Kiedy byłam mała (i pozowałam do zdjęć na lamie), dowiedziałam się, że mogłam urodzić się w Australii- moi rodzice mieli możliwość wyjazdu do przyjaciela, który potrzebował pomocy w prowadzeniu biznesu. Dowiedziałam się też,
że to strasznie daleko, że leci się dwa dni samolotem, że jest gorąco, są pustynie, wielkie fale na oceanie i ogromne pająki. I że gdybym tam się urodziła to wszystko by było zupełnie inaczej. I do dziś pamiętam, że pomyślałam, że w sumie szkoda, bo przecież fajnie jak jest inaczej niż zwykle. I że kiedyś muszę do tej odległej krainy pojechać. Czy ludzie tam chodzą do góry nogami?
Im byłam większa, tym świat się bardziej kurczył. Najpierw była zmiana ustroju i paszporty dla wszystkich, potem wstąpienie do strefy Schengen i nagłe „zniknięcie” europejskich granic. Wszyscy gdzieś jeździli- na wakacje, na studia, za pracą. Rodzice na wakacje do Bułgarii, wujek po towar na handel do Turcji, sąsiadka na zakupy do Berlina, nawet za tym wielkim oceanem i w Stanach i w Kanadzie ktoś znajomy był, więc wydawały się bliżej. Sylwester w Paryżu przestał być mrzonką, a Londyn miał się kiedyś stać miejscem wakacyjnej pracy. Coraz pewniej podróżowałam coraz dalej. Tylko ta Australia była wciąż tak daleko!
A jak już dorwało się kogoś komu dane było postawić stopę na czerwonym nieznanym lądzie, miało ochotę się go dotknąć, czy oby na pewno jest prawdziwy- bo przecież ludzie nie wracają z tej miodem i mlekiem płynącej krainy szczęśliwości gdzie wszyscy się uśmiechają bo jest super, ok. i wieczny luz i surfować na falach można po pracy.
Gdy już przestałam być coraz większa, a już tylko coraz starsza, Azja rozpostarła przede mną ramiona w powitalnym uścisku, a coraz gęstsza siatka znajomych rozrzuconych po całym globie i rozwój Internetu sprawiły, że świat kurczył się jeszcze szybciej. A skoro taki mały jest, to czemu ciągle w jednym miejscu tkwić? I tak w drodze ku wymarzonej Australii (pierwszy pomysł na kierunek emigracji), łapiąc okazje jakie rzucił nam pod nogi los, dwie pełne marzeń głowy wylądowały niespodziewanie w… Chinach– tą część historii znacie. Jakby nie było to już ponad połowa drogi, Australia jeszcze nigdy nie była tak blisko! To co, lecimy dalej?
Tak oto za niespełna dwa miesiące spełni się moje dziecięce marzenie o wędrówce w krainie kangurów, zwanej przez tubylców krainą Oz (Australijczycy uwielbiają zdrobnienia i na siebie mówią Aussie, co wymawia się „ozi”. Jak więc nazywa się kraj gdzie mieszkają Ozi? Oczywiście kraina Oz!), dla małej Oli będącej krainą marzeń. Spędzimy tam z Tomkiem trzy tygodnie (z jednej strony „tylko trzy”, z drugiej… jakie wyczekane!), podróżując wzdłuż oceanu z Gold Coast, przez Sydney, gdzie spędzimy Sylwestra, przez kolejne parki narodowe do Melbourne i dalej Great Ocean Road do Twelve Apostles. Najbardziej nie mogę się jednak doczekać dni spędzonych w Red Center, zachodu słońca w towarzystwie świętej góry Aborygenów Uluru i trekkingu wokół Kings Canyon. Jestem niezwykle ciekawa jakie wrażenie zrobi na mnie Australia i Australijczycy i… co z tego wyniknie :-) Motyle w brzuchu już są, cudownie jest spełniać marzenia!
Startujemy 21 grudnia (po drodze jeszcze Singapur!) obiecuję szczegółowe relacje, dużo filmów i jeszcze więcej zdjęć.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Aleksandra Jezierska
24 października 2013pierwsze skojarzenie: http://www.youtube.com/watch?v=HbPDKHXWlLQ
Pojechana
24 października 2013:-D
kiosc
24 października 2013Wow, cudownie, Australia to również moje marzenie, super, że Twoje wkrótce się spełni.
Juli+Sam
24 października 2013Wiesz, że Australia była też zawsze moim marzeniem? Ale chyba nie wiedziałam o niej tyle, co Ty zanim tu trafiłam… No i nigdy nie pomyślałabym, że stanie się moim drugim, a w zasadzie to pierwszym, domem. Także Olu i Tomku uważajcie, bo Australia potrafi rozkochać! No i do zobaczenia niedługo!
Ola Świstow
31 października 2013Właśnie nie do końca jesteśmy przekonani czy chcemy z tym uważać ;-) Do zobaczenia!
wg108
24 października 2013My w tym czasie też będziemy podróżować… z górki na sankach
Ola Świstow
24 października 2013To będzie moja druga zima bez śniegu! Muszę przyznać, że jeszcze nie tęsknię ;-)
Just me
24 października 2013Gratuluję spełnienia marzenia!
Czadowe zdjęcie ;-)
Siostra
24 października 2013Mama zabije Cię za to zdjęcie :P
Ola Świstow
24 października 2013No co? Bardzo stylowa fota :-)
Karolina
24 października 2013Cudownie jest spełniać marzenia! :) Czekam na relację! Udanych przygotowań! To prawie tak ekscytujące jak sam wyjazd ;)
Pozdrawiam!
