Dziś mija tydzień od kiedy zapaliłam ostatniego papierosa. Nie jest to jakieś niebywałe osiągnięcie, ale nie chwalić się tu chcę a… motywować. Tak, właśnie! Uznałam, drodzy czytelnicy, że będziecie dla mnie najlepszą motywacją, a dokładnie rzecz biorąc, że jak Wam o swoim silnym postanowieniu zerwania z nikotynowym nałogiem opowiem, to będzie mi najzwyczajniej w świecie wstyd się złamać. Pogmatwana metoda, wiem. Ważne by była skuteczna.
Paliłam papierosy przez… 15 lat! Tak wiem mamo, że serce Ci pęka jak to czytasz. I zawsze palić bardzo lubiłam, szczególnie (o ironio!) od kiedy w Polsce wprowadzono zakaz palenia w miejscach publicznych- stało się ono o wiele przyjemniejsze gdy nie trzeba było już siedzieć w zadymionym pomieszczeniu tylko można było się pointegrować z innymi palaczami pod gołym niebem. Papierosy towarzyszyły mi w najpiękniejszych i najsmutniejszych chwilach mojego życia. Nigdy wcześniej z własnej inicjatywy nie zrezygnowałam z palenia- miałam (kilkumiesięczne nawet) epizody bez papierosa, ale nigdy w mojej głowie nie przypisałam im etykiety „na zawsze”. Nie paliłam „bo chłopak”, „bo zakład”, „bo gardło boli”, nigdy nie dlatego, że już nie chcę.
Aż do teraz. Czemu akurat teraz? Będziecie się śmiać! Przeczytałam na jakiejś durnej stronie, że amerykańscy (bo przecież nie żadni inny) naukowcy odkryli, że jeśli kobieta rzuci palenie przed 30-tką, to jej organizm jest w stanie jeszcze całkowicie się zregenerować i ma ona szansę żyć równie długo (i zdrowo) jak osoba, która nigdy nie paliła. Tego typu rewelacji nakłaniających do zerwania z nałogiem słyszałam milion, tym razem w oczy zakuła data, artykuł bowiem dopadł mnie na chwilę przed 30-tymi właśnie urodzinami. W międzyczasie miałam też (z uwagi na wizowe formalności) prześwietlane płuca co mnie na chwilę zatrwożyło, a (chyba jak każdy) nie lubię się martwić o swoje zdrowie. Płuca są i mają się dobrze, natomiast w mojej głowie zaszła niebywała zmiana. Pierwszy raz w życiu pomyślałam „NIE CHCĘ JUŻ PALIĆ”!
Moment i miejsce wybrałam słaby. Po pierwsze w Chinach pali się wszędzie! Pali kierowca autobusu, kelner w restauracji, sprzedawca w sklepie i agent w biurze nieruchomości. Pali się w parkach, budynkach, na plaży i na przystankach. Po drugie papierosy są bardzo tanie (odpada więc czynnik ekonomiczny), smaczne (wiem jak to abstrakcyjnie brzmi dla niepalących) i łatwo dostępne (można je kupić absolutnie wszędzie). Po trzecie chiński sposób prowadzenia biznesów i wynikające z niego perypetie wizowe, mieszkaniowe i ciągła niewiadoma w kwestii długości naszego pobytu w Państwie Środka dostarczają mi niemałych stresów, a na stres nic tak dobrze palaczowi nie robi jak papieros i nic nie działa tak źle jak jego brak.
Nikt jednak nie obiecywał, że będzie łatwo. Decyzja podjęta i wcielana w życie. Ostatniej listopadowej nocy, ostatnie papierosy spłynęły do shenzhenowskich kanałów bezczelnie zatopione w ubikacji. Pierwszy tydzień minął nadzwyczaj lekko, ale świadoma jestem w pełni, że chwile słabości jeszcze przede mną: coroczny czas świątecznych prezentów spędzany z daleka od rodziny i tęsknota, którą znieść odrobinę by pomógł papieros, widok słońca zachodzącego za wulkanem na tropikalnej wyspie, którego dopełnieniem byłoby zapalenie papierosa, szaleństwo sylwestrowej nocy i wielu innych. Czeka mnie jednak też odkrywanie nowych smaków i zapachów, o których nawet nie śniło się moim zmysłom, przez pół życia zagłuszanym przez nikotynowy dym, zdobywanie jeszcze wyższych górskich szczytów bez zadyszki, szybsza jazda na rowerze i równiejszy marsz po dzikich szlakach. Czeka mnie zdrowsza cera, świeższy oddech i bielsze zęby, które będę wyszczerzać promiennie do życzliwych ludzi jakich spotykam na swojej drodze. Mam takie fajne uczucie w środku, gdzieś pod żebrem, że czeka mnie dużo dobrego jeśli wytrwam w swoim postanowieniu, przede wszystkim dużo satysfakcji z przełamywania własnych słabości. Trzymaj kciuki za mnie drogi czytelniku, a jeśli palisz to też rzuć palenie- będzie mi raźniej!
