Podróże, podobnie jak zmiana, są według mnie czymś bardzo naturalnym. Przecież przez całe życie poszerzamy swoją wiedzę, nabieramy doświadczeń, rozwijamy się, pracujemy nad swoją osobowością- życie jest zmianą, życie jest podróżą (to drugie hasło mam nawet wytatuowane na przedramieniu). Może pytanie powinno zatem brzmieć: „Jak zmieniają nas podróże?”
Gdy po 10 miesiącach w Chinach przyjechałam do Polski w odwiedziny, zaskoczyły mnie zmiany w moich codziennych nawykach. Aż trochę bałam się reakcji znajomych w stylu „no tak, chwilę w Chinach posiedziała i już zapomniała jak to było, jak w Polsce mieszkała”, a prawda jest taka, że nabrałam nowych odruchów i przestawienie się na polską rzeczywistość nie było automatyczne. Przepraszałam po angielsku nadepniętego przechodnia, na proszonym obiedzie chwilę mi zajęło zanim wzięłam w dłoń nóż (jadłam samym widelcem, o pałeczki nie pytałam choć nie ukrywam, że byłoby mi nimi jeść wygodniej- nie cierpię jeść nożem i widelcem!), uparcie wysyłałam smsy z metra (jak to nie ma zasięgu?!), zmienił mi się smak (wszystko takie jakieś mało ostre). I wiecie co jeszcze te Chiny mi zrobiły? Nie ufam przez nie zielonemu światłu, ani żadnemu z uczestników ruchu drogowego- stałam się przez to okazem pożal się boże sieroty przy przechodzeniu przez jezdnię i najostrożniejszym w historii kierowcą o czterech parach oczu na dwóch głowach i ultra szybkiej lewej nodze. No i jeszcze wszędzie tak pusto i cicho, odległości takie małe, miasta takie niskie. I gdzie się podziały wszystkie taksówki? Naprawdę muszę zadzwonić? Czekać 15 minut?
Ale to są tylko nawyki, kilka tygodni (może miesięcy) w nowym miejscu i nabieramy nowych. A jakie zmiany zachodzą w nas głębiej? Oczywistym faktem jest, że podróże zmieniają sposób w jaki patrzymy na świat, poszerzają perspektywę. To w wyniku podróży dokonujemy rewolucji w systemie wartości (często „mieć” spada z piedestału na rzecz „doświadczyć”), poznajemy nowe modele życia, szczęścia, spełnienia, ale również nieznany dotychczas wymiar biedy, smutku, nieszczęścia, cierpienia. Uczymy się tolerancji i zrozumienia. Stajemy przed nowymi wyborami, w nowym środowisku, w nowej kulturze- to musi mieć ogromny wpływ na to, jakimi ludźmi jesteśmy. Zatem jak podróże zmieniają naszą osobowość?
Rozmyślając nad tym tematem trafiłam na ciekawy artykuł w Psychology Today zatutułowany Extended Travel Affects Personality, w którym przeczytałam „wyjazd za granicę na dłuższy okres zmienia osobowość”- czyli jednak. Osobowość, zgodnie z wyjaśnieniem autora, dr Arta Markmana, jak każdy inny aspekt ludzkiej psychologii, odzwierciedla kombinację biologicznych i genetycznych czynników z doświadczeniem. W artykule zostało opisane badanie naukowe Julii Zimmermann i Franza Neyera przeprowadzone na grupie niemieckich studentów. Część uczniów wyjechała za granicę na jeden lub dwa semestry, grupa kontrolna studiowała w kraju. Przed rozpoczęciem nauki wszystkim uczestnikom doświadczenia zostało zmierzone 5 kluczowych wymiarów osobowości: ekstrawersja, ugodowość, otwartość na doświadczenie, sumienność i stabilność emocjonalna. Po powrocie do kraju (lub po równoważnym czasie dla tych uczniów, którzy nie wyjeżdżali), pomiary zostały wykonane ponownie. Co się okazało?
