Lone Pine Sanctuary opuściliśmy jako ostatni zwiedzający, wsiedliśmy w nasz kosmiczny pojazd (spaceship wyraźnie napisane na przedniej masce, nie ma co dyskutować) i ruszyliśmy na południe, odrobinę oddalając się od wybrzeża. Malowany łąkami krajobraz urozmaicały stada krów i samotne wiatraki, przestrzenie były coraz większe, droga coraz bardziej pusta, wąska i kręta.
Do Nimbin, które było celem naszej podróży, wjechaliśmy długo po zachodzie słońca, zmęczeni dniem pełnym wrażeń, głodni i marzący o zimnym piwie. Ku naszemu rozczarowaniu nie przywitał nas radosny gwar imprezujących hipisów (a taki obraz mieliśmy w głowie, od kiedy usłyszeliśmy o tym miejscu), a znak informujący o zakazie spożywania alkoholu w obrębie wioski i… ciemność.
Jedyne światło dochodziło z baru gdzie wśród oparów marihuany siedziało kilka osób. Bob Marley cichutko chwalił radość życia z głośników, na chłodniczej ladzie resztki ciastek z haszyszem czekały na amatorów. Jednak jakoś klimatu miłości i wolności złapać nie mogliśmy (a tak nam się marzyła powtórka z tajskiego Pai!), a brak upragnionego zimnego piwa i czegokolwiek do jedzenia bez rozweselających dodatków zdecydował, że pojechaliśmy dalej, kilka kilometrów za Nimbin. Stanęliśmy na poboczu, w lesie, tuż za znakiem „uwaga na dzikie zwierzęta przechodzące przez drogę” i wśród szelestu liści i trzasku łamanych przez małe leśne nogi gałązek, patrzyliśmy w niebo. W niebo tak usiane gwiazdami, że bardziej białe niż czarne się zdawało. Niesamowite, głębokie, sprawiające wrażenie, że wisi tuż nad naszymi głowami. Piękne. Piękny przywitał nas też widok rano.
Nimbin zaś było niewiele mniej sennie niż minionej nocy. Klimatu radości i zabawy nie odnaleźliśmy, za to ślady kontrkultury konopi, idei zrównoważonego rozwoju i samowystarczalności, ruchów ekologicznych, wolnościowych, liberalnych i mistycznych widoczne były na każdym kroku, każdej ścianie, witrynie, na każdej napotkanej twarzy. Lokalny bazar, klub pomocy sąsiedzkiej, gabinet astrologicznych porad, centrum kultury aborygeńskiej i tęczowy dom opieki nad osobami starszymi to tylko niektóre z intrygujących miejsc jakie minęliśmy podczas spaceru uliczkami zamieszkanymi przez tą eksperymentalną społeczność, która na rzecz możliwości hodowania, sprzedaży i spożywania marihuany, wyrzekła się alkoholu.
Wszędzie obecne ulotki kampanii w imię ochrony deszczowych lasów, tablice obrazujące kolejne elementy lokalnego biosystemu, ogłoszenia o zaślubinach ludzi z naturą i to żywe wspomnienie wczorajszego nieba usianego gwiazdami sprawiły, że zamiast próbować wtopić się w niepowtarzalny klimat miasteczka, zapragnęliśmy zanurzyć się naturze- i to w dosłownie. Kilkanaście kilometrów wyboistą drogą i już zażywaliśmy kąpieli w pobliskich wodospadach Hanging Rocks Falls. Po chwili namysłu (a głowy orzeźwione zimną wodą działają sprawniej i podejmują z pewnością trafniejsze decyzje), hipisów z Nimbin postanowiliśmy zostawić w spokoju i ruszyliśmy w stronę Byron Bay.
Ciekawi szczegółów australijskiej podróży? Dokładną relację znajdziecie tu: Australia 2013/2014.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Kroki
20 stycznia 2014Jej, ale super – uwielbiam hippisowkie klimaty :D
magdalejn
21 stycznia 2014:) fajna podróż
Ola Świstow
29 stycznia 2014Oj fajna, mega fajna! :-)
wyprawiaki
28 stycznia 2014Olu, super podróż do świata dziecinnych marzeń! Czy mogłabyś wrzucić gdzieś informację w skrócie jak wyglądała Wasza trasa po Australii? Może nawet z mapką…mam nadzieję, że nie proszę o zbyt wiele :) ale łatwiej byłoby się zorientować w Waszych wojażach i planować swoją podróż – mam nadzieję że już niedługo!. Pozdrawiam! Kasia
Ola Świstow
29 stycznia 2014Kasiu będzie podstrona poświęcona naszej podróży po Australii z opisem trasy, mapką i wszystkimi linkami- taka jak o Tajlandii: https://pojechana.pl/tajlandia2012/. Mapka już gotowa, lada dzień powinnam wrzucić całość.
I trzymam kciuki za to „niedługo” :-)
Otadorka
10 lipca 2020Pozdrawiam z Nimbin. Siedzę w kawiarni popijając pyszna kawę i czytam o tym miejscu będąc w jego centrum xD Świetne połączenie. Ja postanowiłam się jednak troszeczkę w tej miejscowości zanurzyć <3 Pozdrawiam!