Obudziłaś się jakaś taka niespokojna. Głowa ciężka, oczy spuchnięte, lekko cię mdli. Nie możesz podnieść się z łóżka i jeszcze zanim postawisz stopę na podłodze myślisz o grymasie na twarzy szefa, który wpadnie na ciebie gdy spóźniona będziesz wchodzić do biura. Nie ma szans żeby ci się upiekło, czujesz, że dziś prześladuje cię pech. Nienawidzisz swojej pracy. I punktualnych ludzi.
Z łazienkowego lustra straszy jakaś prowincjonalna dziunia w fatalnej fryzurze. Niemożliwe abyś to była ty! Przecież jeszcze wczoraj włosy wyglądały całkiem dobrze. Szybki prysznic, wszystko leci ci z rąk, kredka wpada za pralkę, nie masz czym się umalować… A w sumie na cholerę mi ten makijaż- myślisz sobie- pięknością i tak nie będę. Nie możesz znaleźć bluzki, tej JEDYNEJ która ci dziś pasuje, wyrzucasz z szafy wszystko po kolei- nie ma! Przebierasz się cztery razy, w końcu stwierdzasz, że i tak wyglądasz jak kupa i wychodzisz z domu. Schodzisz na parking i zaraz się wracasz- zapomniałaś telefonu.
Wsiadasz do samochodu, rzucasz torbę na tylne siedzenie, ruszasz gwałtownie i cała jej zawartość wysypuje się na podłogę. Cholera! Wyjazd z osiedla tamuje śmieciarka, jej kierowca z pewnością robi to celowo, na złość babie. Już wiesz, że śniadanie przepadło.
Włączasz radio, przełączasz między kolejnymi stacjami- to jakaś zmowa, wszędzie grają kawałki, których nie cierpisz. Chcesz podpiąć odtwarzacz mp3, ale bateria padła. Jakiś palant trąbi na ciebie kiedy omijając korek skręcasz ze środkowego pasa- pokazujesz mu fucka- czy on nie widzi, że spieszysz się do pracy?!
W biurze sajgon. Wszyscy naraz przypomnieli sobie o tobie, wszyscy czegoś chcą a ciebie boli brzuch i chce ci się płakać. W sumie nie wiesz dlaczego- to pewnie kryzys zawodowy, wypaliłaś się jak nic. Te twoje studia były idiotycznym wyborem. Pora spojrzeć prawdzie w oczy: jesteś beznadziejna i nic nie umiesz. Do tego sama nie wiesz czego chcesz i ciągle się czegoś boisz. Już lepiej pójdziesz się przewietrzyć zanim się rozpłaczesz i narobisz dobie wstydu.
W korporacyjnej windzie zauważasz, że od wczoraj przytyłaś. Tak to się zaczyna- najpierw kilka kilogramów, potem wyciągniety dres, krzyczące dzieci i brudne gary. Nie chcesz takiej przyszłości. Chyba nie nadajesz się na matkę. Chce ci się płakać. Boisz się, że przestaniesz o siebie dbać, a twój facet zacznie puszczać bąki w kanapę. Faceci są obrzydliwi.
Boleśnie pulsuje Ci skroń. Koniec pracy a ty się wkurzasz na samą myśl o korkach na mieście. Chciałaś wieczorem pojeździć na rowerze, ale właśnie zaczął padać deszcz. Może chociaż się zazieleni, kwiaty zakwitną wreszcie. Jest ci przykro bo twój facet dawno nie kupił ci kwiatów. On cię w ogóle nie rozumie. I wcale się nie stara. Płaczesz. Dzwoni twoja przyjaciółka. Ona też cię nie rozumie. Nie odbierasz telefonu.
Przyjeżdżasz do domu i zastajesz wyjątkowy bałagan. I ciasno tak jakoś. Chyba przestałas lubić to mieszkanie. I jeszcze ten kredyt! Jak twoi bliscy mogli ci pozwolić kupić to beznadziejne mieszkanie? Nienawidzisz ich za to. W ogóle ich nienawidzisz… za wszystko, za to, że cię nie rozumieją. Chce ci się spać. I płakać. Jesteś taka samotna.
Wraca twój facet, od drzwi wydaje ci się naburmuszony. Dobrze, że dziś wtorek- on zwykle we wtorki wychodzi z domu a ty masz chwilę dla siebie- zrelaksujesz się, pomalujesz paznokcie… Patrzysz na swoje paznokcie- każdy innej długości, jakieś takie szare, chce ci się płakać. On mówi, że wychodzi. Wściekasz się, że zostawia cię samą, pewnie ma cię już dość. Krzyczysz, gestykulujesz gwałtownie, miotasz się, rzucasz poduszką. Boisz się, że on już cię nie kocha.
Myślisz, że to koniec świata? Nie, to tylko PMS.
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
me
5 września 2013mocne:)
Ola Świstow
26 września 2013Życiowe ;-)
Alicja Wonderland
5 września 2013Bardzo fajny post. Uśmiałam się straszliwie. Wszysto się zgadza. – Wszystkie jesteśmy kobietami! Czekam na dalszą część. Wiem, że szykuje się dobre zakończenie tej historii :) Buziaki!
Paulina K.
5 września 2013uff dobrze ze nie mam auta i nie pracuje w korporacji ;-) ale nie dobrze ze nie mieszkam z facetem :-( ale da sie to zmienic! ALOHA
Gosia Skrajna
11 września 2013Boskie! Bo prawdziwe :-)…chyba sobie skopiuje i wydrukuje, schowam do szuflady…i może się nawet uśmiechnę w TEN DZIEŃ…pzdr
Asia
7 czerwca 2015:D:D ale się uśmiałam czytając… „on mnie już na pewno nie kocha, jestem taka samotna, do tego w beznadziejnej pracy i właściwie to chyba sobie teraz popłaczę…chociaż sama nie wiem za bardzo dlaczego..” tak to jest to, ten stan :D
Justyna Śnieżek
22 września 2015Czytam i śmieję się do ekranu jak głupia :)))
Daria Staśkiewicz
22 września 2015:D
Traveling Rockhopper blog
22 września 2015:D
Weronika Zielińska
22 września 2015Dobrze ujęte :)
magda
22 września 2015smialam na głoos :D