Back to home
Azja, Filipiny

Puerto Princesa- brama Palawanu

Lot z Hong Kongu do Angeles City, „szybko śpimy”, kolejny samolot i lądujemy w Puerto Princesa- stolicy Palawanu. „Jedno z największych miast na świecie” (powierzchnia 2539 km²) czytaliśmy przed podróżą, a widzimy niską zabudowę, wąskie dziurawe drogi, po których telepią się tricykle i leniwie wałęsają się kury. Uff… nie będzie zgiełku wielkiego miasta, jak dobrze!

Filipiny

Puerto Princessa szczyci się mianem najbardziej zielonego i czystego miasta Filipin. Z tego co się orientuję konkurencja nie jest zbyt zażarta, ale rzeczywiście nie czuć tu tej typowej, ciężkiej i dusznej azjatyckiej „miejskości”. Od 1991 roku, w ostatnią sobotę czerwca odbywa się tu coroczny Festiwal Lasu, podczas którego mieszkańcy miasta sadzą drzewa. W wydarzeniu bierze co roku udział nawet 30 000 osób, a każda z nich daje nowe życie 5-10 drzewom- liczby imponujące, a inicjatywa z pewnością warta naśladowania. W piękny sposób świętowane są tu też Walentynki: Romans z Matką Naturą to rodzinny festyn, podczas którego sadzone są namorzyny w strefie przybrzeżnej, wyświetlane są filmy zwiększające świadomość ekologiczną, odbywają się koncerty i gry plażowe- wszystko by było bardziej zielono.

Puerto Princesa

Głównymi atrakcjami Puerto Princessa są: wycieczka do Podziemnej Rzeki w Sabang i rejs na Honda Bay (wycieczka po okolicznych rajskich wysepkach nazywana na Filipinach island hopping). Niedaleko jest też farma krokodyli, którą chętnie odwiedzają turyści. Nam jednak, mimo zielonego charakteru miasta, spieszy się do wiejskiej sielanki (pół roku życia w kilkunastomilionowym mieście robi swoje) i nie chcemy spędzać tu zbyt dużo czasu. Wybieramy rejs po wyspach, bez wahania rezygnując z wizytacji podziemnego cudu natury, po tym, jak słyszymy o odwiedzających go każdego dnia 9000 turystów (nie sprawdzaliśmy tej liczby, wystarczająco nas wystraszyła by się trzymać z daleka) i widzimy grymas rozczarowania na kolejnej twarzy pytanej o wrażenia z rejsu Podziemną Rzeką. Później dowiemy się, że w okresie wysokiego sezonu kiedy byliśmy na Filipinach (Chiński Nowy Rok), bilety na tą atrakcję trzeba rezerwować z wyprzedzeniem.

Puerto Princesa

Najpopularniejszą rozrywką turystów na Filipinach jest island hopping. Prywatnie, bądź z grupą innych wycieczkowiczów, wsiadamy do łódki, która zatrzymuje się na kolejnych wysepkach abyśmy mogli się poopalać, posnorkelować, poczytać książkę pod palmą- wszystko to, co robi się na wyspiarskich wakacjach. W cenę atrakcji  jest z reguły wliczony transport z miejsca gdzie śpimy i lunch, przygotowywany przez załogę na jednej z wysp (podstawą posiłku jest oczywiście ryba z grilla). Trasa jest tak ułożona, byśmy mogli zobaczyć różnego typu plaże, jaskinie i wodne zwierzęta. O ile nie przepadamy za zorganizowanymi rozrywkami, tak island hopping bardzo nam się spodobał.

Honda Bay

Honda Bay to zatoka na wschodnim brzegu wyspy Palawanu, w pobliżu Puerto Princesy- tu wsiedliśmy na łódkę, która zawiozła nas kolejno na przepiękną Pandan Island, Starfish Island, której przybrzeżne wody okupują rozgwiazdy i Pambato Reef- dryfującą w okolicy rafy koralowej platformę- świetne miejsce do snorklingu. Nie ma co się rozwodzić nad tym jak było pięknie, wszystko wyjaśnią zdjęcia (przyrzekam, że te kolory są prawdziwe).

Starfish Island

Honda Bay

Starfish Island

Na liście „to do” w Puerto Princesa mieliśmy jeszcze kolację w Kalui Restaurant, polecanej przez wszystkich i wszędzie. Wiedzieliśmy, że warto zarezerwować wcześniej stolik, ale gdzieś umknęło nam, że restauracja jest zamknięta w niedzielę i… prawdę mówiąc w ogóle się nie postaraliśmy. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, odkryliśmy bowiem Pergola Bar, gdzie poza wiedeńskim sznyclem można skosztować również kuchni tajskiej. To był prawdziwy kulinarny orgazm, najlepsze tom kha kai jakie kiedykolwiek jadłam! Polecić mogę również z czystym sumieniem Ugong Rock gdzie serwują pyszne owoce morza z grilla przy akompaniamencie gitarowych ballad wykonywanych na żywo.

Puerto Princesa

Niby mieszkaliśmy w bungalowie (w bardzo przyjaznym House of Rose prowadzonym przez emerytowanego Australijczyka) na przedmieściach, plażę mieliśmy w zasięgu 15 minutowego marszu, a jednak ciągnęło nas by jak najszybciej oddalić się od miasta, schować się choć na chwilę w cieniu palm przed cywilizacją. 5 godzin podskakującym na dziurach z dodatkiem drogi (gdzieniegdzie) vanem i wysiedliśmy w naszym wymarzonym El Nido.


