Back to home
motywacja, refleksje

Podróżnicy są jacyś inni

Normalny człowiek jak złapie jakąś dodatkową robotę i odłoży trochę pieniędzy, to kupuje nowy telewizor albo szafki do kuchni- coś takiego co zostanie na lata. A podróżnik kupuje bilet lotniczy i rusza w drogę- im dalej tym bardziej się cieszy. I żeby to jeszcze jakoś po ludzku- czyste ręczniki, wygodne łóżko, odpoczynek przy basenie… ale nie!

Najpierw planowanie trasy, polowanie na bilety (często zarywając noce), szukanie wskazówek i informacji o miejscach, cenach, sposobach transportu, noclegach, rozkładach jazdy, etc. na blogach innych podróżników i portalach internetowych.

autostop w ChorwacjiGromadzenie map, przydatnych adresów, nauka podstawowych zwrotów w językach, których znajomość w cywilizowanym świecie jest zupełnie bezużyteczna. A przecież można iść do biura podróży i w pięć minut wykupić wycieczkę, doświadczony specjalista od wypoczynku podpowie nam gdzie chcemy jechać, bo po co, to przecież wiadomo- poleżeć.

Potem tysiąc przesiadek, spanie na podłodze lotniska jak jakiś bezdomny czy inny narkoman, rozklekotane autobusy razem z lokalesami co im źle z oczu patrzy, bo to dzicy ludzie przecież, wiecznie spóźniające się pociągi, gdzie strach czegokolwiek dotknąć w obawie przed chorobami tropikalnymi, na które człowiek w bólach umrzeć może i łodzie co to na dno pójdą na pewno przy większej fali, na których z kurami i kozami miejsca dzielą albo co gorsza autostop. A przecież można na spokojnie polecieć czarterem i jeszcze biuro podróży transfer z lotniska do hotelu zapewni- wszystko w kulturalnych warunkach, bez pośpiechu, ze szklaneczką dobrego trunku w dłoni.

Z plecakiem się męczą, zamiast w walizkę na kółkach wygodną się spakować i pięć rzeczy na krzyż biorą tylko ze sobą, żeby bilety tańsze były i obciążenie dla barków mniejsze.public boat Indonezja

Potem muszą codziennie prać w ręku pojedyncze sztuki ubrania i suszyć gdzieś na oparciu krzesła czy na balustradzie bo na grzbiet nie mają co wciągnąć. To człowiek po to jedzie na wakacje żeby za praczkę robić, czy żeby odpocząć? Nie wspominając już o tym, że na wszystkich zdjęciach ubrani są praktycznie w to samo- i jak tu pokazać takie wakacyjne fotki znajomym?

Śpią gdzie popadnie- na ławkach, trawnikach, w autobusach, w namiotach bez ogrzewania, u obcych w domach i z obcymi w jednym pokoju w hostelach. I nic nie pomyślą, że ludzie złe zamiary mają, że ich okradną albo jeszcze coś gorszego. Pokoje malutkie, brudne, często bez okna- to nie lepiej w domu zostać zamiast w takiej dziupli siedzieć? „Bungalow na plaży”- mówią z uśmiechem.

bungalow Tajlandia

Nie wiem z czego się cieszyć jak tam w ścianach dziury szerokie na kilka palców, bez problemu jakiś zboczeniec podglądać może a złodziej jednym kopnięciem ścianę powalić podczas włamania. I jeszcze wszędzie robale! Karaluchy, pająki, mrówki…  A jak jaszczurkę w pokoju zobaczą to zadowoleni bo, jak mówią, komary zje- obrzydlistwo!

Boso chodzą, rękami jedzą- jak jakiś człowiek pierwotny. To po to tyle wieków cywilizacji, nauki, walki o dobrobyt żeby teraz w kucki do dziury potrzeby załatwiać zamiast na wygodnym sedesie? Żeby z deszczówki prysznic brać zamiast pod bieżącą wodą? Żeby w strumieniu zimnym zęby myć? Na podłodze spać, bez prądu egzystować?

