O kobietach w podróży napisano wiele. Głównie jednak chyba o tym czego powinny się bać i wystrzegać (przede wszystkim samodzielności i braku opiekuna i przewodnika w postaci mężczyzny, wiszenie na ramieniu którego ratuje podróżniczkę od zguby). O czyhających na nie niebezpieczeństwach i niewygodach, o tym, że nierozważnie jest chodzić samej ciemnymi uliczkami, że pieniędzy i portfela pilnować należy jak oka w głowie, a oko to mieć dobrze również z tejże głowy tylnej strony. Że rozsądnie jest mierzyć siły na zamiary, a partie ciała budzące nadmierne i niezdrowe zainteresowanie grzecznie zakrywać. Wreszcie, że kobieta, postrzegana jako istota słabsza, może być bardziej narażona na krzywdę.
To wszystko prawda- rozsądek i ostrożność to obowiązkowe wyposażenie każdej kobiety. Ale czy tylko gdy jesteśmy w drodze? Wszak więcej czasu spędzamy w miejscu swojego zamieszkania niż w podróży, więc statystycznie rzecz biorąc to właśnie na własnym podwórku jesteśmy bardziej narażone na nieprzyjemności. Ktoś powie: „a wakacyjne rozluźnienie i rozkojarzenie, które sprawia, że jesteśmy łakomym kąskiem dla złoczyńców?”, a ja odeprę: „groźniejsza i zdecydowanie mniej przyjemna jest codzienna rutyna prowadząca do utraty czujności”. Pora więc z nią zerwać i ruszyć w podróż. Wszak rozsądek i przezorność możemy zabrać ze sobą. Na zachętę dodam, że kobiety w podróży mają lepiej niż niczego niemuszący się bać (w powszechnym przekonaniu) mężczyźni. Nie wierzycie? Oto 5 powodów: kobiety mają w podróży lepiej bo…
…łatwiej nawiązują kontakty. Czasem pomaga naturalny wdzięk, czasem kobieca wrażliwość. Bo przecież nie usiedzimy na miejscu bezczynne i nieme, gdy pasażer obok nieudolnie skleca z chusteczek higienicznych opatrunek na obdrapanym kolanie, podczas gdy w naszej „wszystko mającej” torbie leży zestaw: woda utleniona, gaza i plastry. Zwykle jednak nie musimy od razu ratować świata, wystarcza serdeczny uśmiech i już rozmawia z nami cały przedział w pociągu, sprzedawca owoców częstuje soczystym mango, a uroczo umorusane dzieci wiszą uczepione naszej spódnicy. A jak jeszcze zachwycimy się miejscowym sierściuchem, bo „taki śliczny koteczek”, to już całą wioskę mamy za przyjaciół.
…szybciej przełamują bariery kulturowe. Po pierwsze, bo łatwiej nawiązują kontakty, o czym pisałam akapit wyżej. Po drugie, bo zwykle charakteryzuje je większa niż mężczyzn empatia, a co za tym idzie szybciej zaczynają rozumieć otaczającą je, choć zupełnie nową, rzeczywistość, potrafią wczuć się w sytuacje spotykanych ludzi, a ludzie to widzą i doceniają. Po trzecie, bo budzą mniejszy lęk niż mężczyźni. No bo jak taka wątła istota z plecakiem przygniatającym ją do ziemi mogłaby zrobić komuś krzywdę. Chyba co najwyżej samej sobie. I tu patrz punkt niżej.
…chętniej są otaczane opieką. O kobietę w podróży martwią się wszyscy: kierowca autobusu, kierownik pociągu, pani ze straganu ze smażonym ryżem, dyrektor hotelu i poczciwa staruszka sprzedająca na rogu gazety. Bo taka delikatna, krucha, bezbronna, a wokół tyle zła. Plecak trzeba pomóc na dach busa załadować, bo przecież za ciężki i na stopa zabrać, bo okolica taka nieciekawa i gdzie się głupia sama włóczy. Kocem trzeba okryć, bo zmarzła i ostatnią miską strawy z tą delikatną istotą podzielić się wypada. Bycie kobietą w podróży przywraca wiarę w ludzi. Kobietom jest też łatwiej prosić o pomoc. One nie muszą być zawsze twarde i zaradne, czego zwyczajowo (światem zawsze rządziły i najprawdopodobniej zawsze rządzić będą stereotypy) oczekuje się od mężczyzn.