Podoba Ci się? Daj lajka, podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.

Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!




By Pojechana, 12 marca 2013 Człowiek od rzeczy niemożliwych, menadżerka, przedsiębiorczyni, dziennikarka, pasjonatka podróży, miłośniczka gór i cienia palm. Laureatka Travelerów National Geographic Polska w kategorii Blog Roku. Odwiedziła ponad 50 krajów, mieszkała w Anglii, Chinach i Francji. W czerwcu 2015 ukazała się jej debiutancka książka "Laowai w wielkim mieście. Zapiski z Chin".
  • 21

Pojechana

Człowiek od rzeczy niemożliwych, menadżerka, przedsiębiorczyni, dziennikarka, pasjonatka podróży, miłośniczka gór i cienia palm. Laureatka Travelerów National Geographic Polska w kategorii Blog Roku. Odwiedziła ponad 50 krajów, mieszkała w Anglii, Chinach i Francji. W czerwcu 2015 ukazała się jej debiutancka książka "Laowai w wielkim mieście. Zapiski z Chin".

21 Comments
  • valdi
    12 marca 2013

    Ładne widoki, ale chyba mały błąd na blogu bo nie wszystkie zdjęcia się uploadują.

  • Wichrowe Górki
    12 marca 2013

    Fajna wycieczka, krajobrazy bajeczne, mam nadzieję, że i ludzie mili
    PS. Ze zdjęciami jest OK.

  • Just me
    16 marca 2013

    Wszystkie zdjęcia z Filipin: WOW!
    Ale to z silnikiem i z rozgwiazdą: WOW! Ach i Och!

    • Ola Świstow
      4 czerwca 2013

      Filipiny są WOW! Bardzo chcemy polecieć tam jeszcze raz :-)

      • piotr
        5 stycznia 2014

        Witam:-)
        Szczeka opada, jakie piekne klimaty!!! Nie ukrywam, ze bardzo chcialbym tam sie znalezc i juz zamierzam zaczac przygotowania do tej wyprawy, zabierajac na nia zone z okazji naszego 15 lecia zwiazku:-) Mam pytanie czy ma Pani jeszcze jakies info na temat warunkow, ktore trzeba spelnic aby sie tam dostac…Chodzi mi o maly przewodnik oparty na wlasnych przezyciach:-) Ciekawy jestem ile czasu trzeba ,aby sie tam dostac za w miare rozsadne pieniadze….Prosze o jakis link…Z gory dziekuje zazdroszczac pozytywnie przezytych chwil na twj pieknej wyspie:-) Pozdrawiam Piotr

  • Lukasz Dziupinski
    15 listopada 2014

    Hej,
    Jak zorganizowaliscie sobie wycieczke na Island Hopping? czy z biura turystycznego czy sami w porcie? Ta wycieczka odbywa sie wvzesnie rano? Ladujemy w PP okolo 10, czy jest szanasa w ten sam dzien jeszcze poplynac?
    Dziekuje za odpoweidz

    • Ola Świstow
      16 listopada 2014

      Cześć Łukasz,

      Niezależnie czy w małym lokalnym biurze podróży, czy w porcie, ceny z reguły są takie same. Łodzie odpływają rano i wracają późnym popołudniem, w dniu lądowania raczej nie zdążycie.

      Udanej podróży!

  • Filip
    20 lipca 2016

    Chciałbym dopytać o cenę biletu z Puerto Princesa do El Nido. Jeżeli lecimy w 6 osób to czy jest szansa na wynajęcie busa, który Nas zawiezie ?Czy orientujesz się może jak się dostać z El Nido na Boracay ? Z góry dziękuję za pomoc :)

    • Aleksandra Świstow
      27 lipca 2016

      Ojej, ceny biletu nie podam, to już minęło kilka lat od kiedy tam byłam. Między PP a El Nido kursuja takie małe busiki, ale 6 osób to raczej za mało na prywatną podróż (chyba, że dopłacicie za wolne miejsca, ale to chyba trochę bez sensu). W El Nido nie ma lotniska, więc aby dostać się na Boracay trzeba wrócić do Puerto Princesa i stamtąd lecieć, albo płynąć łodzią do Coron (pięknie tam!) i tam złapać samolot na Boracay (jeśli nie bezpośredni to przez Angel City na Luzon).

  • Piotr Adamczyk
    2 października 2017

    Tarsier = wyrak upiorny <3

  • Sara Bouiche
    2 października 2017

    Palawan , i Boracay w marcu ❤️❤️❤️❤️❤️❤️

  • HR w podróży
    2 października 2017

    Polecam. Mega miejsca ❤️

  • Artur Dobkowski
    2 października 2017

    Będę w listopadzie na Palawanie

  • Zofia Kotowska
    2 października 2017

    Tęsknię! Chętnie bym wróciła!

  • Marek
    19 listopada 2017

    19-go Stycznia 2018 lądujemy na Palawanie aż do 5-go Lutego będziemy się upajać tą rajską wyspą. Planujemy także wyprawę na Coron.

  • Damian
    13 grudnia 2018

    Dziennikarka? Serio
    Nic w sumie konkretnego nie ma napisanego. No ale to w sumie polskie dziennikarstwo. Dramat

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dołącz do Pojechańców!

 

Zapisz się do newslettera i otrzymuj raz w tygodniu list z wskazówkami dotyczącymi jednego z Pojechanych kierunków podróży lub rady, jak zrobić sobie fajne życie. Weź udział w ekskluzywnych konkursach z nagrodami tylko dla Pojechańców.

 

Kliknij TU i zapisz się do newslettera!