Obcych zaczepiają, z wszystkimi się od razu zaprzyjaźniają, uśmiechają się ciągle jakby nietrzeźwi byli.

poranna toaleta w Tajlandii

Ledwo się w pociągu spotkają a już razem w drogę dalszą ruszają mimo, że nie wiedzą czy z jakimś oszustem nie mają do czynienia albo złodziejem. Pomagają sobie bez cienia podejrzeń i strachu- jak małe dzieci co to świata jeszcze nie znają. Niby dorośli ludzie a takie fiu- bździu w głowie.

A co oni jedzą! Stuletnie jajka, prażone chrząszcze, smażone węże, jakieś wodorosty i glony. Naoglądali się filmów przygodowych i teraz co jeden to lepszy Indiana Jones!  Nie pójdą jak biały człowiek do znanej sieciowej restauracji, gdzie na całym świecie wiadomo czego się na talerzu można spodziewać tylko kombinują, eksperymentują, ryzykując życie na lokalnych bazarach i w ulicznych garkuchniach.

knajpa w Chinach

Często jedzą potrawy, których składników nie odróżniają ani nazwy wymówić nie potrafią. I po co to? Przecież w dzisiejszych czasach wszędzie na świecie można już pizzę zjeść, wystarczy trochę poszukać.

Niby tacy świata ciekawi a tymczasem w podróży gazet nie czytają, telewizji nie oglądają a często w miejsca takie pojadą gdzie i z Internetem problem mają, więc odcięci od wiadomości całkowicie są i nic nie wiedzą co się w kraju dzieje i w polityce. Czy to nie ignoranctwo straszne?

I wracają zmęczeni, brudni, w ciuchach pomiętych, włosy i skóra od słońca wysuszone, ale jak wariaci jacyś uśmiechnięci. Opowiadają na bezdechu o miejscach egzotycznych, kulturach nieznanych, potrawach o jakich innym się nie śniło niby, a oczy im się świecą jakby się szaleju opili albo udaru dostali. A przecież to wszystko można zobaczyć w telewizji, bez wychodzenia z domu, w wygodnej kanapie, na deser po schabowym z mizerią. I niech ktoś mi powie, że podróżnicy nie są jacyś… inni?

Czarnogóra

 

Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!

Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.

By Pojechana, 17 stycznia 2013 Człowiek od rzeczy niemożliwych, menadżerka, przedsiębiorczyni, dziennikarka, pasjonatka podróży, miłośniczka gór i cienia palm. Laureatka Travelerów National Geographic Polska w kategorii Blog Roku. Odwiedziła ponad 50 krajów, mieszkała w Anglii, Chinach i Francji. W czerwcu 2015 ukazała się jej debiutancka książka "Laowai w wielkim mieście. Zapiski z Chin".
  • 79

Pojechana

Człowiek od rzeczy niemożliwych, menadżerka, przedsiębiorczyni, dziennikarka, pasjonatka podróży, miłośniczka gór i cienia palm. Laureatka Travelerów National Geographic Polska w kategorii Blog Roku. Odwiedziła ponad 50 krajów, mieszkała w Anglii, Chinach i Francji. W czerwcu 2015 ukazała się jej debiutancka książka "Laowai w wielkim mieście. Zapiski z Chin".

79 Comments
  • Aga
    17 stycznia 2013

    Dobry tekst na pozytywny poczatek dnia! Tylko sie koledzy z pracy dziwnie patrzyli, jak sie smialam do rozpuku :)

  • Just me
    17 stycznia 2013

    Bardzo dobry. A już ukoronowanie: „Nie wspominając już o tym, że na wszystkich zdjęciach ubrani są praktycznie w to samo- i jak tu pokazać takie wakacyjne fotki znajomym?” i „A przecież to wszystko można zobaczyć w telewizji, bez wychodzenia z domu, w wygodnej kanapie, na deser po schabowym z mizerią. ”
    :-)))) zaplułam monitor kawą…

    • kaasia
      17 stycznia 2013

      “Nie wspominając już o tym, że na wszystkich zdjęciach ubrani są praktycznie w to samo- i jak tu pokazać takie wakacyjne fotki znajomym?”
      – jeszcze gorzej, bo często prawie, że nie mają „swoich” zdjęć. Jak to tak, żeby jakichś obcych ludzi fotografować, a nie „ja pod piramidami”, „ja na wielkim murze”, „ja na tle wieży Eiffla”,… ;)

  • Just me
    17 stycznia 2013

    A swoją drogą , może to jest właśnie różnica pomiędzy Podróżowaniem, a podróżowaniem jako lifestyle…

  • kami
    17 stycznia 2013

    doskonały tekst! i taki lajfstajlowy ;) ! dziwne jakieś ludzie z tych podróżników, żeby jeszcze do takiej męczarni dopłacać!