Ola Świstow
21 listopada 2013Właśnie patrzę na swoją listę zakupów przed podróżą i mój wzrok zatrzymał się na dwóch pozycjach: hamak i słomkowy kampelusz :-D
Karolina
15 lutego 2014Ola, Ola, chyba moje marzenie o Australii też się spełni niedługo! :))) Jak w końcu kupię bilety, to wezmę się za planowanie. Pierwsza zagwozdka – jak dotrzeć do Uluru bez samochodu i nie zbankrutować ;)
Ola Świstow
16 lutego 2014Ale super! :-D
Co do Uluru to są tam organizowane wycieczki z Alice Springs- transport, biwak, ognisko- w całkiem przyzwoitych (jak na Australię) cenach. Pamiętam, że liczyliśmy i wychodziło (nawet przy dwóch osobach) taniej niż wypożyczenie auta.
Alex Wa
24 października 2013Super! liczę na mnóstwo zdjęć :-) także takich z notatkami do wyjazdu jak w tym wpisie :-) uwielbiam podpatrywać przygotowania co zobaczyć, gdzie pojechać…
Aleksandra Wilczko
24 października 2013Czy wiesz, ze roztarte w dloniach liscie roznych odmian aukaliptusa pachna inaczej?
Ola Świstow
31 października 2013Nie wiedziałam, będę testować :-)
Tom
25 października 2013Australia – super pomysł… Do takiej poważnej eskapady to człowiek faktycznie czerpie już samą przyjemność z przygotowań i szykowania się do podróży ;)
aniawpodróży
25 października 2013Szykuje się cudowna podróż! Gratuluję!
Australia była również moim wielkim marzeniem z dzieciństwa…coś jest w tym magicznym „końcu świata” ze tak działa na wyobraźnię.
Parę lat temu udało mi się spełnić swoje marzenie i zamieszkałam w tym niesamowitym kraju na ponad półtora roku. Już Ci zazdroszczę tego sylwestra pod Operą:) Zapraszam na mojego bloga na tekst o Operze, Wielkiej Rafie Koralowej i smaku spełnionych marzeń :)
http://annakieltyka.wordpress.com/category/australia/
Pozdrawiam
Marta
27 października 2013Gratuluje wyjazdu! Mialam okazje spedzic Swieta,Nowy Rok i ponad 2 miesiace w OZ ,dwa lata temu. Wiem,ze tych wakacji nie zapomne nigdy! Wiem,takze ,ze dla Was bedzie to niezapomniany czas…. Serdecznosci.
Marta.
Wioletta Rybczyk
21 listopada 2013Czekam na relację !!
Pojechana
21 listopada 2013Oj będzie, będzie na pewno!
Gianni Hercacze
21 listopada 2013Zazdroszczę:)
Kiosc
21 listopada 2013szczęściara :)
Pojechana
21 listopada 2013No ba! I to jaka :-)
Marta Rzeszut
21 listopada 2013Wiemy, za ile, a na ile? :)
Ola Świstow
22 grudnia 20133 tygodnie :-)
Agness
22 listopada 2013No i extra! Mam tylko pytanko, ile placiliscie dokladnie za lot z Shenzhen? Wlasnie rozgladam sie gdzie by tu pojechac na lekko spoznionego (bo dopiero w polowie stycznia) sylwestra :).
Ola Świstow
22 listopada 2013Do Australii nie jest tanio się dostać niestety, szczególnie w szczycie sezonu. My zapłaciliśmy ok. 2900 pln za loty multi-city: Hongkong – Singapur – Gold Coast i Sydney – Singapur – Hongkong z długą przesiadką w Singapurze. Pewnie można znaleźć trochę taniej, nas ograniczały daty.
ag.
7 grudnia 2013Gratuluję kolejnego marzenia do odhaczenia !
Wycieczka w outback w grudniu to dość odważna decyzja, z drugiej strony sama pokusiłabym się o sylwestra/święta na którymś wybrzeżu.
Nie czytałam nigdy przewodników, akurat na etapie zwiedzania AUS, byłam młoda, głupia i miałam lepszych organizatorów, więc nie wiem co w nich piszą.
Nie byłam też w Chinach, więc też nie wiem jak tam sprawy stoją.
Z King’s Canyon pamiętam jednak nieznośny upał (a był to październik) i od cholery bardzo natrętnych much.
Na west coast – koniecznie polecam Fraser Island, chociaż pewnie do tej pory to już macie wszystko zaplanowane – jeśli nie ma jej na liście jednak, postarajcie się jakoś 'wściubić’.
Udanej wycieszki, subskrybuję bloga, co by doczekać zdjęć! :)
ag.
7 grudnia 2013OMASZ. i jeszcze narobiłam bałaganu w komentarzach, bardzo przepraszam!
Ola Świstow
8 grudnia 2013Nic się nie stało :-D
Justyna Maserak
8 stycznia 2014Wow, ekstra! Też chętnie pojechałabym do Australii!
Moim marzeniem, nie dziecięcym a gimnazjalnym, była Japonia. A jak się spełniło, to promieniowałam szczęściem na kilometr ;) Wyobrażam sobie, ile to dla Ciebie znaczy! Trzymam kciuki za Twój wyjazd! :D
Atlanta Roofers
17 lipca 2014Appreciating the hard work you put into your website
and in depth information you provide. It’s awesome to come
across a blog every once in a while that isn’t the same
outdated rehashed material. Fantastic read! I’ve bookmarked your site and I’m adding
your RSS feeds to my Google account.