jest pełna, wino też oboje pijemy chętnie, więc jakoś to będzie. ;)))
Pojechana - The Real Gone
2 października 2016Super, do usłyszenia i do zobaczenia!
Anna Nadia Bandura
2 października 2016Karolina Pojechana – fajnie wam! :)
Karolina Słomska
2 października 2016Anna Nadia Bandura Wiesz, jakbyś nie miała pomysłu dokąd polecieć…. ;)
Life with a traveller
2 października 2016Powodzenia przez wielkie P!
Magda
22 kwietnia 2017Ja sama zawsze podziwiałam ludzi wiecznie w drodze, takich jak Ty. I zawsze miałam sobie za złe, że czułam, że nie nadaję się do tego, choć przecież o tym marzę, choć podróżuje przecież często. Bo jednak ten dom, bo jednak tutaj znajomi, bo jednak w podróży życie fajne, ale ja lubię wygodę, lubię ten kąt i stabilizację. Dlatego cieszę się trochę, że też czasem masz dosyć podróżowania. Czuję, że nie jestem aż tak złym podróżnikiem, za jakiego się uważam ;)