U uczestników doświadczenia, którzy zdecydowali się na studia za granicą na ogół bardziej wrastała ekstrawersja (w porównaniu do tych, którzy pozostali w kraju), co odzwierciedla potrzebę uczestniczenia w interakcjach społecznych i bycia w centrum uwagi (tak, tak to o mnie!). Ci, którzy wyjechali na jeden semestr, mieli po powrocie wyższe wyniki w teście na sumienność, co odzwierciedla potrzebę stosowania się do zasad i wykonywania zadań. Ci, którzy studiowali za granicą przez cały rok, na ogół zdobywali wyższe wskaźniki otwartości na doświadczenia, niż ci, którzy uczyli się w miejscu swojego stałego zamieszkania. Czasowi emigranci doświadczyli również większych niż ich „stacjonarni” koledzy (choć niewielkich) zmian w kwestii ugodowości i stabilności emocjonalnej (na plus oczywiście).
Dr Art Markman spieszy z wyjaśnieniem z czego to wynika. Otóż wyjazd za granicę na dłuższy czas zabiera ludzi poza ich strefę komfortu. Muszą się oni dostosować się do nowych ludzi i nowych praktyk kulturowych- stąd wzrost cech związanych z otwartością. Nowa rzeczywistość pomaga również zyskać nową perspektywę, świeże spojrzenie na świat, co sprawia, że mniej emocjonalnie reagują na codzienne zmiany (większa stabilność emocjonalna). Zdobywanie nowych doświadczeń, poznawanie nowych ludzi, odnajdywanie się w nowym środowisko uczy również ugodowości. Dr Art Markman dodaje, że wielokulturowe doświadczenia mogą zwiększać kreatywność.
Podsumowując wychodzi więc na to, że podróżowanie czyni z nas fajniejszych ludzi- dobrze zrozumiałam? :-) Czy Wy też uważacie, że podróże zmieniają? Zapraszam do dyskusji w komentarzach!
Podoba Ci się? Daj lajka, podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
jezier
11 września 2013Oj zmieniają, zmieniają. Podobnie jak Ty doświadczyłam i małych odcisków, jak i wielkich, poglanowych wgnieceń w głowie ;) Odciskiem było przykładowo przechodzenie przez ulice byle gdzie, bo pasów i respektu dla świateł i tak brak – osobistym everestem było przejście centralnie przez Marszałkowską na wysokości salonu mediowego na „E”, bo „pasów nie ma, a w przejściu podziemnym kradną i umierają na kartonach”. Poglanowym odciskiem jest niemożność zrozumienia przez moja małą, smutna głowę braku otwartości na świat i jego inność u niepodróżujących. Nie zapomnę traumy zwierzchnego mi zajadłego korpoludzia, który przez tygodnie nie mógł pogodzić się z myślą, że mongolscy koczownicy mieszkają w „namitach” i „gotują tam gdzie spią” (przemilczę fakt, że moja kawalerka – poza funkcja zapakowania jej na grzbiecie wielbłąda celem zmiany widoku za oknem – nie wiele odbiega standardem od jurty)…
Maciek
11 września 2013Zmiany umysłu związane z podróżowaniem przynoszą i bardzo pozytywne i niestety negatywne rezultaty.
Pozytywne można podsumować krótko – rozszerzenie świadomości. Świat nie jest taki jednowymiarowy jaki był, mało rzeczy jest oczywiste. Nie ma jednego sposobu życia. W związku z tym dzięki podróżom jesteśmy o wiele bardziej otwarci na innych, lepiej ich rozumiemy i kochamy w ostateczności. Otwartość na doświadczenia, empatia, ugodowość, ekstrawersją rosną.
Jednak z racji, iż im dłużej podróżujemy tym mniej mamy wspólnego z naszym krajem urodzenia i ludźmi w nim żyjącymi. Ba przestajemy mieć jedno, swoje miejsce na świecie. Mnie tam coraz bardziej niewygodne się to robi. Ludzie z którymi mam wspólne doświadczenia nikną coraz bardziej. Mój świat jest jedyny, mało wspólny. To dość przygnębiające uczucie. Bardzo samotne.
