Mniej więcej w tym samym czasie, gdy ulicami polskich miast, miasteczek i wsi przechodzą zawodzące bożocielne procesje, przez ulice boliwijskiego La Paz przetacza się barwny, roztańczony, roześmiany, a z czasem i pijany tłum. Fiesta del Gran Poder (czyli „Festiwal Wielkiej Mocy”) jest świętem religijnym, w którym mieszają się elementy wierzeń i tradycji ludu Aymaran z wiarą katolicką i… legendą pewnego obrazu, w wyniku czego oddawany jest hołd „wielkiej mocy” Jezusa Chrystusa. W tym celu, każdego roku, ponad 30.000 tancerzy reprezentujących kilkadziesiąt grup etnicznych i folklorystycznych z różnych regionów, przemierza 6-kilometrową trasę ulicami miasta, świetnie się bawiąc i prezentując bogatą i zróżnicowaną kulturę Boliwii.
To właśnie stroje uczestników parady, niekoniecznie ich zdolności taneczne, przyciągają największą uwagę. Kostiumy inspirowane wydarzeniami historycznymi, tradycjami inkaskimi, legendami rdzennych plemion i mieszanką religii, barwne, bogate, z reguły ręcznie szyte, ozdobione cekinami, wstążkami, falbanami, koronkami i fantazyjnymi nakryciami głowy, migoczą wszystkimi kolorami tęczy. Na ich koszcie nikt nie oszczędza, każdy uczestnik festiwalu bowiem wierzy, że to nie wydatek, a inwestycja. Z siłą „wielkiej mocy”, wszystko wróci do świętujących. I to z nawiązką. Wystarczy przetańczyć 3 Fiesty del Gran Poder, aby spełniły się wypowiedziane przed cudownym obrazem życzenia.
Parada zaczyna się o 8 rano i trwa (uwaga!) około 12 godzin, po których wytańczony tłum wcale nie wraca do domów, a kontynuuje zabawę w pubach, barach i na ulicach La Paz do białego rana. O 8 rano zaczyna się też picie alkoholu, głównie piwa (choć widziałam też tancerki z butelką whisky w dłoni), którego pierwsze krople należy wylać na ziemię, jako ofiarę dla Pachamamy, inkaskiej matki Ziemi (w wyniku miksu kultur i tradycji identyfikowanej obecnie z Matką Boską).
A co mi sie podobało w tym festiwalu najbardziej? To, że często nieufni, śmiertelnie poważni, unikający kontaktu wzrokowego boliwijczycy wyluzowali się, otworzyli, dzieląc swoją radość z tego wielkiego święta z każdym, kto się do nich uśmiechnął. To był wyjątkowy, pełny dobrych emocji dzień. Jeśli będziecie w Boliwii w czasie Fiesty del Gran Poder, nie możecie tego przegapić!
Jeśli zainteresował Was temat celebracji świąt religijnych w Ameryce Południowej, zajrzyjcie do relacji z ekwadorskiego Wielkiego Tygodnia, czyli Semanta Santa na blogu Tropimy Przygody.
Trasę mojej podróży dookoła świata możesz sprawdzić TU.
Podoba Ci się? Daj lajka, podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Danuta/boliviainmyeyes
11 czerwca 2016Fiesty religijne w Boliwii sa niesamowite! Polecam bardziej niz karnawal:)