Stojąc na krawędzi krateru filipińskiego Taal pomyślałam: „mój pierwszy raz na wulkanie”. Szybko przyszło opamiętanie: „Nieprawda! To hiszpański Teide był moim pierwszym! Jak mogłam choćby na chwilę o nim zapomnieć?” Winę zrzuciłam szybko na unoszące się wokół opary siarki.
Teneryfę odwiedziłam w 2010 roku, czyli jeszcze przed powstaniem Pojechanej. Informacjami praktycznymi nie sypnę tym razem jak z rękawa, bowiem byłam tam w ramach wyjazdu integracyjno- szkoleniowego (a więc całkowicie zorganizowanego) z moim dawnym pracodawcą (nigdy nie ukrywałam, że praca w korporacji JAKIEŚ plusy miała). Opinii o hotelach i atrakcjach na Teneryfie możecie poszukać na przykład na portalu zoover.pl. Moje wspomnienia są nieco zakurzone, a zdjęcia z „małpki”, ale myślę, że i tak warto je przywołać, bo miałam szczęście być w miejscu niezwykłym.
Pico del Teide, widoczny niemal z każdego zakątka wyspy, sięga 3718 m n.p.m. co czyni go najwyższym szczytem Hiszpanii i wszystkich położonych na Oceanie Atlantyckim wysp, a także trzecim pod względem wysokości wulkanem na świecie. Przez większość roku przykryty śniegiem, dał inspirację dla nazwy wyspy:” Teneryfa” w języku Guanczów, pierwotnych mieszkańców, oznacza „biała góra”. Sam Teide to „piekielna góra”, która swoje niszczycielskie moce zachowała do dnia dzisiejszego, jest bowiem czynnym wulkanem.
Do Parku Narodowego Teide dostaniemy się autobusem, na wysokość 3555 metrów kolejką linową. Aby pójść wyżej potrzebne jest zezwolenie (można o nie aplikować w zarządzie parku, potrzebne xero dowodu). Powietrze rzadkie, krajobraz jak nie z tej ziemi: plamy złotego piasku odbijającego słoneczne promienie, połacie czarnej, brązowej i czerwonej zastygłej magmy układającej się w fantazyjne wzory, głazy narzutowe o niezwykłych kształtach wyrzucone przez Piekielną Górę. Gdy spojrzeć w dół- chmury, gdy spojrzeć w dal- zarys siostrzanych Wysp Kanaryjskich. Spod stóp siarka bucha. Słońce oślepia, w kark dmucha lodowate powietrze.
Teide jest wulkanem w wulkanie. Miliony lat temu eksplodował stary wulkan, pozostawiając po sobie krater o szerokości 16 kilometrów i na jego północnym skraju mniejszy wulkan- Teide właśnie. Okalający go teren ukształtowany jest przez strumienie zaschniętej lawy i połacie popiołu. Fantazyjne kształty, niezwykłe kolory bazaltu i pumeksu. Surrealistyczne widoki zapewniają uformowane z lawy głazy Roques de Garcia. Najsłynniejsze i najbardziej pocztówkowe ujęcia Teide to te, ze zdającym się przeczyć prawom grawitacji głazem Cinchado.
Cieszę się, że to Teide był moim pierwszym. I stał się moim najlepszym (obok wycieczki na La Gomerę) wspomnieniem z pobytu na Wyspach Kanaryjskich. Zdecydowanie tego, co najlepsze na Teneryfie, należy szukać w kierunku przeciwnym do drogi na plażę.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Kate
23 kwietnia 2014Pojechana, dzieki za ten wpis. Wiedza – odświeżona, za tydzień w piątek stoję na szczycie Teide:))) Tym razem na samym szczycie, bo permit załatwiony;) To bedzie niezły hike na 3700, a potem zbieg w dół!
Btw, tutaj:
http://www.todotenerife.es/en/article/show/5044/08-permiso-de-acceso-al-pico-del-teide-1
PysznaToskania
25 kwietnia 2014Niezły tytuł :D Zazdroszczę tego doświadczenia, widoki zapierają dech w piersiach!