  • ilona
    17 stycznia 2013

    Przekonałaś mnie. Będę podróżnikiem!

  • bylenaprzod
    17 stycznia 2013

    Świetny tekst! I do bólu (ze śmiechu) prawdziwy! Dziwni jacyś jesteśmy :)

  • Mariella
    17 stycznia 2013

    Dokladnie tak jest!!! wysmienity tekst, dzieki! :)

  • aniaadventure
    17 stycznia 2013

    haha, świetnie napisane! W 100% trafnie! :) Gratulacje! Super post :)

  • Pola
    17 stycznia 2013

    Nic dodać, nic ująć! :)

  • jdmlopro
    17 stycznia 2013

    Podróżnicy, sądząc z opisu, są przede wszystkim śmiertelnie zakochani we własnej „inności”. Nie wystarczy pojechać go egzotycznych krajów, naoglądać się widoków, narobić zdjęć, przywieźć opowieści. O, nie trzeba jeszcze potem nasmarować wpis na blogu, gdzie będzie z wyższością spoglądać na tych kanapowych kartofli, co to jeżdżą z Orbisem do hoteli i nie chcą myć zębów w strumieniu. Przecież nie może być tak, że każdy odpoczywa tak, jak jest mu wygodnie: oni w hotelu, ja w domku na plaży i wszyscy są szczęśliwi. Trzeba się nieustannie utwierdzać w przekonaniu, że to NASZ sposób jest najlepszy, najwłaściwszy i daje najwięcej radości, a komu się nie podoba, ten jest smętnym skwaszeńcem. Trzeba się ponapawać własną wyjątkowością, udając, że robi się to tak ironicznie i, cha, cha, dowcipnie, ale ostatecznie to my, rzekomo „dziwni” podróżnicy mamy wyjść w tekście na ludzi pomocnych, otwartych, przyjaznych, ciekawych świata, a ci z hoteli – na ksenofobów, nudziarzy i wygodnickich leniuchów.

    Nigdy nie byłam na wczasach zorganizowanych, zawsze sama planuję trasę, jeżdżę z plecakiem, śpię w namiotach i hostelach, ale po przeczytaniu tekstu jest mi autentycznie wstyd. Nasz sposób podróżowania nie jest niczym godnym zachwytów. Nie jest ani lepszy, ani gorszy od innych, po prostu bardziej nam odpowiada, tak jak woli się zupę ogórkową od pomidorowej.

    • Ewelina
      17 stycznia 2013

      „Podróżnicy, sądząc z opisu, są przede wszystkim śmiertelnie zakochani we własnej “inności”.”
      A cóż w tym złego?
      Przyjemnie czytać, że ludzie, którzy lubią podróżować w ten sam sposób, umieją dzielić się z innymi radością z tego płynącą – tak jak autorka tekstu. Nie ma tu słowa o tym, kto jest gorszy, a kto lepszy… więc dlaczego doszukujesz się tych porównań na siłę?
      To tak jak z tą zupą… Jak ktoś napisze na swoim blogu, że uwielbia jeść ogórkową co chwilę i znajdzie innych, którzy robią podobnie tzn. że ta grupa czyje się lepsza od jedzących pomidorówkę? Przecież nie…
      Więc.. przestań doszukiwać się wyższość tam, gdzie jej nie ma, uśmiechnij się! Miłego dnia życzę! :D

    • boliviainmyeyes
      17 stycznia 2013

      Alez ten tekst nie jest o tym, ze 'podroznicy’ sa lepsi, ale o tym, ze sa 'inni’. I jest to swieta prawda – podroznicy 'roznia’ sie od turystow czy urlopowiczow. Nikt tu nie jest gorszy nikt nie jest lepszy, kazdy ma swoj sposob spedzania wolnego czasu. Podroznicy podrozuja i smakuja, turysci zwiedzaja i poznaja a urlopowicze odpoczywaja. I tyle. Artykul wysmienity:)

    • pojechana
      18 stycznia 2013

      Do napisania artykułu zainspirowała mnie moja mama słowami „tyle pieniędzy płacić żeby z robalami mieszkać?”- moja mama, która jest fajnym człowiekiem, nie jest podróżnikiem i która, mówiąc to, rozbrajająco się śmiała. Tobie również życzę takiego luzu, dystansu i uśmiechu. Mam nadzieję, że będziesz zaglądać na bloga na tyle często, że doczekam się komentarza o równie silnym ładunku emocjonalnym, ale tym razem pozytywnym.

