Po upuszczeniu Jervis Bay zatrzymaliśmy się tylko na nocleg na przydrożnym parkingu przed Melbourne (dobrze, że było ciemno i nie widziałam znaku ostrzegającego przed wężami, przy którym stanęliśmy bo bym sobie nie pospała). Rano minęliśmy miasto obwodnicą i już za chwilę byliśmy w Torquay, w którym swój początek bierze Great Ocean Road- nadmorska trasa biegnąca wzdłuż południowego wybrzeża Australii w stanie Victoria. W wielu niezależnych sondażach została okrzyknięta najpiękniejszą trasą na świecie. Jej największą atrakcją są niezwykłe formacje skalne: 12 Apostołów, które były jednym z głównych celów naszej australijskiej podróży. Zdecydowanie nie można powiedzieć tego o Tourquay, które jak na legendarne surferskie miasteczko, wydało nam się wręcz nieprzyzwoicie senne i nudne, z wyjątkowo nieciekawą plażą.
Pojechaliśmy więc kawałek dalej, na kultową Bells Beach, gdzie odbywają się jedne z najważniejszych surferskich zawodów Rip Curl Pro. Spot tylko dla zaawansowanych, kamienne tablice przypominają o respekcie wobec żywiołu, przekaz wzmacniają kwiaty złożone zapewne przez rodziny lub przyjaciół tych, którzy stracili tu życie. W ostre skały z ogromną siłą uderzają fale, z którymi walczą doświadczeni surferzy. Nie ma tu długowłosych, rozkrzyczanych dzieciaków z deskami, a wysportowani panowie z łysinką, którzy widać, że próbując poskromić ocean spędzili większość życia. Ich kobiety kibicują z plaży, owinięte ciepłym śpiworem i z kubkiem gorącej kawy prosto z termosu w ręku. Wieje, mocno wieje. A my patrzymy z podziwem na tych szaleńców.
– Teraz to ja rozumiem o co chodzi w tym sporcie – powie po kilku minutach Tomek.
Potem ruszymy przepiękną trasą wijącą się wzdłuż wybrzeża, wspinającą się na klify, opadającą na dzikie plaże. Będziemy jechać, będziemy patrzeć, będziemy zatrzymywać się co chwilę, będziemy chłonąć.
Na noc zjedziemy do Great Otway National Park, gdzie spotkamy koale na wolności i gdzie zobaczymy jeden z najpiękniejszych zachodów słońca jakie było dane nam kiedykolwiek doświadczyć (zajrzyjcie do tekstu Spotkać koalę na wolności- tyle wygrać!). Na drugi dzień, gdy już przestaniemy gapić się na koale, pojedziemy wprost do celu- 12 Apostołów. Widziałam je na tysiącach pocztówek, na setkach stron internetowych i na dziesiątkach ulotek, widziałam na ilustracji w przewodniku. Jednak żadne zdjęcie (ale starałam się!) nie oddaje piękna tego miejsca. Wielkości, dostojności, gry kolorów. Kropla drąży skałę- tak mówią. Ocean drąży 45 metrowe wapienne ostańce. Piękno natury, potęga żywiołu- aż dech zapiera.
Nieopodal znajduje się kolejne niezwykłe miejsce- Loch Ard Gorge – które niczym nie ustępuje sławnym sąsiadom. Wysokie klify, na których tragicznie kończyły swoją drogę statki i plaża, na której ocalenie znajdowali nieliczni szczęśliwi rozbitkowie. Rzeźbione wszystkimi odcieniami piaskowca formacje pną się ku kapryśnemu niebu, ukryte jaskinie obiecują schronienie, skalne bramy otwierają się na wzburzony ocean. Bryza, przestrzeń, piach między palcami i wiatr dmący w twarz szeptem mrocznych historii niebezpiecznego wybrzeża. Magia. Swój mały obóz rozbiliśmy w Port Cambell- to nadmorskie miasteczko wyznaczyło zachodni punkt końcowy naszej podróży wybrzeżem. Zatrzymaliśmy się i… szybko wróciliśmy, popatrzeć jeszcze chwilę na skalne cuda.
Ciekawi szczegółów australijskiej podróży? Dokładną relację znajdziecie tu: Australia 2013/2014.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Ewa
19 lutego 2014Te klify na plaży niesamowicie przypominają mi portugalskie wybrzeże Algarve. Widoki miałaś fantastyczne w czasie podróży :)
Ola Świstow
19 lutego 2014A wiesz Ewa, że ja nigdy nie byłam w Portugalii?
Marcin Nowak
20 lutego 2014Dokładnie to samo skojarzenie miałem, co Ewa i nie omieszkałem wspomnieć na fp jakiś czas temu :P
Ola Świstow
21 lutego 2014No to już na pewno muszę pojechać do Portugalii :-)
magda
20 lutego 2014piękne klify :)
Justyna Maserak
20 lutego 2014Te klify to piaskowiec? Są przepiękne! I do tego ten głęboki błękit morza… Ach, chętnie bym się tam wybrała :)
Ola Świstow
21 lutego 2014Tak, piaskowiec. Tak, przepiękne! :-)
Wycieczki z Poznania
21 lutego 2014Bajkolandia! Przecudna kraina
Marija Mari
22 lutego 2014pewnie te widoki w rzeczywistości są o wiele piękniejsze, ale na Twoich zdjęciach też wyglądają niesamowicie :)
Angie
28 lutego 2014Bajka, naprawdę bajeczne widoki! :)
justyna
23 września 2016Hej! Polecasz jakieś niedrogie pomysły na nocleg na Great Ocean Road? Wybieramy się w grudniu, pewnie będzie tłoczno..