…szybciej się dogadują. Podobno kobiety szybciej uczą się języków, na pewno więcej mówią i dzięki temu szybciej się komunikują- nawet jeśli oznacza to dogadywanie się w międzynarodowym, ponadkulturowym języku ciała, w którym kluczową rolę odgrywa machanie rękami i układanie ust w zabawne kształty. Mężczyznom chyba czasem się wydaje, że im nie wypada tak się wydurniać, podczas gdy dla kobiet rozmowa jest czymś tak naturalnym, koniecznym, ba! nieuniknionym wręcz, że zastosowane w procesie komunikacji środki nie są szczególnie istotne, liczy się efekt. A efektem jest wynegocjowana korzystna cena za nocleg, dodatkowe kiełki i mniej tłuszczu na wooku, zaproszenie na obrzędy lokalnego święta czy po prostu mile spędzony czas na przypominającej akrobacje pogawędce o życiu, która stanie się źródłem zabawnych, podróżniczych anegdot.
…są lepiej przygotowane na niespodziewane zwroty akcji. Na deszcz, piekące słońce, błoto na ulicach, piaskowe burze. Na zepsute silniki łodzi, deficyt miejsc noclegowych i spóźnione autobusy. Na brak biletów, brak miejsc, brak przedziału, brak pociągu. Na chory żołądek, obtarte łokcie i odparzone stopy. Na brak pitnej wody, papieru toaletowego i prądu. Na kolejki, tłok i pustkowie. Na brodzenie w bagnie i proszoną kolację u bardzo ważnego ambasadora bardzo ważnego kraju. Właściwie dla kobiet nie ma niespodziewanych sytuacji, gdyż one wszystko przewidzą puszczając wolno wodze nieposkromionej fantazji będącej wyrocznią podczas pakowania tryliarda (z pozoru) niepotrzebnych rzeczy. Łącznie z lekami na choroby, których nazw nie potrafią wymienić, ale którym nie dadzą się zaskoczyć. Wszystko skompresowane, zabezpieczone przed kurzem, wstrząsami i wilgocią, weteranki podróżowania potrafią upchnąć w jeden, niesiony na własnym grzbiecie plecak. Jak to możliwe, to wiedza tajemna, dostępna tylko dla kobiet.
… zdecydowanie lepiej wyglądają w słomkowym kapeluszu. Nie ważne czy z dużym, czy z małym rondem. W naturalnym kolorze czy farbowanym kipiącą tęczą. Z kokardą, wstążką czy kwiatem. Kobieta zawsze wygląda pięknie w słomkowym kapeluszu. A mężczyzna? Z kokardą?!
Kto się ze mną zgadza, a kto nie? Zapraszam do dyskusji!
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Aga Kargol
4 sierpnia 2015Uśmiałam się! Wszystko prawda! :)
Piotrek Łoszewski
4 sierpnia 2015a nie do końca prawda :D bo ja równie łatwo co moja dziewczyna potrafimy się dogadać z obcymi także po angielsku :D
Aleksandra Świstow
4 sierpnia 2015Phi! po angielsku ;-) Założę się, że dziewczyna dogada się też po koreańsku mimo, że nie zna ani słowa :-P
Monika Kulesza
4 sierpnia 2015Ja tez sie usmialam. Zwlaszcza przy slomkowym kapeluszu ^^
Aleksandra Pe
4 sierpnia 2015Prawda ;) pozdrawiam z podrozy!
