Siedzę w reggae barze i sączę drinka. Dziś moje wyobrażenie o Tajlandii się spełniło. Niska, drewniana zabudowa, chrząszcze na patelni, zapach limonek, wysuszony słońcem krajobraz i górskie szczyty w oddali. Jesteśmy w Pai. Myślę sobie, że może by tak rzucić wszystko w cholerę, pozbyć się mieszkania, samochodu i zamieszkać w Azji? Podawać turystom drinki lub pilotować górskie wycieczki. Nigdzie się nie spieszyć, za niczym nie gonić. Czy to realne? Nie wiem… Ale piękne! Drugi raz jestem w Azji i drugi raz mam podobne odczucie. Może to miejsce dla mnie? A może to tylko cudowne wakacyjne złudzenie? Jedno jest pewne: tu i teraz jest mi błogo. Bambusowy bungalow, moskitiera nas królewskim łożem, cykady, delikatny szum rzeki Pai i szczebiot jaszczurki nad głową. Lokalna whisky szumi w głowie… Spać? Nie spać? Nic nie muszę. Ani dziś, ani jutro, ani pojutrze nawet. Co za luksus. Dobranoc.
mini van z Chiang Mai do Pai- 150bht (3,5h)
autobus z Chiang Mai do Pai- 70bht (4h)
bungalow przy rzece- 600 bht/2 osoby
guest house przy ulicy- 400 bht/2 osoby
Cały dziennik z podróży po Tajlandii znajdziesz TU.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.