Śniadanie na skąpanym w słońcu tarasie i przez wioskę Lahu ruszamy w dżunglę. Dziś jest lżej bo idziemy w dół. Opowiadamy Gavinowi o Powstaniu Warszawskim, on nam o swoich szkockich korzeniach. Richard odsłania przed grupą swoje zdolności aktorskie parodiując naszego przewodnika. Jest prześmieszny! Chwila relaksu nad lodowatym wodospadem i dalej w dół, wzdłuż strumienia. Na końcu wyprawy czeka na nas raftingowa przygoda.
Obóz raftingowy znajduje się w miejscu, gdzie nurt rzeki jest bardzo wzburzony i usiany wielkimi głazami, których szczyty złowrogo zerkają na nas z ponad wody. Instruktaż “sternika” podkręca emocje. Nie wiem jak męska część naszej ekipy ale damska boi się! Wskakujemy do pontonów, miny mamy nie tęgie
Było zdecydowanie mniej strasznie niż nam się wydawało. Było super! Kilka mocnych uskoków, utknięcie między skałami, manewrowanie wspólnymi siłami (i ciałami), nowe siniaki i dużo śmiechu. Na ostatnie kilka minut spływu przesiadamy sie na bambusową tratwę, która zanurza się na tyle, że siedzimy tyłkami w lodowatej wodzie. Prymitywna konstrukcja i znikoma frajda. Płynąc widzimy słonie kąpiące się w rzece- jaka szkoda, że nasz wodoodporny aparat “przepadł” w Chiang Mai (pilnujcie swojego dobytku buszując po Night Market, zapinajcie torby i kieszenie!). Na mecie czeka na nas polowy Phad Thai. Jemy po kilka porcji- trochę z głodu, trochę bo nie chcemy jeszcze kończyć tej przygody. Na pożegnanie wymiana kontaktów- jeszcze kilka lat temu byłyby to adresy mailowe, dziś wymieniamy się facebookowymi nickami. Międzynarodowy krąg znajomych poszerza się- lubimy to
2-dniowy trekking- 1300 bht/osoba
Cały dziennik z podróży po Tajlandii znajdziesz TU.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Bea
27 stycznia 2016Jakbyś mogła powiedzieć coś więcej jakie specyficzne artykuły przydają się na takim trekkingu po dżungli? Może coś o stroju?