    • Just me
      18 stycznia 2013

      Tu chyba chodzi bardziej o wyśmianie dość powszechnej w naszym społeczeństwie prawidłowości „nie rozumeim tego, co robicie i co w tym widzicie, więc marnujecie pieniadze i generalnie, to zrobilibyście coś pożytecznego”. Urlopowicze z hoteli też pewnie spotykają się z zarzutami, ze szafki do kuchni starczyłby na dłużej niż urlop, a poza tym All Inclusive to nowobogacki szpan korporacyjnych szczurów, który odciąga od założenia tradycyjnej rodziny. Można też siedzieć w domu nad schabowym z mizerią, jeśli ktoś lubi (i mi nic do tego!) ale niech ten ktoś nie mówi innym, jak mają wydawać swoje pieniądze… A to się niestety słyszy.

    • Andrzej
      18 stycznia 2013

      jdmlopro – słuchaj, musisz zrozumieć jedną rzecz – my, blogerzy kochamy swoje blogi i uwielbiamy podkreślać, że jesteśmy inni. Nie, że lepsi, czy gorsi, ale że inni.
      Ja też uważam, że oszczędzanie na wszystkim za wszelką cenę jest strzałem sobie w kolano, ale żeby pokazać pewien problem, trzeba go często przejaskrawić.

  • Paczki w podróży
    17 stycznia 2013

    Super! Choć myślę, że uśmieją się głównie podróżnicy! :)

  • T.
    17 stycznia 2013

    Nie jesteśmy inni, jesteśmy specyficzni…!
    Ot, tylko tyle i aż tyle ;)

    Pozdrawiam serdecznie.

  • Zofia Kotowska
    17 stycznia 2013

    Świetny tekst, ubawiłam się setnie :)

  • Little Town Shoes
    17 stycznia 2013

    Fantastyczny teks… jak ja tesknie za czasem kiedy podrozowalam z plecakiem przez ponad rok po Azji i Australii… oh… szkoda ze w Stanach maja tylko 10 dni urlopu co w zasadzie eliminuje mozliwosc podrozowania. Takze musze poki co tylko cieszyc sie Twoim blogiem i marzyc …

  • Ewa
    17 stycznia 2013

    Świetny tekst. Ale ja powiem przewrotnie, odnosząc się w sumie głównie do pierwszego akapitu. Historycznie patrząc to ci podróżnicy to ta normalna część społeczeństwa. Jak kiedyś ktoś miał pieniądze to nie kupował nowego samochodu, pralki, telewizora (bo takowe nie zostały jeszcze wynalezione ;) ). Za to takiemu człowiekowi zaprzęgali konia (to prawie jak kupno biletu), siadał w wóz (właściwie czym się różni od samolotu?), ruszał w wielogodzinną a często wielotygodniową podróż (to tak jak my), zatrzymywał się w przydrożnych spelunkach albo w lesie, musiał walczyć z rozbójnikami (czyż nie ma takich też tam gdzie turystów dużo?), docierał brudny (bo jak tu się przebrać w wozie), zmęczony (patrz poprzednie) i szczęśliwy, że dotarł do celu. Czyli jak my. Tylko cel jest czasem nieznany ;)

  • podróże blog
    18 stycznia 2013

    Świetna stronka, dużo ciekawych informacji. Serdecznie pozdrawiam..

  • asiarav
    19 stycznia 2013

    Przypominasz mi wszystkie moje najharcore’owsze wyprawy w skały <3

  • Ewelina
    20 stycznia 2013

    O rety, jakie to fantastyczne!!!!:)))) Uwielbiam. I od razu zapachniało mi potem, egzotyką i cieplej się zrobiło, i radośnie tak, i teraz nawet przed monitorem „uśmiechają się ciągle jakby nietrzeźwi byli” :))).