Monika Reinhardt
4 sierpnia 2015A ja sie boje sama …
TM0
8 sierpnia 2015Zabierz mnie :)
Toke.pl
4 sierpnia 2015Tak jest :) Po wizę do Tajlandii musieliśmy udać się do Malezji osobno i Gosi ciągle ktoś proponował pomoc. Jeden Pan z Australii nawet, zobowiązał się do zawiezienia samochodem z Malezji do Tajlandii :)
Naparzam w świat
4 sierpnia 2015Heh, sama prawda ;)
Jacek Rybarczyk
4 sierpnia 2015Świetny tekst ….normalnie żal być facetem :)
Aleksandra Świstow
4 sierpnia 2015Teraz ja się uśmiałam :-D
Marek Złotopolski
4 sierpnia 2015Akurat nawiązywanie kontaktów zależy od osoby nie od płci. Może procentowo wydaje się że to kobiety łatwiej nawiązują kontakt, ale tak naprawdę chodzi o to że kobietę która siedzi sobie sama zagada jakiś facet (bo to jednak faceci w 80% zagaduja pierwsi), wiec w takim przypadku, faktycznie kontakt został nawiązany i kobiecie przyszło to łatwiej ale nie dzięki jej zasludze.
Co do tego fragmentu z plecakiem czy apteczką. Ja osobiście wolę być facetem i sam sobie ten plecak wrzucić na busa i mieć z głowy a nie czekać aż ktoś mi pomoże, a co do przygotowania na wszystko, i targania mnóstwa niepotrzebnych rzeczy na każdą okazję. Nam wystarczy wspomniana paczka chusteczek bo jesteśmy facetami i jak kolanko sobie rozwalimy to nic więcej nam nie potrzeba.
Wracając do nawiązywania kontaktów i miłych stworzonek, to przez te 5-7 dni w miesiącu na pewno kobieta ma większe szanse na spotkanie piranii w brazylijskiej rzece i czy rekinów w morzu ;P
Jaga
4 sierpnia 2015Haha, to zdjęcie z czołówki – Pani przytulona do pieska :) Faceci chyba takiej sympatii do zwierząt jednak nie mają, czasem najwyżej zacmokają do jakiegoś Ciapka o ile go w ogóle zauważą. A kobitki? Nie zliczę z iloma osobami nawiązałam kontakt przez ich lub mojego psa czy kota. Od razu jest uśmiech, wyraz zrozumienia na twarzy :D To też pomaga, bo ludzie kochający zwierzęta zwykle są otwarci i sympatyczni!
Aleksandra Świstow
4 sierpnia 2015Ej! Ta „pani” to ja :-P
Jaga
6 sierpnia 2015No Pani w sensie że Pani oczywiście :D
Magda Kajzer
4 sierpnia 2015Zawsze wiedziałam, że bycie kobietą ma same plusy :).
Aleksandra Świstow
4 sierpnia 2015Ma też moim zdaniem kilka poważnych minusów, ale umówmy się… nie zamieniłybyśmy się ;-)
Ewa
4 sierpnia 2015„Właściwie dla kobiet nie ma niespodziewanych sytuacji, gdyż one wszystko przewidzą puszczając wolno wodze nieposkromionej fantazji będącej wyrocznią podczas pakowania tryliarda (z pozoru) niepotrzebnych rzeczy.”
Uwielbiam to stwierdzenie i zgadzam się z tym w pełni, pakuję, pakuję, a potem jakoś to się wszystko potem przydaje-:)
Traveling Rockhopper blog
4 sierpnia 2015coś w tym jest ;)
Marek Paszkowski
4 sierpnia 2015Zamienię hamak ze zdjęcia na pracę w Głogowie. Już widzę chętnych… Co, nie widzę chętnych? Dziwne
Sylwia Sobczyk
4 sierpnia 2015Super :) ostatnio do Chin wzięłam kapelusz, uśmiech i dobrze spakowany bagaż i oczywiście podróżowałam bez uprzedzeń :) tak jak napisałaś :) :)
Kocie Oko
4 sierpnia 2015W skrócie: kapelusz słomkowy, woda utleniona, uśmiech i możemy zdobywać świat.
Julia Malinowska
4 sierpnia 2015Fajne przykłady, ale niestety na to czego ja bym się najbardziej obawiała podczas samotnej podróży, narażone są najbardziej kobiety. Mam na myśli GWAŁT (super rzadko się słyszy, żeby jakiś facet został zgwałcony), a kobiety bywają częściej ofiarami gwałtów i to na dodatek gwałtów zbiorowych ( o czym było głośno szczególnie w Indiach). Poza tym napady, porwania, ryzyko sprzedania do burdelu, to również niebezpieczeństwa, których facet rzadko doświadcza…. :/
Aleksandra Świstow
6 sierpnia 2015Kobiety są gwałcone i napadane również we własnym kraju… Mnie napadnięto z nożem jakieś 200 metrów od mojego mieszkania mimo, że nie mieszkałam w tzw. złej dzielnicy. Oczywiście są miejsca, w które nie pojechalabym sama. Są też takie, gdzie bałabym się jechać również w towarzystwie mężczyzny.