Zresztą dokładnie o tym jak podróż zmienia umysł jest mój blog. Na którego serdecznie zapraszam http://transazja.blogspot.com/
Bolivia 'In My Eyes'
11 września 2013Zgadzam sie w 100 % , zarowno z Pojechana jak i z Toba, Macku. Zmieniamy sie i my, a czasem zmienia sie rowniez podejscie innych do nas. Sa ludzie, ktorzy nie rozumieja moich wyborow i wciaz wierza, ze jes tylko jeden wlasciwy sposob 'bycia’- a wszystko dlatego, iz nie doswiadczyli swiata w calej jego roznorodnosci na wlasnej skorze.
Maciek
11 września 2013Ale na szczęście jesteśmy jeszcze my podróżnicy. Wszak każdy wyrusza trochę w innym kierunku, ma inne doświadczenia de facto, ale jeśli opowiem komuś kto był w chińskim parku miejskim, o tańczeniu w nim, porozumiemy się bez słów niemal i obydwoje załapiemy ten szalony stan bijący z tego miejsca :)
Ale ludzi jednowymiarowych sporo, nawet niestety wśród podróżników. Zresztą gdybym przypadkiem kiedyś nie wyruszył w swoją pierwszą podróż też bym myślał, że świat zachodni, Europa, Polska czy Warszawa to centrum wszechświata i tylko tam jest jedyny, dobry sposób na życie. Chyba nie da się tego uniknąć bez podróży?
Ściski w samotnym bólu dla wszystkich :)
dominikana
3 lipca 2017dokladnie sie zgadzam co do pozytywow i negatywow rowniez….A ktoz to moze wiedziec, ze pewnego dnia, jadac gdzies samochodem przez balkany i zmieniajac miejsca pobytu po raz kolejny w nowym miejscu etc…. ZWARIUJESZ ! haha. nic juz nie bedzie takie samo, ani ty nie bedziesz taki sam i wszedzie bedziesz czul sie obcy, nawet sam dla siebie…to oczywiscie negatywne doswiadczenie ktore dotknelo mnie niedawno, ale niestety prawdzwie… 8 krajow gdzie mieszkalem w ciagu osttanich 8 lat (dluzej niz 3 miesiace), parenascie odwiedzonych, niezliczona ilosc hoteli i nowych miejsc…I KIM JA KURDE JESTEM, skoro w kazdym kraju mialem inne zycie ? Dezintegracja osobowosci ;-))
Szymon Nitka
12 września 2013Oprócz opuszczenia własnej strefy komfortu i związanych z tym osobistych, wewnętrznych, konsekwencji, jest jeszcze coś – zupełnie nowa perspektywa spojrzenia na otaczających nas na codzień ludzi, na nasze miasto, na kraj. Podróże obnażają wady codziennego otoczenia i zwiększają wymagania wobec niego, jednocześnie jednak pomagają docenić to, co już mamy, a czego wcześniej nie chcieliśmy, lub nie potrafiliśmy dostrzec.
I mówię zarówno o charakterach, zachowaniach ludzi, zwyczajach społeczeństwa, jak i wyglądzie ulic, stanie codziennej infrastruktury. Cieszę się, że nasz Gdańsk często wychodzi obronną ręką z wielu takich porównań.
Pozdrawiam! I również zapraszam na nasze strony: http://www.znajkraj.pl :]
Just me
15 września 2013Podróż zmienia optykę – jak każde duże, pełne bodźców i emocji doświadczenie. A w tym wypadku jest ono wyjątkowo intensywne, wielowymiarowe i jak napisałaś „wykraczające poza strefę komfortu”. Dla mnie niezwykle cenne.
Jest i cena, jak piszą inni Komentujący – po powrocie na stare pielesze jakoś tak ciasno się robi, trochę zbyt konwencjonalnie i stacjonarnie, a pole wspólnych doświadczeń z bliskimi osobami już nie pokrywa się w tak dużym stopniu jak wcześniej… Ale warto.