  • mariam
    20 stycznia 2013

    Świetny tekst :) Nigdy takiej przygody nie przeżyłam a poczułam się przez chwilę jakbym niejednej zasmakowała :) …też bym tak chciała…:)

  • Anonimka
    24 stycznia 2013

    „Podroznicy” nie sa inni, kazdy ma prawo do wlasnego stylu zycia i jednego ciagnie do brudnych hosteli a drugiego do luksusowych hoteli. Kazdemu inaczej zycie sie uklada i swiat bylby nudny gdyby wszyscy byli tacy sami. Czy przez to „podroznicy” sa lepsi czy gorsi od innych – nie. Poprostu kazdy wybiera sam jak chce zyc. Wpis jest naprawde stereotypowy, beznadziejny i do niczego nie prowadzi. Po przeczytaniu innych twoich wpisow, wiem ze stac cie na cos lepszego.

    • pojechana
      24 stycznia 2013

      Mnie akurat śmieszy zabawa stereotypami (w przeciwieństwie do Ciebie jak wnioskuję z komentarza), ale jak słusznie zauważyłaś, świat byłby nudny gdyby wszyscy byli tacy sami. Kolejna różnica między nami jest taka, że ja skomentowałabym te lepsze wpisy, a nad beznadziejnym się nie pochylała, ale przecież, każdy ma prawo być jaki chce.

  • rodota
    24 stycznia 2013

    Ta wymiana uwag na temat pozytywnych i negatywnych komentarzy dala mi do myslenia. Nie chce sie wypowiadac o tekscie, ale mysle, ze kazdy komentarz jest wartosciowy, a ten negatywny nawet bardziej, bo mozna sie na jego podstawie nauczyc, jak pisac jeszcze lepiej. Dystans do obu typow jest bezcenny:-) Moim zdaniem to zalezy, Pojechano, po co piszesz bloga – czy dla pochwal czy dla swoich czytelnikow. Pozdrawiam, stala czytelniczka.

    • pojechana
      25 stycznia 2013

      Oczywiście, krytyka jest bardzo cenna jeśli jest konstruktywna (tak naprawdę jej wartość zależy od intencji krytykującego). Nie zgadzam się jednak z teorią, że tylko dzięki krytyce się uczymy i doskonalimy. Uczymy się poprzez obserwację zarówno negatywnych i pozytywnych reakcji, jak i jej braku. Pytasz czy piszę bloga dla pochwał czy dla czytelników- naprawdę muszę wybierać? ;-) Zakładam, że jeśli czytelnicy będą zadowoleni to się ze mną zadowoleniem owym podzielą i poklepią czasem z uznaniem po wirtualnych plecach. Moim zdaniem zbyt często zapominamy, że z pochwały też płynie nauka, ogromna motywacja i pozytywna energia. Oczekiwanie i wyczekiwanie pozytywnych reakcji to naprawdę nic wstydliwego, to najnormalniejsza normalność :-)

  • supertanielatanie.pl
    17 lutego 2013

    Świetny tekst. Tak, też jestem jakiś inny i dobrze mi z tym :)

  • Agnieszka Runo
    8 kwietnia 2013

    Ola, zajrzalam dzis na Twojego bloga i jestem zachwycona. Świetnie piszesz! Powinnas pisać książki podróżnicze o swoich wyjazdach. Mam nadzieję, że nie obrażę Cie (bo wiem, że nie każdy go lubi,ale akurat ja uwielbiam jego poczucie humoru i styl opowiadania) jeśli porównam Cię do Wojciecha Cejrowskiego.Super się Ciebie czyta i z chęcią kupiłabym Twoje książki, ale odrazu zaznaczam, że liczę na autograf w jednej z nich :) Na pewno zajrzę tu jeszcze nie jeden raz. Uwielbiam podróżować! Jestem teraz co prawda trochę uziemiona przez małe dziecko i brak funduszy,ale jak tylko da się coś z tym zrobić ruszamy w drogę (moja 10letnia córka, zreszta tez Aleksandra :) i mąż podzielają moja pasję) I wszyscy zgadzamy się, że najlepiej smakują nam wyjazdy zaplanowane na własną rękę, te z biura podróży są niestety bez duszy :) chyba jestesy inni… pozdrawiam serdecznie

