Ruszamy dalej na południe. Wczoraj kupiliśmy bilety na łódź do Krabi (300 bht/osoba). Wypłynąć miała o 10:30, w porcie kazano nam być o 10:00. Gdy przyszliśmy, powiedziano nam żebyśmy wrócili o 10:45. W końcu łódź odpłynęła o 11:30, co poprzedziły przepychanki, poganianie, przestawianie i krzyki. I to wszystko w straszliwym upale. Na szczęście na dachu promu jest cień. Plecak pod głowę i zbawienna drzemka.
W Krabi łapiemy łódź na Railay- raj uprawiających wspinaczkę i rastamanów (tak jest napisane w przewodniku). Ma być ZEN (wg Lonely Planet). Za łódź płacimy 200bht/osoba, gdy już mamy bilety okazuje się, że mogliśmy je kupić za 150. Kilka minut później dowiemy się, że było bezpośrednie połączenie z Phi Phi na Railay- szybciej i taniej. No trudno, przecież mamy czas
Przypływamy od strony zatoki Railay Bay East. Jest malowniczo i dziko. Krążymy między wysokimi klifami i trzema plażami, po drodze spotykamy małpy. Nie możemy znaleźć drogi do Tonsai Bay- centrum backpakersów i niskobudżetowych bungalowów, wokół same ekskluzywne kurorty. Okazuje się, że tej drogi… nie ma! To znaczy jest, ale tylko podczas wieczornego odpływu. Bierzemy więc taxi- boat za 50 bht/osoba. Po kilku minutach jesteśmy na miejscu.
Tonsai Bay jest spełnieniem moich wyobrażeń o rajskości. Piękno, dzikość i spokój. Kilka barów z widokiem na zatokę i wygodnymi leżankami, pyszne tajskie jedzenie i wspinacze wiszący z okalających plażę klifów. Jest tu kilka kompleksów bungalowów- najbardziej podoba nam się Tonsai Bay Resort przy samej plaży- czyste i przestronne domki 2- osobowe z łazienką (800 bht/doba). Niestety nie mają miejsc dla 6 osób. Delegacja szukająca wędruję aż na samą górę, w głąb dżungli. Będziemy mieszkać w bambusowych bungalowach położonych na malowniczym zboczu w The Forest Resort (600bht/doba). Prąd dla całej wioski jest wytwarzany przez generator na ropę. W bungalowach jest tylko od 18:00 do 4:00 rano- żeby mozna było je oświetlić i uruchomić wentylatory. Nie ma tu typowych turystów pstrykających co krok pozowane zdjęcia. Mnóstwo wspinaczy, ludzi z dredami, dziewczyn kręcących hula- hop, kajakarzy i stawiających pierwsze kroki na taśmie (linie). Przyjemna muzyka, kręcący ogniami, cykady i totalny chillout. Na plaży o zachodzie słońca dziewczyny ćwiczą jogę. Woda odsłania kamieniste dno (oj nie popływamy sobie tutaj) i drogę do cywilizacji. Nie wybieramy się tam. Popijam pinacoladę w reggae barze. Jest mi błogo.
łódź Phi Phi- Krabi- 300bht
łódź Krabi- Railay- 150bht
taxi boat- Railay Beach- Tonsai Bay Beach- 50bht
Tonsai Bay Resort- 800bht/2 osoby/doba
The Forest Resort- 600bht/2 osoby/doba
Cały dziennik z podróży po Tajlandii znajdziesz TU.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.