Niania Bloguje
4 sierpnia 2015Coś w tym jest. Utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie ma co czekać trzeba ruszać w świat. Wydawało mi się wcześniej, że to mężczyźni mają lżej w podróży, jednak po głębszym przeanalizowaniu masz racje jest dobrze być kobietą w podróży.
Elżbieta Joanna Mitruk
5 sierpnia 2015Byłam w 46 krajach. …nie uważam że ma lepiej. ..
Aleksandra Świstow
6 sierpnia 2015Ja uważam, że lepiej patrzeć na świat z przymrużeniem oka :-) Pozdrawiam serdecznie!
Agata z Gildii Wędrowców
5 sierpnia 2015Oj tak! W pierwszym odruchu chciałam jeszcze napisać, że to zależy od charakteru jednak też… Ale tak sobie myślę, że skoro już kobieta zdecyduje się na tę samotną podróż, to nie będzie to osoba, która boi się do obcych odezwać. A nawet jeśli wydaje się być taką osobą, to jest to tylko złudzenie ;) Także mamy lepiej! :D
Hanna Tobijasz
5 sierpnia 2015Do paru krajow sama nie pojade: Nigeria, Etiopia albo Sudan. Do niektorych pewnie mnie nie wpuszcza. Ale w 95% krajow to prawda.
Aleksandra Świstow
6 sierpnia 2015Ja do kilku nie pojadę nawet w towarzystwie faceta.
Kasia
27 sierpnia 2015Do których?
Jagoda
5 sierpnia 2015Argument na końcu jest najbardziej przekonujący! ;)
Nika
17 października 2015Uśmiałam się:) w sumie coś w tym jest :)
Przyznaję jednak, ze są kraje gdzie nie chciałabym sie wybrać. Nawet w towarzystwie silnego faceta :)
Pozdrawiam :)
Renata
30 listopada 2015Zgadzam się ze wszystkimi argumentami… o słomkowym kapeluszu najbardziej :-)
Wolves On The Road
8 marca 2016Ogólnie mamy lepiej jako kobiety :D Wszystkiego dobrego :*
Zajaranażyciem.pl
8 marca 2016Oj tak – fajnie jest być podróżująca kobietą :-)
Wiola Starczewska
8 marca 2016Tak jest! Chociaż… kiedyś na CS miałam gościa, który był wysokim, zbudowanym mężczyzną. Również świetnie nawiązywał kontakty i nawet pomyślałam sobie, że może ma łatwiej: jest wysoki, nietrudno mu zwrócić na siebie uwagę.
Aga
18 lipca 2016No pięknie, teraz trochę mniej się będę bała ruszyć w samotną podróż po Azji.. :) Planuję ruszyć do Indii i stamtąd gdzieś w stronę Tajlandii, Wietnamu, Malezji, jednak jak to wyjdzie: zobaczymy.
Przypadkiem natknęłam się na Twojego bloga i bardzo dużo ciekawych tu artykułów. Wspomniałaś nawet o VPN, za co dziękuję i od razu nasunęło mi się pytanie: czy zdarzyło Ci się korzystać z własnego internetu, z jakiegoś pakietu od polskiego operatora albo wykupiłaś kartę tam, w Azji, by wykupić pakiet?
Dzięki :) Trzymaj się!
Aleksandra Świstow
27 lipca 2016Aga, roaming od polskiego operatora poza Europą kosztuje miliony monet, zapomnij! W Tajlandii, Wietnamie czy Malezji bez problemu kupisz prepaidową kartę SIM i możesz korzystać z taniego lokalnego internetu. W Indiach sprawa jest bardziej skomplikowana, bo kartę trzeba rejestrować wypełniając milion jakiś dokumentów, dołączając zdjęcie itd.