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
wg108
7 grudnia 2012Jako „wielodekadowy” nałogowiec: GRATULUJĘ!
Bogdan
7 grudnia 2012Zuch,Ola!!!
tato Tomka
Dana
7 grudnia 2012Super decyzja !!!!!!!
Jestem z Tobą Oleńko i trzymam kciuki.
rodota
7 grudnia 2012ja też przestałam po 15 latach – da się, bo wszystko jest w głowie:) kciuki trzymam!
boliviainmyeyes
7 grudnia 2012Powodzenia!!!!
Ania Błażejewska
8 grudnia 2012Dasz radę! Co masz nie dać;)
Ja też kiedyś rzuciłam papierosy, co prawda jedynie po 4 latach palenia, ale w tej chwili nie palę już od… ponad 6 lat! I jeszcze dobrze pamiętam, jak wówczas odliczałam „to już tydzień”, „ok, 2 tygodnie”, „no to jestem z siebie dumna, bo minął miesiąc” itp. i moment, kiedy przyjaciółka powiedziała mi” „jak już przestaniesz w końcu odliczać, to będziesz wiedziała, że udało ci się rzucić”;)
Powodzenia! Mocno trzymam kciuki!
Ola Świstow
23 kwietnia 2013Już nie odliczam :-)
Caddicus Caddi
11 grudnia 20129 grudnia minęło 14 lat, kiedy ostatni raz zapaliłem ostatniego papierosa. Paliłem tylko 25 lat. Napoczętą wówczas paczkę „sobieskich” do dziś utrzymam w barku. To rodzaj amuletu, który chroni mnie przed powrotem do nałogu.
Gratuluję i trzymam kciuki. Wytrwaj.
polly
12 grudnia 2012ja mam wrażenie, że ten artykuł poruszał jakieś dziwne zakamarki dusz i umysłow palaczy, zwłaszcza w pewnym określonym wieku, a z pewnością przyczynił się do prób rzucenia nałogu u baaaardzo wielu osób. w moim przypadku to też pierwsza w pełni świadoma próba rzucenia palenia, i chociaż palacz ze mnie był raczej marny to i tak pierwsze kilka wieczorów bez papieroska kończącego dzień okazało się zaskakująco trudne, o pierwszym spotkaniu towarzyskim nie wspominając ;-) czasem się łamię, czasem nie, ale i tak wypalam najmniejszą liczbę papierosów miesięcznie od jakichś 15 lat.
tak więc Olka dumna jestem z ciebie strasznie, z drugiego kawałka planety wysyłam ci pozytywne wajby, trzymaj się dzielnie, a jak będziesz chciała zapalić – napisz zamiast tego jakiegoś długaśnego maila do mua :P
ściskam mocno
p.
Ola Świstow
23 kwietnia 2013Dziękuję wszystkim za wsparcie i wiarę we mnie i uprzejmie donoszę, że pozbyłam się definitywnie tego paskudnego nałogu :-)
Marcin Nowak
31 maja 2013Nie zapalić przy zachodzie słońca? Nieeeeeeee :( Nie zabierajcie mi tego…
/ żartuję, przeżyję
Rzucam palenie
21 lutego 2015Rzucenie palenia jest chyba jedyną rozsądną decyzją jaką możne podjąć w swoim życiu palacz papierosów.
Rzucenie palenia
24 lutego 2015To wszystko przez Kolumba, który przywlókł to dziadostwo do Europy.
Dla Palaczy
27 lutego 2015Rzucenie palenia to naprawdę duże wyzwanie. Zwłaszcza kiedy Twój wróg, papierosy, są wszędzie. Bo w końcu strasznie mało jest miejsc wyznaczonych tylko do palenia papierosów. A szkoda! Osoby niepalące jak i rzucające palnie na pewno by to doceniły.