Jacek
16 września 2013Zgadzam się z wami tylko warto zwrócić uwagę, iż czym innym jest podróżowanie a czym innym mieszkanie w za granicą w mniej czy bardziej egzotycznym miejscu (tak jak w przypadku Oli jak i moim), czy nawet w innym mieści – bo to nas zmienia jeszcze bardziej. Podróże mają to do siebie, że prędzej czy później się skończą, że cel jest mniej lub bardziej określony (miejsce lub podróż sama w sobie) i jeśli gdzieś nam się nie podoba to następnego dnia możemy być już gdzieś indziej. W przypadku mieszkania już takiego komfortu zmiany nie mamy, celem nie jest podróż i do końca nie wiadomo czy i kiedy będzie powrót w rodzinne strony. W każdym razie i jedno i drugie zmienia tylko, że każde w inny sposób :)
kahan.pl
18 września 2013No nie wiem… Ja też trochę siedziałem w różnych miejscach i po powrocie do Polski nawyki wracały automatycznie…
http://www.kahan.pl
Ola Świstow
25 września 2013Na szczęście nie jesteśmy wszyscy tacy sami :-)
aniawpodróży
18 września 2013Jasne, że zmieniają! Podróżujący ludzie są bardziej otwarci, tolerancyjni, ciekawi, łatwiej nawiązują znajomości, lepiej radzą sobie w kryzysowych sytuacjach, szybciej podejmują decyzje.
Jestem tego doskonałym przykładem:) Będąc dzieckiem byłam bardzo nieśmiała, wręcz chorobliwie. Zawsze uczepiona spódnicy mamy, przerażała mnie wizja jakiegokolwiek samodzielnego wyjazdu.
Teraz, kilkanaście lat i kilkadziesiąt podróży później, nie ma dla mnie żadnego problemu wyjechać w samotną podróż w świat. Szybko odnajduję się w każdej nowej sytuacji. Gdziekolwiek jestem, potrafię zagadać absolutnie do każdego, dzięki czemu poznałam masę niesamowitych ludzi.
Czasem aż ciężko mi uwierzyć jak bardzo podróże zmieniły mnie samą i moje nastawienie, podejście do życia. Jak wiele mi dały, i nauczyły. To tak, jakby nagle stać się nowym człowiekiem:)
http://annakieltyka.wordpress.com/
Gapowiczka
18 października 2013Gratuluje bloga, naczytac sie nie moge, a jeszcze wiele wpisow przede mna.
Co do podrozy, to sa one istota zycia. Bez nich mozna uschnac!
Pozdrawiam
Gapowiczka
wesolowski.co
23 października 2013Miałem dokładnie tak samo, gdy wróciłem po roku z Chin. W moim przypadku przestawienie się na polskie warunki było najdziwniejsze jeśli chodzi o język. Posługiwałem się chińskim, więc po powrocie do Polski, nasze niezwykle złożone zdania wydawały mi się dosyć dziwne. Jednak po tym, wszystko wróciło do normy. To, co się zmieniło najbardziej, to moja mentalność. Chiny uczą wielu rzeczy, szczególnie, gdy mieszka się w małym mieście i dobrze zna ludzi, z którymi się przebywa. Pozdrawiam!
magiana
4 listopada 2013o tak, podróże zmieniają bardzo. stajemy się bardziej otwarci, tolerancyjni, wiemy już, że nasz europejski sposób na życie nie jest jedynym. że można żyć zupełnie inaczej i też być szczęśliwym (czego niestety wiele osób zrozumieć nie potrafi…). zmieniają nas też poznani ludzie, ich historie. zmieniają się smaki, to też prawda. postrzeganie świata generalnie. kiedyś na przykład, gdy jeszcze nie podróżowałam dużo, eksponaty na Wawelu pochodzące z XVIII wieku wydawały mi się taaakie stare. tymczasem okazuje się, że one wcale takie stare nie są ;)
Draakin
8 grudnia 2013Właśnie z wielką przyjemnością odkryłam Twojego bloga, będę czytać! :)
Od ponad 3 lat mieszkam w Afryce, czy jestem inna? Oczywiście. Mam większy dystans i szacunek do innych, bardziej krytycznie patrzę na siebie samą. Afryka uczy też cierpliwości! ;) Do Polski przyjeżdżam na wakacje: jest miło, ale to już nie jest mój kraj, jego problemy mnie nie dotyczą… w każdym razie nie bardziej niż problemy całej reszty świata. Na co dzień mam swoje własne, lokalne absurdy. Czy czuję się samotna? Tak. Większość ludzi, z którymi dzieliłam doświadczenia do tej pory, została w kraju. W nowym miejscu dzielimy doświadczenia tu i teraz, ale różni nas przeszłość, która też kształtuje nasze wybory i spojrzenie na świat. Jednak nie żałuję wyboru. Nie potrafiłabym wrócić do kraju i żyć „normalnie”. Dla mnie zmieniła się skala normalności. :)
Julia Anna
8 grudnia 2013Zmieniają zmieniają. I to bardzo.