    • Ola Świstow
      12 kwietnia 2013

      Dzięki Aga za ciepłe słowa! Za Cejrowskim akurat nie przepadam ze względu na niektóre jego poglądy, ale nie powiem, kariery to mu trochę zazdroszczę- też bym chciała być sławnym podróżnikiem, wydawać książki (co mam nadzieję się ziści), mieć własny program tv i być cytowaną i dyskutowaną przy polskich stołach ;-) Porównanie do niego biorę więc za dobrą wróżbę. Pozdrawiam gorąco i zapraszam częściej!

  • Weronika
    16 maja 2013

    Ja to się już jendak starzeję bo czasami jadę do „hotelu przy plaży” i leżę na leżaku nad morzem i nie mam siły się ruszyć nawet po to żeby zamówić u obsługi baru lemioniadę… chociaż może nie do końca bo ciągle z łezką rozrzewnienia w oku wspominam koszmarny hotel w Boliwii na Salar de Uyuni gdzie zmarzłam tak że mi nieomal nogi odpadły, łapanie stopa w Rumunii albo spanie na kempingu w Norwegii i tak sobie obiecuję że jeszcze tylko 30 lat, odchowamy dzieci, przejdziemy na emeryturę i wtedy to dopiero będziemy jeździć! :)

  • agata
    17 maja 2013

    ej, w ogóle super rzecz: „i nic nie wiedzą co się w kraju dzieje i w polityce.” takie to prawdziwe. bardzo ładnie.

  • Mateusz Matuszczak
    18 maja 2013

    Z uśmiechem na twarzy przypomniały mi się wszystkie jaszczurki w pokojach (a jakże pożyteczne!), noclegi w namiocie w przejściach podziemnych, godziny spędzone na lotniskach w oczekiwaniu na przelot i te wszystkie owoce i potrawy których nawet nie umiem nazwać! Tekst miszcz! ;)

  • magiana
    4 listopada 2013

    rewelacyjny tekst! sama prawda i jakbym o sobie czytała… pozdrawiam serdecznie! :)

  • Agni
    4 listopada 2013

    To ja, to ja, to ja jestem jakaś inna!
    Dzięki Ci Autorko za błyskotliwe wpisy!
    Ten roznieca na nowo pragnienie podróży :)

  • SWid
    7 grudnia 2013

    Hola hola podróżnicy, już sobie tak nie pochlebiajcie że jesteście znowu tacy 'inni’ :-) Napewno też skrycie marzycie w głębi ducha o stabilizacji na etaciku, ciepłym mieszkanku w rodzinej okolicy, bamboszkach przed telewizorkiem, po wcześniejszej konsumpcji schabowszczaka (a na pierwsze był rosołek)… Tak się tylko zgrywacie, próbując racjonalizować te warjactwa wyprawowe :-)
    Co to za atrakcja przepychanie się z chińczykami w pociągach po nocach (przecież w Polsce też się tak jeździło) albo biegunką od egzotycznych 'kultur bakterii’ z indyjskich ulicznych gar-kuchni :-)
    I po co to się tak włóczyć samemu ? Przecież jest tyle fajnych blogów podróżniczych (jak choćby ten :-) ), tyle zdjęć, filmików, czasopism, książek, itd… A ile po angielskiemu – nie mówi się… Życia nie starczy żeby to wszystko choćby pobieżnie przewertować…
    Lepiej byście wrócili do domu, usiedli na tyłkach i zajeli sie czymś pożytecznym, jak choćby wychowywanie dzieci… Przestańcie uciekać, przed sobą uciec nie sposób, tak jak zagłuszyć myśli pogonią wciąż nowych wrażeń…
    Sory musze kończyć bo mecz się zaczyna w TV :-)
    To siemano

  • Monika Anna
    13 grudnia 2013

    Jakbym moich rodziców słyszała… „ciągle to dziecko gdzieś ciągniesz… szafę nową kup lepiej” =P a stara przecież dobra… i ma jedynie 2 lata (!)

  • W Drodze Do
    1 marca 2014

    Hahahah! Cieszyłem się przez całą długość wpisu. Świetnie napsiane z humorem i nakręcające -tak bardzo, że jeszcze bardziej nie mogę się doczekać mojej kolejnej wyprawy i zrobić to wszystkie co i ci 'inni’ robią!

