Back to home
Azja, Tajlandia

Grand Palace i Wat Pho

Dziś o 23:55 odlatuje samolot, który zabierze nas do europejskiej rzeczywistości. Nie lubię pożegnań więc nie będę się na ten temat rozpisywać. Na ostatni dzień zaplanowaliśmy zwiedzanie najważniejszych zabytków Bangkoku: Wielkiego Pałacu Królewskiego i Wat Pho z leżącym Buddą. Nie sposób opisać piękna, ogromu i przepychu kolejnych odwiedzanych dziś świątyni- pomogą zdjęcia. Podam za to kilka praktycznych wskazówek, które powinny ułatwić zwiedzanie.

Phra Borom Maha Ratcha Wang, czyli Grand Palace, czyli Wielki Pałac Królewski to kompleks przepięknych budynków, które do połowy XX wieku były rezydencją króla Tajlandii. Na terenie tym znajduje się kilka świątyń, w tym otoczona największym kultem, Wat Phra Keo, czyli Świątynia Szmaragdowego Buddy. Jest to absolutne must see!

Bilet do Grand Palace kosztuje 350 bht/osoba. Zwiedzać można codziennie w godzinach 8:30- 16:30 i warto przeznaczyć na to min. 2 godziny. Wrota Pałacu są zamykane w ważne święta państwowe (takie jak na przykład urodziny króla) ale dopytajmy o to w wiarygodnym źródle (informacja turystyczna) a nigdy, przenigdy nie słuchajmy taksówkarzy/kierowców tuk- tuków proponujących zastępcze obwiezienie po najciekawszych miejscach w dniach rzekomego zamknięcia Pałacu- przeważnie kłamią. Pamiętajmy również o zasłonięciu ramion, dekoltów i kolan. Na stoiskach przed wejściem można wypożyczyć „przebranie” i to nawet bez dużej kolejki ale świeżości tych ubrań nikt nie gwarantuje.

Bilet do Wat Pho kosztuje 100 bht/osoba. Z Wielkiego Pałacu przejść można pieszo o ile dysponujemy rzetelną mapą- te rozdawane na lotniskach często są trochę przekoszone i łatwo można się pogubić. Tubylcy standardowo będą nam wskazywać wszystkie możliwe kierunki. Kierowcy tuk- tuków mają ustaloną cenę na przejazd między Pałacem a Świątynią Leżącego Buddy (140 bht) więc możemy darować sobie targowanie.

Wędrówka trasą starożytnych posągów Buddy: siedzącego, leżącego, stojącego, szmaragdowego, przeniesie nas w świat egzotycznych wierzeń, wyciszenia i równowagi. Obserwowanie jak żarliwie modlą się Tajowie, jak zanurzają kwiaty w wodzie by ochlapać się na szczęście, jak przyklejają cieniutkie listki złota do figur szepcząc życzenia, koi i uspokaja. Jest w tym jakaś magia.

 Często pytacie mnie o noclegi w Bangkoku, podaję więc sprawdzone miejsca w dobrej lokalizacji: trochę droższy, ale w lepszym standardzie Laksameenarai Guesthouse na tyłach Khao San Road i budżetowy, ale klimatycznie położony nad rzeką New Phiman Riverview Guesthouse. Dobrze wspominam też pobyt w oddalonym od centrum wydarzeń i trochę droższym, ale ładnym i czystym hotelu Udee.

Cały dziennik z podróży po Tajlandii znajdziesz TU.

By Pojechana, 5 lutego 2012 Człowiek od rzeczy niemożliwych, menadżerka, przedsiębiorczyni, dziennikarka, pasjonatka podróży, miłośniczka gór i cienia palm. Laureatka Travelerów National Geographic Polska w kategorii Blog Roku. Odwiedziła ponad 50 krajów, mieszkała w Anglii, Chinach i Francji. W czerwcu 2015 ukazała się jej debiutancka książka "Laowai w wielkim mieście. Zapiski z Chin".

Pojechana

Człowiek od rzeczy niemożliwych, menadżerka, przedsiębiorczyni, dziennikarka, pasjonatka podróży, miłośniczka gór i cienia palm. Laureatka Travelerów National Geographic Polska w kategorii Blog Roku. Odwiedziła ponad 50 krajów, mieszkała w Anglii, Chinach i Francji. W czerwcu 2015 ukazała się jej debiutancka książka "Laowai w wielkim mieście. Zapiski z Chin".

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dołącz do Pojechańców!

 

Zapisz się do newslettera i otrzymuj raz w tygodniu list z wskazówkami dotyczącymi jednego z Pojechanych kierunków podróży lub rady, jak zrobić sobie fajne życie. Weź udział w ekskluzywnych konkursach z nagrodami tylko dla Pojechańców.

 

Kliknij TU i zapisz się do newslettera!