Wstajemy bardzo wcześnie i łapiemy taxi boat do Ao Nang (800bht niezależnie od liczby osób, ku naszemu zaskoczeniu płynie tylko 10 minut- zdzierstwo!). Całą noc lało i jest pochmurno dzięki czemu trochę mniej żal opuszczać ten tropikalny raj. Z umówionego miejsca odbiera nas pickup (oczywiście tajsko spóźniony). Dostajemy naklejki i jedziemy do pierwszego punktu zbiórki. Co to za naklejki? Już wyjaśniam. W Tajlandii bardzo popularne są transfery turystyczne. W zlokalizowanych niemal na każdej ulicy biurach możemy kupić bilet od-do zawierający wszystkie konieczne bilety na łódki, promy, autobusy i inne podwózki wszelkimi środkami lokomocji. Podróż zabiera trochę więcej czasu niż gdybyśmy organizowali ją sami (oczekiwania na resztę grupy w kolejnych punktach zbiórek) ale jest tańsza i wygodniejsza- nie musimy szukać dworców i portów, dźwigać bagaży, płacić za taksówki itp. Niski koszt transferu (np. 600 bht osoba za połączenie Ao Nang- Koh Phangan) jest możliwy dzięki współpracy między malutkimi, porozrzucanymi po całym kraju “agencjami turystycznymi”. Tajowie doskonale rozumieją hasło “optymalizacja”. Działa to tak, że na początku podróży dostajemy naklejkę, którą trzeba przykleić w widocznym miejscu. Dzięki niej, podczas kolejnych etapów transferu organizatorzy będą nas sprawnie kierować do odpowiednich autobusów, łodzi i odróżniać od pozostałych turystów udających się w inne miejsce, na przykład na sąsiadującą z naszym celem podróży wyspą. System sprawdza się znakomicie i jednym autokarem mogą podróżować osoby udające się w przeróżne części kraju. Co jakiś czas mały misz- masz i przesiadka. I tak szczęśliwie do celu.
Na Koh Phangan płyniemy z Surathani olbrzymim katamaranem. Bardzo buja i strasznie leje. Dobrze, że wczoraj zarezerwowaliśmy sobie bungalowy- obsługa resortu odbiera nas z przystani. Będziemy mieszkać w Holiday Beach przy długiej plaży Ao Bang Cham. Zdecydowaliśmy się na bungalowy za 700 bht (za dwie osoby) gdyż miały być z widokiem na ocean. Na plaży owszem są, ale ocean widać gdzieś zza drzew dopiero. Nie możemy zareklamować bookingu gdyż w pospiechu nie doczytaliśmy maila, w którym proszono nas o potwierdzenie, że chcemy “garden view”. Trudno, nie pierwsze gapowe, nie ostatnie. Jutro okaże się, że mogliśmy znaleźć nocleg nawet za 300 bht/3 osoby w Coral Bungalow na południu wyspy (promocyjna cena obowiązuje tylko na miejscu, bookując przez internet zapłacimy 1000 bht), ale praktycznie nie ma tam plaży. Dobra nie marudzimy! Do oceanu mamy całą minutę pieszo a brak sea view z tarasu rekompensuje widok z basenu- na ocean rzecz jasna. Dziś odrobina relaksu po trudach podróży, deszczowa pogoda nie sprzyja wyprawom dalszym niż food market… no dobra, do baru też doszliśmy Rano ruszamy odkrywać piękno wyspy.
taxi boat- Tonsai Bay Beach- Ao Nang 800 bht niezależnie od liczby osób
transfer Ao Nang- Koh Phangan- 600bht/osoba
Holiday Beach Resort- 700bht/2 osoby/doba
Coral Bungalow- 300 bht/3 osoby/doba (promocja na miejscu!), regularna cena 1000 bht
Cały dziennik z podróży po Tajlandii znajdziesz TU.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Alicja
6 października 2015Strasznie fajnie czyta mi się Pani blog:) przede mna pierwsza podroz do Tajlandii i pierwsza w ogole tak daleka. Ile czasu trwa transport z Ao Nang na sama wyspe Koh Phangan? Bedziemy na południu 9dni. Bilety mamy wykupione do Krabi. Zastanawiam się czy warto jechac na wyspy nad Zatokę Tajlandzka majac tyle dni do dyspozycji czy lepiej skupić sie na Krabi… a swoja droga – blog czyta sie swietnie i rozjasnia zdecydowanie nasze wizje dot. Tajlandii:)
Pozdrawiam serdecznie
Aleksandra Świstow
16 października 2015Alicja, robiłam tą trasę już kilka razy i różnie to bywa- to nie jest tak, że jedzie się ciągiem. Czasem się czeka, czasem zmienia autokar (wszystko pod opieką agenta turystycznego) i schodzi się. A czasem szybciutko. W grudniu będę znów powtarzać tą trasę (i to dwa razy!) i rezerwuje na to sobie cały dzień, to znaczy z Ao Nang (u mnie Ton Sai Bay ale to wychodzi na to samo) o świcie żeby złapać jeszcze prom na Koh Phangan tego samego dnia.