Alexandra
25 kwietnia 2014Świetny blog! Bardzo ciekawe posty! Na pewno tu wrócę :)
Agnieszka
23 września 2014Myślę wręcz, że podróże należą do tych rzeczy w naszym życiu, które poszerzając doświadczenie o nowe miejsca, ludzi itd, rozciągają jednocześnie w ogóle horyzont myślowy, czyli w jakiś sposób zmieniają. Taka dynamika jest naturalna i w pożądana. Wyostrza nas na odbiór świata, pokonujemy swoje słabości, bariery i to co napisałaś nabieramy odwagi, bardziej wychodzimy do świata. Jako tzw. introwertyczka z natury wiem o czym mówie :)
Myślę, że to jest fantastyczne. Troszkę pisałam o tym w tytule ” Twoja, moja, inna wizja rzeczywistości..”. Pozdrawiam !
Karolina Szelag
12 stycznia 2015Super wpis! Trzymaj tak dalej☺
Martyna | Podróże Obieżyświatki
12 stycznia 2015Gdy po prawie roku mieszkania i pracy w Gruzji,odwiedziłam Polskę na kilka tygodniu, nie mogłam się nadziwić, że ludzie się zatrzymują na światłach i że an ulicy jest tak czysto. Doznałam wtórnego szoku kulturowego, to co polskie wydawało mi się dziwne i obce. Ale takim sygnałem dla mnie jak bardzo Gruzja na mnie wpłynęła, był fakt jak spóźniłam się na pociąg. Jak to ja? Ta zorganizowana, z kalendarzem pod pachą, która zawsze jest 15 min wcześniej, nagle spóźniłam się na pociąg?!
Po ponad 3 latach mieszkania i pracy w Azji, wróciłam tymczasowo do Polski i tu mnie uderzyło jak bardzo ja się zmieniłam, a otoczenie, które opuściłam pozostało niezmienione.
Ale również po tych kilku miesiącach zdałam sobie sprawę, że nie potrafię się odnaleźć w takim systemie, rzeczywistości jaką kilak lat temu za sobą pozostawiłam. Bo jak już się zacznie podróże i wyjazdy długoterminowe i życie gdzieś na końcu świata, to nie można przestać.
Ze zmiana smaku też się zgodzę, bo teraz do każdej potrawy dodaje chilli ;)
Justyna | wafryce.pl
12 stycznia 2015Jasne, że nas zmieniają! :) Już sam fakt, że zmieniamy środowisko, poznajemy nowych ludzi i wychodzimy poza swoją strefę komfortu (no bo inne zwyczaje, język, kultura) ma swój udział w tej zmianie. Jak patrzę na siebie sprzed 2-3 lat i porównuję ze sobą teraz, to widze ogromne zmiany. Większa pewność siebie i poczucie, że poradzę sobie dosłownie w każdej sytuacji, no i ciekawość świata. Dużo częściej wdaję się w dyskuję światopoglądowe z moimi niepodróżującymi znajomymi, bo nasze punkty widzenia znacznie się różnią. I to jest fajne :)
Elä unelmasi czyli żyj marzeniami
12 stycznia 2015super :)
Joasia Ad
12 stycznia 2015Prawda ! :)
Ania
12 stycznia 2015Absolutnie się zgadzam, moje doświadczenia również to potwierdzają. Choć pewnie to jest bardziej złożony proces, ponieważ nie można też zapominać, że u niektórych z nas buduje się też specyficzne uczucie tęsknoty za krajem, niekiedy prowadzi ono do idealizacji wizerunku ojczyzny etc. Ale co do głównego wątku – poniżej znajduje się link do publikacji Lery Borodistky, której jestem wielką fanką. Lera bardzo interesująco pisze o tym jak język w którym się wypowiadamy wpływa na nasz sposób myślenia. Fascynujące sprawy. Ciekawa jestem jak wygląda wizja świata z perspektywy jęz. chińskiego :) Pozdrawiam wszystkich. Ania
http://edge.org/conversation/how-does-our-language-shape-the-way-we-think
https://twitter.com/leraboroditsky
Natalia Powroźnik
12 stycznia 2015<3
Jagoda
12 stycznia 2015Pytanie czy jak się wyjeżdża poza strefę komfortu ta nadal nią pozostaje po powrocie;) Chyba dla wielu już nie do końca.