  • ekspedycja
    9 czerwca 2014

    „Do napisania artykułu zainspirowała mnie moja mama słowami „tyle pieniędzy płacić żeby z robalami mieszkać?”- ja podczas czytania miałam z kolei przed oczami swoją (wyrazajaca podobna opinię) ciocię

  • podróże językowe
    3 marca 2015

    Bo nie podróżujący nie zrozumie podróżnika :)

  • No More Maps
    2 lipca 2015

    Świetne! Przypominają mi się od razu różne reakcje znajomych i rodziny na moją kolejną „super podróż” ;)

  • WanderAlice
    3 lipca 2015

    Z tym kupowaniem to sto procent. Ostatnio wkopałam się na ustnym egzaminie z angielskiego (IELTS) kiedy miałam opisać jakąś specjalną rzecz, którą chciałabym kupić w przyszłości. Jedyną taką rzeczą, która przyszła mi do głowy był bilet lotniczy do Nowej Zelandii… Skończyłam mówić po trzech sekundach, no bo co więcej powiedzieć o wyglądzie kawałka papieru XD

  • Sebastian
    2 lutego 2016

    Chyba jeszcze nie jestem podróżnikiem „Stuletnie jajka, prażone chrząszcze,[…]” Jadłem węże i mrówki i kilka innych świństw, ale przez stuletnie jaja w Chinach nie przebrnąłem. Zapach cofał mnie chyba bardziej niż smak… :)

  • Joanna
    2 września 2016

    W rzeczy samej! :D

  • Mmalena
    12 listopada 2016

    :)) uśmiałam się. Jakbym siebie widziała ;-) Czasem słyszę: pojechałabyś jakoś normalnie, w normalne miejsce ;-) Ale jeździłam normalnie, w normalne miejsca i po 100 kroć wolę namęczyć się z plecakiem, planować miesiącami wyjazd i potem dać się już ponieść podróży. Na te trzy tygodnie w roku swobodnej włóczęgi czekam z utęsknieniem :)

  • Podróże między wierszami
    12 listopada 2016

    Uwielbiam ten tekst, i bez ironii to mówię :), już od pierwszego zdania: „Normalny człowiek jak złapie jakąś dodatkową robotę i odłoży trochę pieniędzy, to kupuje nowy telewizor albo szafki do kuchni – coś takiego co zostanie na lata. A podróżnik kupuje bilet lotniczy i rusza w drogę” <3

  • Łukasz
    12 listopada 2016

    Pozwolę sobie tylko zacytować pewien tytuł polskiego filmu: Chce się żyć!

  • Natalia Martynek
    12 listopada 2016

    Yeah! :D to jest to co kochamy my, dziwolągi!

  • Marcin El
    12 listopada 2016

    Nic dodać, nic ująć ! Cała prawda i esencja z tekstu się wylewa ;) Bo my po prostu jesteśmy „innego sortu” ;)

  • Monika
    12 listopada 2016

    Trafiony zatopiony. Uśmiech na twarzy, bo toż sama prawda, i do tego tak cudowna jak te chwile po rozpakowaniu walizek i wylewaniu z siebie hektolitrów opowiesci co, jak, gdzie, z kim…

  • Agnieszka Bi
    13 listopada 2016

    Dziękuję Ci kochana za te słowa! Aż serce się raduje jak się to czyta! I niedziela w Warszawie już jakaś piękniejsza! I worek kolejnych planów i marzeń się nie domyka! Podpisuję się pod każdym zdaniem. Pozdrawiam gorąco. Aga

  • Magda Beczek
    13 listopada 2016

    Hahahaha świetne :D ale znam takich, którzy naprawdę tak myślą (o zgrozo!). Pomysłowy wpis.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dołącz do Pojechańców!

 

Zapisz się do newslettera i otrzymuj raz w tygodniu list z wskazówkami dotyczącymi jednego z Pojechanych kierunków podróży lub rady, jak zrobić sobie fajne życie. Weź udział w ekskluzywnych konkursach z nagrodami tylko dla Pojechańców.

 

Kliknij TU i zapisz się do newslettera!