Glob
28 kwietnia 2014Krajobraz księżycowy jak na wulkaniczną wyspę przystało :):):)
Tomek
29 kwietnia 2014Mają te wybuchające szatany coś w sobie.
Cecylia
26 lutego 2015Piękne widoki! Pozdrawiam!
Łukasz Kocewiak
17 kwietnia 2015Teneryfę zawsze chętnie odwiedzam, a trekking po wulkanach i pośrodku kaldery to naprawdę coś niepowtarzalnego (-:
Ewa Zielińska
17 kwietnia 2015Księżycowy krajobraz wulkanów jest niesamowity! Przyznaję, że widziałąm ich kilka i jesli mam zrobić swoja prywatną listę to i tak najpiękniejsza i najbardziej tajemnicza była Etna…
Natalia / The Ordinary Blonde
17 kwietnia 2015Też mój pierwszy, choć muszę przyznać, że nie zdobyty, w ogóle się na to nie szykowałam. Ale podobno będę miała całkiem niedługo okazję :) zgadzam się, im dalej od plaż tym piękniej, sama pisząc o Teneryfie właściwie plaże pominęłam- za to interior wyspy jest nieziemski! Podrowienia!
Magdalena Bodnari
17 kwietnia 2015Cyfrowa małpka ma swoje plusy- można pstrykać do woli. Ja na analogu zawsze myślę nad każdym kadrem -)
Kamila Kowalewska
17 kwietnia 2015Przypomniałaś mi teraz lekcję geografii Hiszpanii w liceum (tak, tak, miałam dziwne LO), kiedy dowiedziałam się, że najwyższym szczytem Hiszpanii jest właśnie wulkan.. Swoją drogą miałam ostatnio okazję chodzić po wygasłych wulkanach na Lanzarote i było super!
Pola Henderson
18 kwietnia 2015Bardzo lubię wulkany – miałam okazję polazic w Ekwadorze i na Hawajach. :)
Marcin Wesołowski
18 kwietnia 2015Byłem w tym roku i uwielbiam to miejsce!
Domi Nika
18 kwietnia 2015W podrozy dookola wulkany sa obowiazkowe! ;) my je uwielbiamy!
Ireneusz Bober
28 maja 2015Polecam również trekking wąwozem Masca. Fantastyczne miejsce.
Sebastian
29 stycznia 2016Piękne fotki jak na „małpkę”. Ta zasada mówiąca, że „tego, co najlepsze na Teneryfie, należy szukać w kierunku przeciwnym do drogi na plażę” powinna chyba obowiązywać na każdej z Wysp Kanaryjskich.
Ja byłem na Lanzarote też było przecudnie. Na Lanzarote jest Park Narodowy Timanafaya, który jest niczym innym jak parkiem wulkanów i efektów ich działalności. Krajobrazy niesamowite jak z innej planety. Ma się wrażenie stawiania pierwszych kroków na Marsie. Do tego jedyna i niepowtarzalna chyba nigdzie możliwość zrobienia sobie grilla na wulkanie :D
Aleksandra Świstow
1 lutego 2016Brzmi kusząco :-) Może jak się kiedyś zabłąkam na dłużej do Europy to uda mi się coś na tym wulkanie upichcić ;-)
backpackernabakier
6 kwietnia 2016Moim też będzie. W poniedziałek ruszam na moją pierwszą tego typu wyprawę z plecakiem i namiotem, w planach kolejne coraz dalsze, również rowerowe . Dziękuję również za wpis i zapraszam do śledzenia mojego świeżego bloga co jakiś czas. Pozdrawiam
La mata Apartment
1 lutego 2019Twoje fotografie można oglądać godzinami… <3
Espania.pl
3 kwietnia 2024Wulkan Teide robi wrażenie. Do tego, jak poczujemy wiatr kanaryjski to możemy się lekko wystraszyć. Mimo wszystko warto. Hiszpania kontynentalna, jak i w części wysp zarówno Baleary, jak i Kanary mają mnóstwo do zaoferowania dla turystów.