Addicted+to+Passion
14 stycznia 2015Tak! Potwierdzam! Podróże nas zmieniają! Na lepsze…jesteśmy fajniejsi, bardziej tolerancyjni, elastyczni i otwarci :)
Paula
30 stycznia 2015Zgadzam się, zmieniają na LEPSZE! :) przy czym zdobywamy doświadczenie i nowe znajomości
Agnieszka | Australove
17 października 2016Aż trudno uwierzyć jak podróże potrafią zmienić człowieka! Przez ostatnie dwa lata moja osobowość, postrzeganie świata i hierarchia wartości bardzo się zmieniły. Co najważniejsze, podróże pomogły mi uwierzyć w siebie i moje możliwości. Teraz wiem, że warto spełniać swoje marzenia (nawet jeżeli wydają się niemożliwe do zrealizowania) i odkrywać świat. Gdybym nie podróże, nie byłabym teraz szczęśliwą mieszkanką Australii :)
W pogoni za marzeniami
30 stycznia 2017Zmieniaja, zmieniaja… i otwieraja szerzej oczy, przez co widzimy, czujemy i chcemy wiecej niz nam sie wczesniej wydawalo :-D :-D :-D
patrasova
30 stycznia 2017Przepraszam, że tu, bo pytanie offtopiczne całkiem : pewne biuro podróży oferuje Tajlandię Kambodżę Wietnam końcem czerwca początkiem lipca. Tak się składa, że to jest dla mnie jedyny termin urlopu w tym roku. Jest sens się w to pakować w takim terminie? Mam na myśli porę deszczową? Szperałam w necie i ile osób, tyle opinii. Mętlik w głowie mam totalny, Twój blog wzbudza zaufanie. Proszę, poradź!
Random Travel Stories
30 stycznia 2017Kiedyś pisałam o tym, że podróże mogą nas wiele nauczyć… ale tylko jeśli rzeczywiście tego chcemy i się trochę postaramy ;) (https://randomtravelstories.com/2016/03/09/5-rzeczy-ktorych-moze-ale-nie-musi-nauczyc-cie-podrozowanie/)
Mam wrażenie, że dziś w mediach, popkulturze, nie mówiąc nawet o książkach i blogach podróżniczych, bardzo idealizuje się sam fakt wyjezdżania na wakacje za granicę, tworząc mocno nieadekwatny etos podróżnika-odkrywcy. Oczywiście, każde życiowe doświadczenie ma na nas wpływ i w pewien sposób nas kształtuje. Ale samo podróżowanie nie czyni nas lepszym człowiekiem. Wszystko zależy od naszego podejścia i od tego, co z tym podróżniczym doświadczeniem sami zrobimy :)
Pojechana - The Real Gone
30 stycznia 2017Całkowicie się zgadzam, ale artykuł nie mówi o wyjeżdżaniu na wakacje Czuję jednak po Twoim komentarzu, że nie wyczerpałem tematu i na pewno niedługo pojawi się nowy wpis.
Random Travel Stories
30 stycznia 2017To fakt, w artykule z kolei piszesz sporo o emigracji czy też o dłuższym wyjeździe np na pare miesięcy, a to tez trochę inne doświadczenie niż podróżowanie jako takie :) Na pewno mocniej wpływa na człowieka, bo jest to swego rodzaju życiowa rewolucja. Nadal jednak myślę, że wszystko zależy od nas, ile z niego wyniesiemy.
Pojechana - The Real Gone
30 stycznia 2017To prawda, w artykule (napisanym już jakiś czas temu) powoływałam się na wyniki badań, czas na tekst oparty na własnych (różnych) doświadczeniach,
Dertsd
20 września 2022Podróże dużo zmieniają np Bawarczyk to nie jest austryjak .